Retiarius Retiarius
836
BLOG

Za miskę zupy ….. Ostatnia kropla krwi przelana na polsko-polskim froncie wojny z Niemcami

Retiarius Retiarius Polityka Obserwuj notkę 0

Tornado „Łukasz” przeszło przez polski internet wzniecając tumany polemik i komentarzy. Kurz opadł i jakiż krajobraz nam się ukazał? Bez złudzeń. Jak po każdej klęsce żywiołowej – widać ślady zniszczeń , w tym w relacjach międzyludzkich, oraz smutek i przygnębienie wywołane poziomem polemiki sprowadzonej do „miski zupy”.

Od czegoś trzeba było zacząć – przeczytałem tekst Pana Warzechy. I co? Zdecydowanie zasługuje na krytykę. Ale wcale nie z powodów, wyeksponowanych bardzo mocno i nie bez sporej dawki złośliwości, na jednym z portali. Dlaczego zatem? Zacznijmy od tytułu „Zimna wojna z Niemcami to głupota”. Zapewne chwytliwy, ale fałszywie opisujący aktualne relacje polsko-niemieckie i niepotrzebnie „dolewający oliwy do ognia”. Jakież dowody owej wojny przytacza Pan Łukasz Warzecha? Zdaniem samego Autora, w relacjach pomiędzy rządami nie sposób mówić o konflikcie. Pozostają jedynie „antyniemieckie emocje, buzujące w elektoracie partii rządzącej”. Kłam intuicji Autora zadają tegoroczne (kwiecień) wyniki badania „Barometr Polska-Niemcy” – podaję za Rzeczpospolitą z 29.05.2018 r. W istocie, o 13 procent, w stosunku do badania z roku 2011, spadł odsetek Polaków gotowych patrzeć w przyszłość, a nie w przeszłość w relacjach polsko-niemieckich. Tłumaczy to polityka historyczna obecnego rządu. Ale skierowanie się ku przeszłości nie przełożyło się na wzrost niechęci wobec Niemców – przeciwnie, sympatię deklaruje 56 % badanych (o 9 % więcej niż w 2013 r. oraz o 3 % więcej niż 2 lata temu). Czy te wyniki pozwalają wysnuć wniosek, że owo zwrócenie się ku przeszłości ma podłoże nie emocjonalne, lecz racjonalne? Myślę, że tak. Co więcej. O ile w latach 2012-2013 ocena wzajemnych relacji jako dobre, była zbliżona w Polsce i w Niemczech (ponad 70 % badanych), o tyle obecnie tak samo ocenia je aż 64 % Polaków, ale już tylko 31 % Niemców. Wynika z tego coś przeciwnego do intuicji Pana Warzechy – to Polska wyrosła w Niemczech na „największego wroga”. My nie żywimy złych uczuć. Ba, nie jesteśmy nawet przesadnie skłonni domagać się reparacji – zdecydowanie za opowiedziało się 46 % badanych Polaków. Raczej trudno się dziwić, że aż 76 % Niemców było przeciw. I na koniec – chyba nikogo nie dziwi, że jesteśmy bardziej od Niemców proeuropejscy. Mając na uwadze stan relacji Polsko-Unijnych wykazujemy się wręcz modelowym racjonalizmem, spychając w niebyt wszelkie złe emocje.

Z badań nie widać „rozbuchanych apetytów” i wspomnianych już „antyniemieckich emocji”. Może po prostu zaczęliśmy prowadzić samodzielną i podmiotową politykę, do czego mamy przecież pełne prawo. Nie widzę powodu by pozbywać się tak ważkiego i nadal moralnie obowiązującego argumentu jakim jest żądanie zadosyćuczynienia za wszelkie krzywdy i straty doznane od Niemców w czasie II wojny światowej. Zwłaszcza, że dysproporcja pomiędzy polityką Niemiec w tym zakresie w stosunku do innych poszkodowanych państw i narodów oraz do Polski i Polaków jest moralnie oburzająca. To że nasza gospodarka jest silnie związana z niemiecką (czytaj: Niemcy też są od nas jakoś uzależnieni) należy traktować jako argument w naszych rękach. I jeszcze jedna uwaga – odesłanie do lamusa historii II wojny światowej nie jest możliwe, ale nie z czyjejkolwiek winy, najmniej polskiej. To Holokaust nie daje Niemcom szans na odrzucenie niechcianej przeszłości, a że ich polityka uciekania od odpowiedzialności i obciążania nią innych budzi sprzeciw i pozwala przypomnieć sprawę reparacji, to chyba zrozumiałe.

Pan Warzecha wydaje się uważać, że na ołtarzu dobrych relacji gospodarczych należy poświęcić inne kwestie. Bo co? Bo Niemcy przestaną w Polsce inwestować? A czyż robią to z sympatii do nas, czy raczej kierując się ekonomiczną kalkulacją i nadzieją przyszłych zysków?  

A polityka międzynarodowa. Nie wiem czy Pani Merkel pójdzie w ślady Pana Schroedera, czy nie. Z polskiego punktu widzenia uzależnianie Niemiec (pośrednio i Europy) od rosyjskiego gazu ma charakter strategicznego sojuszu, którego nie równoważy wsparcie Niemiec okazywane Ukrainie, obliczone zapewne i na osłabienie polskiej pozycji u wschodniego sąsiada.

Nie znam niemieckiej prasy – jedynie z wybranych, pewnie jakoś tam tendencyjnie dobieranych, przedruków i cytatów. Ale wróćmy do wyników badania – w ostatnich latach nastąpiło wspomniane już „tąpnięcie” w ocenie przez Niemców relacji między naszymi krajami (spadek o połowę ocen „dobre”). Jak wytłumaczyć to zjawisko? Zapewne Niemcy wyrabiają sobie opinie na temat Polski w oparciu o niemieckie środki masowego przekazu. Czy w Polsce i w relacjach polsko-niemieckich zaszły w ostatnim czasie wydarzenia, które uzasadniałyby tak gwałtowny wzrost ocen krytycznych? Chyba nie. Przynajmniej nie w ocenie Polaków. To może jednak niemieccy dziennikarze nie są ani tak pełni dobrej woli, ani tak profesjonalni w prezentowaniu polsko-niemieckich relacji?

Ba, paradoksalnie, te tak wypominane Pani Mazurek „niemieckie media polskojęzyczne” mogą „odpowiadać” za nadal dobry w Polsce wizerunek samych Niemców oraz stosunków polsko-niemieckich. Z drugiej wszak strony fakt, że w ostatnim okresie doszło do pewnego zrównoważenia przekazu, a preferencje Polaków nie zmieniły się radykalnie, to może jest to kolejny dowód, że to my mniej ulegamy emocjom?

Co więcej, wykazujemy się też chyba zdrowym rozsądkiem i to w znacznie większym stopniu niż wydaje się to Panu Łukaszowi. Nie wiem skąd czerpie wiedzę o sympatii prawej części polskiej sceny politycznej do zachodnioeuropejskich ugrupowań „prawicowych”, raczej słusznie uznawanych za, w taki czy inny sposób, infiltrowane przez Rosję? W odróżnieniu od Zachodu, mamy doświadczenie dwóch totalitaryzmów, i bogatsi o ten nieszczęsny bagaż, nie poddajemy się łatwo euforii. Swego czasu Pan Jarosław Kaczyński dał chyba jasno do zrozumienia, że bliżej mu do niechcianej Pani Merkel niż rosnącej w siłę Alternatywy dla Niemiec. To raczej druga strona robi co może by wdrukować opinii publicznej fałszywe skojarzenie, że PiS = Orban = Le Pen = AfD = faszyści.

Ale wróćmy jeszcze do tytułowej „miski zupy”. Paradoksalnie można powiedzieć, że Niemcy w relacjach z Polską padają ofiarą … własnej skuteczności. Dotychczasowy obraz tych relacji nie był prawdziwy. Pracowały na to i wzmiankowane już media, i liczne fundacje z niemieckim kapitałem budujące przychylne Niemcom środowisko opiniotwórcze.

I tu, na koniec, zgodzę się z Panem Łukaszem Warzechą - „ … to tak nie działa”. Nie da się budować dobrych relacji między państwami i narodami bez fundamentu prawdy i poszanowania wzajemnych praw.


Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka