Na jutro zapowiadane są ogromne protesty we Francji - na wzór "żółtych kamizelek", które przetoczyły się przez kraj w 2018 roku. Hasło przewodnie demonstracji to "Blokujmy wszystko". Ruch, który powstał latem w mediach społecznościowych, mobilizuje głównie środowiska skrajnej lewicy. Policja ostrzega przed zaognianiem sytuacji, a resort spraw wewnętrznych przygotował do działań aż 80 tys. funkcjonariuszy. W tle jest druga dymisja premiera w ciągu roku i osłabienie pozycji prezydenta Emmanuela Macrona. Ze stanowiska szefa gabinetu musiał ustąpić po głosowaniu nad wotum zaufania Francois Bayrou.
Protesty "Blokujmy wszystko"
Akcje protestacyjne planowane na 10 września mają być odpowiedzią na kryzys polityczny i gospodarczy we Francji. Początkowo ruch sprzeciwiał się propozycjom budżetowym premiera François Bayrou, ale z czasem jego postulaty rozszerzyły się o hasła sabotażu i blokad różnych sektorów gospodarki – od energetyki i transportu, po centra handlowe i uczelnie.
Według ocen służb specjalnych liczba uczestników mobilizacji może sięgnąć 100 tys. osób w całym kraju. Część działań organizowana jest w zamkniętych grupach na Telegramie czy Signal, co utrudnia prognozowanie skali protestów. Aktywiści mogą zablokować lotniska, przystanki kolejowe i autobusowe, drogi ruchu.
MSZ ostrzega Polaków we Francji
Przed utrudnieniami ostrzega polskie MSZ. "Skala i formy protestów mogą być zróżnicowane i trudne do przewidzenia. Akcje mogą objąć transport kolejowy i lotniczy, drogi, granice, a także dostęp do paliwa, aptek i szpitali.
W związku z zapowiedzianymi strajkami spodziewane są poważne utrudnienia w podróżowaniu oraz zakłócenia w codziennym funkcjonowaniu:
-10 września 2025 r. - strajki w sektorze kolejowym (SNCF), niektórych liniach lotniczych oraz transporcie publicznym w regionie paryskim (RER, metro, autobusy). Możliwe są również sporadyczne blokady lotnisk.
-18 września 2025 r. - strajk związków zawodowych na dużą skalę, który dotknie pociągi (SNCF), transport miejski (RATP), a także ruch lotniczy (kontrolerzy ruchu lotniczego i linie lotnicze, w tym Air France).
Przewidywane są odwołania lub znaczne opóźnienia lotów, zakłócenia w krajowych i regionalnych połączeniach kolejowych oraz trudności w poruszaniu się po regionie paryskim (metro, RER, autobusy)" - czytamy w komunikacie resortu dyplomacji.
"Zalecamy śledzenie bieżących komunikatów przewoźników (linie lotnicze, SNCF, RATP) i władz lokalnych, zaplanowanie alternatywnych środków transportu, a także unikania miejsc zgromadzeń publicznych" - doradza polskie MSZ.
Skrajna lewica i grupy LGBT będąna ulicach
Prefekt paryskiej policji Laurent Nunez ostrzegł, że w środowych protestach wezmą udział grupy skrajnej lewicy, w tym zwolennicy Francji Nieujarzmionej (LFI). Do mobilizacji dołączają różne środowiska antykapitalistyczne, propalestyńskie czy aktywiści LGBTQIA+.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiedziało rozmieszczenie około 80 tys. policjantów i żandarmów w całym kraju, aby zapobiec eskalacji przemocy.
Bayrou złoży dymisję
Sytuację dodatkowo komplikuje kryzys polityczny. Premier François Bayrou, który nie uzyskał wotum zaufania w parlamencie, we wtorek o godz. 13:30 złoży dymisję na ręce prezydenta Emmanuela Macrona. Jego gabinet funkcjonował zaledwie od grudnia 2024 roku.
W ostatnich godzinach przed dymisją rząd opublikował w dzienniku urzędowym decyzje dotyczące m.in. obniżki VAT na panele słoneczne i wsparcia dla instalacji pomp ciepła. Macron ma w najbliższych dniach ogłosić nazwisko nowego premiera. Eksperci sądzą, że jeszcze raz poszuka większości w parlamencie w obawie przed rozpisaniem nowych wyborów parlamentarnych, w których wygrałaby prawdopodobnie prawica na czele ze Zjednoczeniem Narodowym.
Demonstracje po upadku rządu Francji
W poniedziałek wieczorem około 11 tys. osób wzięło udział w manifestacjach w całym kraju, świętując upadek rządu Bayrou. Największe zgromadzenia odbyły się w Rennes i Lyonie, a w Paryżu demonstranci zbierali się przed merostwami dzielnic.
Uczestnicy protestów wyrażali zadowolenie z dymisji premiera i nawiązywali do hasła "Blokujmy wszystko”, zapowiadając swój udział w środowych akcjach.
Upadek gabinetu Bayrou to kolejna porażka rządów prezydenta Emmanuela Macrona. Jak zauważa "Le Monde”, po dymisjach Michela Barniera i François Bayrou, szef państwa znalazł się w trudnej sytuacji i musi znaleźć premiera, który zdoła zapewnić stabilność polityczną i uchwalenie budżetu.
"Le Figaro” dodaje, że Macron nie może już pozwolić sobie na zwłokę ani powtarzanie dotychczasowej strategii. Coraz głośniej pojawiają się głosy wzywające do zmiany metody sprawowania władzy, a opozycja sugeruje możliwość nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Fot. Protesty we Francji/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Polityka