rewident rewident
520
BLOG

Strategia dla opozycji

rewident rewident Polityka Obserwuj notkę 10

Badania opinii publicznej pokazują nie tylko spadek poparcia dla rządzącej partii i premiera, ale przede wszystkim rosnący pesymizm Polaków odnośnie sytuacji gospodarczej i najbliższej przyszłości. Na tym etapie jednak respondenci nie do końca zdają sobie sprawę z tego co ich czeka i ich krytyczna ocena władzy wynika jeszcze z popularnego w naszym kraju biadolenia. Niestety, trudne czasy dopiero nadejdą, a rosnące ceny i zamrożone płace to dopiero przygrywka do prawdziwego dramatu, który czeka większość Polaków. Bieg zdarzeń wpłynie w sposób zasadniczy na kształt sceny politycznej, a głebokość zmian moze przekroczyć wszelkie znane nam do tej pory granice.

Zobaczmy zatem co się stało. W 2007 roku Prawo i Sprawiedliwość doprowadziło do przejściowej poprawy relacji długu do PKB. Ten fakt został zagłuszony przez media, które całość zasług przypisało tzw ogólnej koniunkturze. Dlaczego ta koniunktura pojawiła się tylko w okresie rządów PiS – tego oficjalne rezonatory już nie precyzują. W 2008 roku, po wygranych wyborach przez partię establishmentu III RP, mieliśmy do czynienia z nagłym pogorszeniem stanu finansów publicznych. W 2009 roku dał o sobie znać kryzys, ale już rok 2010 był okresem dynamicznego wzrostu PKB praktycznie wszystkich porównywalnych z Polską gospodarek. Zadłuzenie III RP jednak wzrosło w zeszłym roku szybciej niż w apogeum kryzysu, co oznacza, że mamy do czynienia ze strukturalną, a nie przejściową chorobą państwa i jego finansów.
W tym miejscu należy dodać kilka słów wyjaśnienia. Wiele osób, w tym autor tego tekstu, zaleca prawicowej opozycji trzymanie się z dala od władzy przez najbliższe 2-3 lata. Nie jest to wynikiem naszego cynizmu, ale trzeźwej oceny sytuacji. Przejęcie władzy i próba naprawy sytuacji w tym momencie mogłyby zakończyć się sukcesem tylko wtedy, jeśli spełnionych zostanie jednocześnie kilka warunków. Należą do nich: determinacja i odwaga rządzących, efektywna większość parlamentarna i poparcie mediów. Po pierwsze, Prawo i Sprawiedliwość mogłoby rządzić tylko w koalicji z koniunkturalnym PSL czy kawiorowym SLD, co wyklucza jakiekolwiek większe zmiany. Po drugie, nigdy nie uzyskałoby poparcia mediów, bo reformy, które czekają nasz kraj, wiążą sie nieuchronnie z potężnym uderzeniem w interesy establishmentu III RP. Po trzecie wreszcie, kluczowe ustawy zostałyby zablokowane przez prezydenta lub Trybunał Konstytucyjny.
Dlatego też, wchodzenie do koalicji rządzącej byłoby teraz posunięciem nonsensownym i wręcz samobójczym. PiS zapewne utrzymałby swoją część patriotycznego elektoratu, ale kontratak właścicieli III RP pozbawiłby go władzy szybciej niż to się dzisiaj wielu wydaje. Wszelkie reformy zostałyby zatrzymane, a wpływy establishmentu jeszcze wzmocnione. Wiem, że, dla człowieka myślącego przychylnie o Polsce i Polakach jest to fatalna konstatacja. Musimy poczekać jeszcze kilka lat patrząc jak grupa oprychów niszczy nasz kraj.
Niestety sprawy zaszły już za daleko. Czeka nas chwila prawdy, w której dowiemy się jaki jest rzeczywisty poziom ekonomicznej wydolności systemu gospodarczego III RP. Możemy powiedzieć, że rządy Platformy przyczyniły się walnie do upadku tej dość osobliwej hybrydy jaką jest polska forma państwowości po 1989 roku. Powiedzmy jednak uczciwie, że odpowiedzialność za katastrofę ponoszą w równym stopniu wszyscy „twórcy” postkolonialnego systemu ekonomicznego. Nie wolno nam zapomnieć o Balcerowiczu i jego słynnym parytecie złoty dolar (co ciekawe w identyczny sposób spekulanci wzbogacili się już wcześniej kosztem Argentyny), pamietajmy o „grubej kresce” Tadeusza Mazowieckiego i uwłaszczeniu nomenklatury, pamiętajmy o „milionie miejsc pracy” Jana Krzysztofa Bieleckiego, pamiętajmy o prywatyzacjach (PZU, Pekao i TP SA) zaaplikowanych nam przez AWS i UW, czy o rozkosznych rządach SLD-PSL zakończonych wszechogarniajacą rywinadą. Jeśli podsumowujemy dziś 20 lat III RP musimy oddać „honory” wszystkim istotnym aktorom jej sceny politycznej.
Po raz pierwszy w historii naszego - piszę to niestety z przekąsem – kraju nadchodzi okres kiedy efektów stosowania rabunkowej gospodarki nie bedzie można przykryć emisją długu. III RP po prostu doszła już do bariery, której przekroczyć nie można. Polska zostanie wykluczona z rynków finansowych jako kraj niewypłacalny. Wtedy jedynym rozwiązaniem będzie równoważenie budżetu i całego sektora finansów publicznych. Mówimy tu o kwotach – w wariancie optymistycznym i przy założeniu pomocy z zewnątrz - na poziomie 50-70 miliardów zlotych rocznie. Są to wartości strategiczne, których odcięcie zatrzyma działanie niektórych funkcji państwa. Przekładając to na język zrozumiały dla przeciętnego Polaka, spadek poziomu życia nie będzie tylko bolesną korekta domowego budżetu, ale koniecznością zrezygnowania z podstawowych zdobyczy cywilizacyjnych.
Strategia dla PiS na dzisiaj to niestety przeczekanie i, bez względu na znaczne polityczne koszty, okopanie się na pozycjach obronnych. Nie daje to większych szans na przejęcie władzy po najbliższych wyborach, ale nie taka powinna być strategia partii myślącej na serio o sanacji naszego kraju. Polskę czeka uderzenie meteorytu i każdy kto będzie znajdował się na powierzchni (czytaj: u władzy) zostanie po prostu zmieciony z powierzchni Ziemii. Tak właśnie kończą się długoletnie rządy skorumpowanych i zdegenerowanych elit.
 
rewident
O mnie rewident

Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji... "Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka