Genialni stratedzy znów muszą wyjmować uświnione rączki......
Nie muszę dodawać, że musi pachnieć im bardzo niemiło.
Pachnie straszliwa klapą.
Ale przecież sami tego chcieli....
No bo najpierw jeden mówi, że są haki na Sikorskiego, ale nie powie jakie, ale one są u jego brata prezydenta, w BBN, czyli prywatnej hakowni braci Kaczyńskich.
Publika pisowska zachłystuje się ze szczęścia. Pisowsko-eseldowskie media głosami „niezależnych” dziennikarzy wyją zachwycone. Morale pisowców wzrasta.
Co cwańsi z tuzów dziennikarstwa i „niezależnych” (jak profesor Krasnodębski) ekspertów usiłują wmówić publice tchórzostwo Tuska - bal się przegranej z „naszym kandydatem” a zarazem przedstawiają prawybory w PO, jako rozłam i wojnę dzielącą PO na zwolenników Komorowskiego i zwolenników Sikorskiego. Że to nielogiczne? Że głupie? A znacie coś co w tym obozie było mądre? Albo logiczne?
No i do gry wkracza, jak zwykle z dobrze wyprowadzonym PRAWYM prostym Donald Tusk.
Wysyła list do genialnego wice stratega, domagając się ujawnienia owych haków, owych zaszłości z życiorysu Radosława Sikorskiego, które miałyby zaszkodzić mu w ubieganiu się o urząd Prezydenta RP.
Pomińmy milczeniem fakt, ze jeśli te haki rzeczywiście są znane Kaczyńskim od dawna i są poważne – to dlaczego Lech Kaczyński nie ujawnił ich przed wręczeniem nominacji ministerialnej Sikorskiemu? Dlaczego nie poinformował o nich (a taki miał obowiązek, jako strażnik Konstytucji) premiera? Dopuszczał do jednego z najwyższych stanowisk w państwie człowieka, przeciw któremu świadczyły (jego zdaniem) dokumenty, w jakich posiadaniu był prezydent państwa?
Tusk żąda zatem od L. Kaczyńskiego ujawnienia dokumentów obciążających Sikorskiego.
Co robi nasz genialny wice strateg?
Pisze i publikuje list - a w nim dokładnie te same insynuacje. Zero konkretów.
Ale kryje się za tym chytreńki plan. Plan cwaniaczków. Szyty grubymi nićmi, tandetny, jak cała ich polityka. Jeśli Tusk się na ten plan złapie – można będzie odwrócić całą sytuację, zatrzeć okropnie złe wrażenie, jakie na Polakach zrobiła cała ta afera hakowa. Zatrzyma się spadające na łeb na szyję słupki sondażowe. Ale przede wszystkim powstrzyma się ruchawkę wewnątrzpisowską członków PiS, w takim samym stopniu zniesmaczonych działaniami Kaczyńskich co bratnim sojuszem PiS-SLD w mediach, czego konsekwencją jest wspólna decyzja Kaczyńskiego i Napieralskiego o wyrzuceniu z TVP Anity Gargas za emisję filmu o Jaruzelskim. Oto „wielka nadzieja białych”, Marek Migalski jawnie deklaruje swoje desinteressment PiS jako koalicjantem SLD. Ciśnienie od wewnątrz partii staje się dla Kaczyńskich nie mniej groźne niż sytuacja zewnętrzna.
/Na marginesie: KIEDY to ja już o tym wam mówiłam?!/
Plan jest prosty: Lech Kaczyński zaprasza Donalda Tuska do siebie, gdzie, jak twierdzi, ma zamiar przedstawić mu obciążające Sikorskiego dokumenty. Jeśli Tusk się na to złapie – można będzie mówić: „Przecież Tusk wie, co obciąża Sikorskiego – powiedzieliśmy mu. Dlaczego tego nie ujawni?” A jeśli Tusk ujawni czego się dowiedział – można mówić: „Tusk nie ujawnia wszystkiego o czym mu powiedzieliśmy”. I można będzie otrzepać łapki. I po sprawie. Smrodek przewiany do PO.
Tylko, że nasi dwaj genialni stratedzy mają pecha. Trafili na męża stanu.
Bo co robi Tusk?
Tusk odrzuca zaproszenie mówiąc, że koniec z tymi prywatnymi pogaduszkami, które staja się podstawą do insynuacji.
Koniec panowie genialni.
Dawać karty na stół.
Macie coś na Sikorskiego? To opublikować publicznie, albo jeśli to dokumenty tajne – listem do kancelarii tajnej premiera.
W oszczercze insynuacje bawcie się we własnym gronie.
Panie i Panowie to koniec ery haczyńskiej.
PS. Co oni zrobią z tą zawartością lochów BBN?
Zdaje się, że ten właśnie kłopot każe im z taką determinacją walczyć o prezydencki żyrandol.
Bo inaczej trzeba będzie jeszcze przed końcem lata rozbudować pałacową spalarnię śmieci.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka