Rzecz poszła o warzechizm – termin, do autorstwa którego przypisuję sobie pełne prawa.
I o jaskółczy niepokój – ten konradowski, którego to terminu nasi zależni dziennikarze nie znają. Co uzupełnia definicję warzechizmu, zawartą w moim poprzednim tekście elementami dodatkowymi, związanymi, rzec można, z pojęciem „wszechstronnie wykształcony”.
Wymiana komentarzy między mną a Łukaszem Warzechą zapoczątkowana ironizowaniem serdecznie uśmiechniętego pana Łukasza – szybko starła uśmiech z panałukaszowej twarzy, sprowadzając go do roli przeciętnego pisowskiego blogera, który bez inwektyw trzech zdań sklecić nie potrafi. Co, nie ukrywam, usatysfakcjonowało mnie bardzo.
Okazało się przy okazji, że Pan Łukasz nie jest pracownikiem etatowym. Nigdzie nie jest na etacie. Wszędzie wykonuje prace zlecone, co sam na swoim blogu obwieszcza.
Najzabawniejsze jest wszakże, że pan Łukasz uznał za obelgę przydzielenie mu przeze mnie przymiotnika... pisowski. Dziennikarz pisowski.
Rozumiem wstyd pana Warzechy – ale zaprzeczanie faktom w sposób, w jaki to czyni, cokolwiek śmieszy. Rozumiem też, że fajnie jest chcieć samego siebie postrzegać, jako „siedzącego okrakiem na barykadzie” - tyle tylko, że ludzie widzą, iż z tej barykady, siedzący okrakiem cichcem strzela tylko w jedną stronę, równocześnie do drugiej wysyłając sygnały, że on tylko bezstronnym jest obserwatorem.
Co być może panu Łukaszowi dodaje dobrego samopoczucia – ale faktów ani na jotę nie zmienia.
Sytuację mamy w mediach dość jednoznaczną.
Przedwyborcza czystka w mediach publicznych, tych Kaczyńsko-Napieralskich zmierza do pozostawienia w nich jedynie ludzi stuprocentowo lojalnych wobec obu wymienionych obecnych „właścicieli”. Przede wszystkim lojalnych wobec braci Kaczyńskich. I tu decydujący będzie, jako kryterium – właśnie warzechizm. Także, a może nawet przede wszystkim, poszerzony o nieznajomość owego jaskółczego niepokoju. Zwolnienie „niepewnych politycznie” prezenterek, zwolnienia ludzi spoza wizji, mających wpływ na kształt programów, sporządzenie szczegółowej listy osób , które w programach mogą brać udział i takich, które pod żadnym pozorem znaleźć się w nich nie mogą.
Rozpoczął się wyścig.
Oglądajcie drodzy Państwo I program TVP – a niewątpliwie poznacie gwiazdy pisowskiej żurnalii (autorstwo określenia: raindog). I nie zwracajcie uwagi na kiepską polszczyznę, na nieporadność dziennikarską, na zacietrzewienie wobec niektórych zaproszonych i machanie ogonkami do swoich gości „po linii i na bazie”. Przed Państwem bowiem otwiera się wielomiesięczny maraton – festiwal propagandy pisowskiej. Nie muszę dodawać, że tematem głównym owej kampanii pisowskiej będzie...Platforma Obywatelska.
Już dziś ekspert od sprawa wewnętrznych PO – Bronisław Wildstein będzie rozmawiać w swoim programie o...prawyborach w PO. I tak to będzie trwać do dnia, w którym rozlegnie się „szloch i zgrzytanie zębów” /na wszelki wypadek podaję źródło owego cytatu: Ewangelia wg św Mateusza Mt 22,1-14/ - czyli do dnia ogłoszenia wyników wyborów.
Chyba, że wcześniej minister skarbu ustanowi w poszczególnych mediach swoich komisarzy – co nie jest niemożliwe, zważywszy kondycję finansową, mocno nadwątloną minionymi latami milionowych odpraw i niebotycznych honorariów płaconych, zwłaszcza przez TVP, poupychanym tam ludziom brudnej koalicji Samoobrona-PiS-LPR.
Jednakże z pewnością najbliższe tygodnie dostarczą satysfakcji pani Janinie Jankowskiej z pełnienia misji przez TVP, a nam niewątpliwych wrażeń z poznawania talentów dziennikarskich pań i panów, którzy już teraz starają się wykazać swoja lojalnością, bezkompromisowością i gorliwością – prezentując wachlarz swoich możliwości gdzie tylko się da.
Także w Salonie 24.
I żeby pozostać przy skojarzeniach jaskółczych z warzechizmem - odnotowuję pojawienie się bloga publicystki i felietonistki (jak sama się przedstawia) Julii M. Jaskólskiej z pierwszą notką pod znamiennym tytułem:”Platforma na smyczy”. Czytać nie polecam – jako, że wystarczy wiedzieć, że pani owa pisywała do „Głosu” Antoniego Macierewicza i dawała swój głos na antenie Radia Maryja.
Ale gdyby ktoś chciał zaryzykować – znajdzie w tym tekście, to wszystko, co wynika z dużej odwagi, nabytej na radiomaryjnych kursach asertywności, w prezentowaniu piramidalnych konstrukcji zależności, z których wynika, że Polski nie ma a rządzą nami międzynarodowi handlarze bronią, głównie o proweniencji arabskiej, podlegli oczywiście Putinowi, który pracuje dla mafii rosyjskiej - i dlatego Komorowski wygra wybory.
Wątek handlu bronią za narkotyki, jakoś tak, przy okazji ,kojarzy mi się z handlem z Sakaaszwilim i osobą El Assira i powiązaniach biznesowych prezydenckiego zięcia z prezydenckim ministrem Robertem Drabą a jego z kolei z bratem El Assira, którego jest wspólnikiem oraz z Arturem Piłką prezydenckim ministrem, u którego w biurku, na terenie Kancelarii Urzędu Prezydenta RP znaleziono blisko półtora kilograma kokainy. Ale nie wyciągałabym z tego wniosków tak jednoznacznych, jak Julia M. Jaskólska, nawet jeśli się one wprost narzucają.
Narzuca mi się za to pytanie – czy panią Julię M. Jaskólską też ujrzymy niebawem w mediach publicznych?
Może nawet w jednym programie z Łukaszem Warzechą?
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka