Retiarius Retiarius
189
BLOG

Auschwitz – strefa interesów. W czyim interesie było „zapomnienie” o "polskiej wystawie"?

Retiarius Retiarius Kultura Obserwuj notkę 2
W 1985 roku (40 lat po wojnie) otwarto w PMA-B wystawę tzw. polską. Jest nadzieja, że 40 lat później otwarta zostanie nowa wystawa. Po 1989 roku zaszły zmiany, których konsekwencją było także lepsze poznanie historii niemieckiego ludobójstwa, w tym Zagłady Żydów. Chwaląc się pozytywnymi zmianami w świadomości społecznej w tym zakresie zapomniano jednak, że wahadło odchyla się w dwie strony. Ale raczej nie prawami fizyki można tłumaczyć fakt, że dopiero (zgodnie z planami) w przyszłym roku otwarta zostanie nowa wystawa tzw. polska.

Zanim doczekamy się (przeszło dziesięć lat opóźnienia w stosunku do pierwotnych planów, a znacznie więcej z punktu widzenia potrzeb) tej nowej wystawy, przybywający do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau będą mogli zapoznać się z wystawą czasową poświęconą losom obywateli polskich w KL Auschwitz. Już samo określenie „obywatele polscy” nie jest przypadkowe ale raczej nie wynika z prostej konstatacji, że II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym. Pozwala ono wyróżniać spośród „polskich obywateli” Żydów, także tych, których  aresztowanie i prześladowanie przez Niemców nie miało nic wspólnego z ich żydowskim pochodzeniem. Trochę dziwi jednak, że ta prosta reguła nie działa w drugą stronę – przypominanie, że blisko połowa Żydów zamordowanych przez Niemców była polskimi obywatelami nie jest dobrze widziane w niektórych środowiskach. A smutnym symbolem tego  wypierania lub wchłaniania (zależnie od potrzeb) „polskiej pamięci” przez „pamięć żydowską” może być medialna zmiana narodowości, z polskiej na żydowską, jaka stała się udziałem Czesławy Kwoki w chwili gdy jej fotografia, szeroko rozpowszechniona w mediach społecznościowych, nabrała rangi symbolu więźnia niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau. Akceptacja w tej roli młodej polskiej dziewczyny, katoliczki, okazała się dla wielu nie do przyjęcia.      

Opierając się na informacjach dostępnych na stronie PMA-B można powiedzieć, że wystawa czasowa odbiega znacząco od zasadniczego projektu realizowanego w bloku nr 15. Jednym z powodów jest zapewne jej bardzo skromny charakter. Ekspozycja pokazuje z jednej strony najważniejsze wydarzenia historyczne związane z kolejnymi grupami polskich obywateli (począwszy rzecz jasna od tzw. pierwszego transportu) wywożonych przemocą do niemieckiego obozu KL Auschwitz, z drugiej zaś skupia się na konkretnych ludziach – więźniach obozu, prezentując ich krótkie biogramy. Nawet skromna wiedza na temat niemieckiego ludobójstwa nie pozwala na chłodne obcowanie z tego typu wystawą. Ale i na niej znajduje się kilka przedmiotów (ściślej – ich repliki) należących do więźniów i mogących wywołać u niejednego przyspieszone bicie serca, a nawet łzę w oku.

I gdy wychodząc z sali chcielibyśmy może w ciszy i skupieniu (trudniej o to w tłumie „zwiedzających” będąc skoncentrowanym na narracji przewodnika) zastanowić się nad tym co zobaczyliśmy zostajemy zaatakowani (i nie wpływa na to wrażenie zapowiedź przewodnika) emisją fragmentu znanego wystąpienia Pana Mariana Turskiego, które wygłosił on z okazji 75 rocznicy uwolnienia więźniów obozu.   

Jakimi argumentami autorzy wystawy uzasadnią ten wybór? Dlaczego spośród wielu relacji i okolicznościowych wypowiedzi byłych więźniów wybrali tę postać i te słowa. Już w kilka dni po ich wygłoszeniu mało kto przydawał im znaczenie bezstronnego i mającego uniwersalny charakter apelu ostrzegającego przed narodzinami zła. Zła, którego mówiący sam doświadczył będąc więźniem obozu. Zarówno oponenci Pana Mariana Turskiego jak (może zwłaszcza) jego zwolennicy zauważali doraźny charakter jego słów traktując je jako krytykę rządzącej ówcześnie prawicowej koalicji. W odczuciu wielu słuchaczy Pan Marian wykorzystał daną mu możliwość do zajęcia stanowiska w coraz gorętszym polskim sporze politycznym przyczyniając się tym samym, zważywszy na charakter i rangę uroczystości, do jego zaostrzenia. Nie sposób nie nazwać tej postawy instrumentalizacją pamięci ofiar niemieckiego ludobójstwa. Ale przyjmijmy, że taki sposób odczytania tej wypowiedzi jest nietrafny i sprzeczny z intencjami mówcy. Pokuśmy się zatem o mały sprawdzian: bez problemu znajdziemy informacje o aktywnych działaniach Pana Turskiego na rzecz dawnej opozycji, a obecnej władzy. Towarzyszą im wypowiedzi krytyczne wobec obozu prawicowego i jego polityków. Czy jednak Pan Marian Turski jest równie „nieobojętny” na aktualną rzeczywistość polityczną Polski? Czy dostrzega jakieś zagrożenia dla wolności? Czy zajmuje głos w tych sprawach? Czy napomina rządzących, jak czynił to poprzednio, że posiadanie większości nie daje mandatu do robienia tego co się chce? Nie widać, nie słychać. I nie można tego tłumaczyć podeszłym wiekiem – jeszcze na początku lutego br. Pan Marian aktywnie uczestniczył w otwarciu Pawilonu BIRKENAU z pracami Pana Gerharda Richtera. Można zatem zasadnie przyjąć, że nie jest on głosicielem przeciwstawiania się złu w ogóle (tak jak rozumie je – może rozumiała do niedawna – cywilizacja Zachodnia opierając się na X Przykazaniach), lecz temu co za „zło” uważają środowiska lewicowo-liberalne. Tu niestety, musimy sięgnąć po jeszcze jeden argument przemawiający na niekorzyść wyboru dokonanego przez autorów wystawy. Nie sposób uznawać za autorytet w zmaganiu się ze złem kogoś, kto przez lata aktywnie uczestniczył w tworzeniu i propagowaniu „imperium zła”. Oczywiście, Św. Augustyn też nie od razu był święty. Ale miał świadomość swojej grzeszności i odwagę przyznania się do popełnionego zła. Czy Pan Marian Turski zdobył się kiedykolwiek na wyznanie winy i akt ekspiacji? Nie przypominam sobie.

To bardzo przykre, że PMA-B najpierw przez lata zapomina o potrzebie rzetelnego informowania „zwiedzających” o tragicznych losach Polaków-więźniów obozu, a gdy już podejmuje działania w tym zakresie to bezrefleksyjnie podsumowuje „polską wystawę czasową” propagandowym wystąpieniem Pana Mariana Turskiego.

Poprosiłem Kuratora wystawy o uzasadnienie dokonanego wyboru – niestety, do chwili obecnej nie otrzymałem odpowiedzi. Sam skłaniam się ku tezie, że ma on charakter symboliczny – prawo do pouczania innych na nowej (czasowej) „wystawie polskiej” przyznano osobie, która przypisywała je sobie w roku otwarcia dawnej wystawy. Taka klamra spinająca mroczne lata osiemdziesiąte XX wieku z Polską współczesnością.

Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura