Komentarz Łukasza Warzechy o prawyborach w PO jest dokładnie, w każdym calu, w każdym słowie, odbiciem pisowskiej propagandy. Może dlatego, że napisany jest już po wypowiedziach pisowskich luminarzy i samego prezydenta in spe, czyli Wypycha Pawła.
Z komentarzy tych przebija to samo, co z komentarza Janiny Jankowskiej – bezsilna wściekłość.
Że znów się udało PO a nie udało się PiS.
Rzucający skrzywionym połgębkiem słowo „gratuluję” prezydent tez nie umie zdobyć się na minimum dyplomatycznej uprzejmości.
Ale jemu zostało do wyprowadzki już tylko 270 dni.
Pozostali zdają się mieć nadzieję, że te 270 dni nawet jeśli nie zbudują wsparcia dla Lecha Kaczyńskiego – to da się je jeszcze jakoś wykorzystać i trochę konfitur zlizać w tym czasie.
Perspektywa wyborów parlamentarnych, dość jeszcze odległa – to ostatnia deska ratunku, której uczepieni, kurczowo się trzymając, przepychają się wzajemnie, by znaleźć się jak najbliżej Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem, zanim zechcą wmawiać, że to oni byli tymi, którzy podali pomocną dłoń tonącym braciom – starają się, jak mogą umniejszyć sukces medialny i propagandowy Platformy. Przedstawiając wizję niechybnej katastrofy w PO, rozpadu partii, nielojalności Sikorskiego, jego słabości charakterologicznych, przede wszystkim rozważają możliwość przegranej Komorowskiego z Kaczyńskim. Chyba bardziej z potrzeby zapewnienia o swojej lojalności wobec braci Kaczyńskich – bo przecież nie w oparciu o jakiekolwiek racjonalne przesłanki. Sondaże nadal, a może jeszcze bardziej niż dotąd, wskazują, że Lech Kaczyński przegrywa. W II turze z każdym z liczących się kandydatów a Komorowski wręcz go miażdży.
Jakoś to nawet rozumiem - mieć razem z SLD swoje media publiczne i swoich kandydatów i nie móc przerwać festiwalu popularności PO? Bezradnie rozkładać ręce, gdy cała Polska emocjonuje się przez długi czas, kto wygra w wewnętrznych wyborach PO?
Gdy nic już nie pomaga, stare ograne za komuny chwyty hakowo-teczkowe nie dają upragnionych efektów a Polacy machają lekceważąco ręką, gdy mowa o PiS i braciach Kaczyńskich – to pozostaje jedynie zarzucać brak demokracji w PO, bo to przecież Tusk osobiście wskazał dwóch kandydatów, którzy stanęli w szranki prawyborcze – zapominając przy okazji, że u nich, w PiS, demokracja polega na tym, że brat wskazał brata na kandydata i na wszelki wypadek, by nikt inny cieniem nie położył się na pozycji tegoż, uniemożliwił typowanie kogokolwiek innego.
A członkowie PiS, jak barany, jak owe lemingi (jak widać określenie właściwe, niewłaściwie wyborcom i członkom PO przypisywane) położyli uszy po sobie i grzecznie rączkę ZA podnieśli.
Niedawny zjazd PiS w Poznaniu świecił przez większość obrad rzędami pustych krzeseł. Delegaci znali wyniki głosowań z góry i nie kwapili się opuszczać kuluarów. A było tam około 1200 osób. Ale cóż szkodzi mówić o słabej frekwencji członków PO w prawyborach? I posunąć się do absurdu, jak nasz prezydencki orzeł – Wypych i porównywać ją z frekwencją w rzeczywistych, powszechnych wyborach prezydenckich.
A przecież w prawyborach, w tej swoistej zabawie, w tym happeningu wzięło udział około 21 TYSIĘCY ludzi! Z tego aż 4 tysiącom chciało się swój głos zapisać listownie, zakleić kopertę, kupić znaczki, nakleić i pójść na pocztę, by list wysłać. I nawet jeśli większość członków PO nie docenia roli prawyborów w demokratyzacji życia politycznego w Polsce i traktowała je jako formę pijarowskiej popularyzacji partii – to skutki tej akcji zmieniają ogromnie wiele w postrzeganiu polityki przez Polaków.
Warzecha mówi: teatr polityczny.
A czemu nie? Czemu nie na oczach wszystkich? Czemu nie z udziałem wszystkich?
Zachęcająco! Jawnie! Radośnie!
Inaczej niż mroczne, pisowskie namawiania się, zawsze PRZECIW komuś?
Warzechizm, to dziennikarstwo pisowskie, zależne i wiernopoddańcze.
Pozbawione cech realizmu politycznego, ślepe na wolę większości Polaków, oceniające zdarzenia z wąziutkiej perspektywy interesu politycznego PiS i zamknięte w getcie intelektualnego bełkotu, sprzecznego nie tylko z pojmowaniem interesu państwa i Polaków, ale i ze zdrowym rozsądkiem.
To niemożność przebicia się poza schematy myślowe, poza mentalność, która podpowiada jedynie słuszną linię: co jest korzystne dla PiS, musi być korzystne dla mnie.
Warzechizm to nieustająca projekcja własnych fobii, własnego pojmowania świata i ludzkich zachowań według własnego środowiska – projekcja na świat, któremu są one obce i w którym są nieobecne.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka