Już! na gorąco, nie zwlekając ani chwili,
zanim oszołomienie minie, czar pryśnie..
Dziękuję. Dziękuję, za piękne, stonowane, wyważone, koncyliacyjne orędzie. Ponad podziałami, emanujące Dobrem i Prawdą, poświęcone Sprawom Ważnym. W tych trudnych czasach, wlał Pan miód na moje serce, pokazał, że można dobrze, że można lepiej, a nie po pisosku. Że można wspólnie, razem, tak jak pod Grunwaldem i za czasów Solidarności. Caluśkie wystąpienie mnie wzruszyło. I nie byłem tym zaskoczony od pierwszego momentu, patrząc na pana inteligentną twarz. Pańskie oblicze i dykcja nie zaburzyły moich doznań estetycznych. A to dla mnie, Prawdziwej Polskiej Inteligencji najważniejsze.
[tu jakiś kawałek Herberta]
Ale przede wszystkim dziękuję za Pana heroiczne trwanie na straży pryncypiów. I za uczciwość. I tę obywatelską, patriotyczną i tę zwykłą, ludzką. Jest Pan taki, jaki jest, bo wbrew oszczerstwom, nie bierze Pan łapówek. I cały nasz kraj mógł się o tym przekonać: nie dał Pan się przekupić czarnym mocom pisoskim.
I bardzo dobrze.
Bo gdyby stało się inaczej dzisiejsze orędzie odebrałbym, jako wystąpienie fałszywego pisowca, wyreżyserowane w reżimowej telewizji, skrywającego pod oszukańczą maską pozorów twarz prymitywną i paskudną, ordynarnie wykrzywioną grymasem ortodoksyjnej nienawiści. Zupełnie nieestetyczną – od razu bym poznał. Mimo maski. I bez oglądania. I musiałbym wkleić kawałek św. Augustyna z Krytyki Politycznej.
Dziękuję Panie Marszałku.
I czekam z utęsknieniem na następne, równie estetyczne, orędzia.
Ave Grodzki!
[tu jakiś inny kawałek Herberta, też od czapy]
i stosowna fotka:
-