Nie wiem, skąd w Polakach tyle nienawiści. A może nie tyle w Polakach, ile w polactwie. A przecież zawsze to był naród ludzi dobrych, spolegliwych, mądrych, pracowitych, trochę i kościółkowych. Oddanych krajowi, wręcz patriotów. To ostatnie wykorzeniono w pewnym stopniu w Polakach w ostatnich latach, kiedy wstyd było się przyznać do wywieszenia flagi na Trzeciego Maja, czy Jedenastego Listopada. Kiedy obciachowo jest pójść na manifestację patriotyczną lub zaśpiewać w kościele Boże coś Polske. Nienawiść wpoili Polakom tacy ludzie jak Niesiołowski i cała ta zgraja z jego partii. Ośmieszyła patriotyzm hołota z ruchu sprzedawcy wódek z Biłgoraja, podobnie jak tłuszcza spod pałacu prezydenckiego. Oczywiście to wszystko działo i się dzieje z przyzwoleniem tegoż pałacu i premierowskiej siedziby. Gdzie same takie właśnie indywidua. To, co piszę w tej chwili, nie ma w sobie grama nienawiści - gdyby koś chciał mi zarzucić taki obyczaj - powoduje mną jedynie obawa, że za chwilę staniemy się krajem nienawistników, patrzących na siebie spode łba i mającym sobie wzajemnie wszystko za złe. Prawda, nie lubię rządzącej partii politycznej i nie rozumiem ludzi wierzących w tuskowe cuda. Ale to ich, nie moja sprawa. Ale żeby nienawidzić?
Oto czytam w onecie internetowe wpisy w odpowiedzi na bożonarodzeniowe i noworoczne orędzie arcybiskupa Józefa Kowalczyka, kiedy hierarcha mówi o katolickiej rodzinie i jej ważnych obowiązkach wobec kraju. Można piękniej i mądrzej? I posypały się inwektywy i chamstwa pod adresem duchownego, ile obraźliwych słów i ordynarnych pomówień. Rozumiem, nie każdy musi wierzyć w Boga, chodzić do kościoła i uczestniczyć w liturgii i obrzędach kościelnych. To bardzo indywidualna sprawa. choć z natury rzeczy jesteśmy krajem chrześcijańskim. Zaś ten sam motłoch usiądzie za chwilę przy świątecznym stole, z choinką w kącie pokoju, i być może podzieli się opłatkiem z żoną, synami, a piesek dostanie kawałek kiełbasy. Bo bywa, że i wędlina pojawia się na wigilijnym obrusie. A do wigilii "pan domu" strzeli sobie setkę.
Z kolei nie wyobrażam sobie, aby ten prymityw internetowy odważył się podobne opinie wyrażać o rabinie, o religii muzułmańskiej, czy jakiejkolwiek innej, poza chrześcijańską. Tu można sobie pozwalać na wszystko. Drwić z rzeczy dla katolików świętych, można bezkarnie obrażać i szydzić z papiestwa, szargać świętościami dla chrześcijanina i rzymskiego katolika. Znikąd upomnienia, rygoru, nagany, kary. Mogę się mylić, ale nie słyszałem, aby sąd polski kiedykolwiek rozpatrywał sprawę o obrazę uczuć i symboli religijnych; z kolei wystarczyło aby jakiś młody człowiek rzucił w przestrzeń nieładne słowo o prezydencie, i już zjawiła się u niego policja i w kajdankach chłopaka o świcie wyprowadzono. Już nie powiem, jak bezkarnie Lecha Kaczyńskiego obrażano i żaden sąd w tym kraju nie wsadził jednego i drugiego łobuza, choćby dla przykładu i przestrogi, na miesiąc, dwa do paki. Dziwny to kraj, dziwne obyczaje. A sądy? Nie powiem jakie, ale to wszyscy akurat wiemy. Sądownictwo polskie, pełne pychy, immunitetów i wielkich pieniędzy, stworzyło sobie swoiste państwo w państwie.
W niedawnym sejmie Jarosław powiedział: "...Są i tacy, którzy oczekują, że Polacy z narodu staną się plemieniem... Bez poczucia tożsamości, przynależności narodowej, bez zobowiązań." Nie sądzę, aby kiedykolwiek do tego doszło, bo poza garstką rządzących i całą tą kliką klakierów i ludzi otumanionych obietnicami trzystu miliardów euro i wpatrzonych w człowieka, który całą tą menażeria zarządza - jest nas co najmniej kilkanaście milionów ludzi trzeźwych, rozumnych i rozumiejących.
Szkopuł w tym, że menażeria ryczy, skacze, prycha. A to się podoba...
Zapiski z Krakowa, ale nie tylko. Jest także o Polsce, o świecie, o przyrodzie, górach i o nartach. Pisane na gorąco, a wydawcą jest mój przyjaciel, Jacek Nowak.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka