Dopadła mnie... piosenka Donatan-Cleo ,,My Słowianie''. Wcześniej, już raz po parunastu sekundach obejrzenia klipu do tego, długo odganiałem się od tego utworu. Jednak tym razem byłem w wannie i nie mogłem wyłączyć tej jakże ostatnio popularnej piosenki. Oczywiście po wysłuchaniu tekstu tego utworu (a w nim takie smaczki jak zapraszanie obcokrajowców do szukania sobie tu kobiet, czy chwalenie się piciem wódki) miałem rację, że dobrze było go omijać z daleka.
Niemniej nazwa piosenki skłoniła mnie do refleksji nad sobą samym. Czy czuję się w jakimś stopniu Słowianinem? Myślę, że tak. Szczególnie swoje serce mógłbym nazwać słowiańskim. Wydaje mi się jednocześnie, że moją mentalność mogę mieć bardziej wspólną ze swoją germańską częścią przodków.
Zarówno w językach słowiańskich jak i germańskich porozumiewam się bez większych problemów (a w przypadku języków zachodniogermańskich, zachodnio- i wschodniosłowiańskich bez żadnych problemów). Ale czy tylko o język chodzi? Nie wydaje mi się. Zresztą potwierdzają to dzieje takich wybitnych postaci jak Jan Henryk Dąbrowski, czy Józef Unrug.
Jest natomiast całe multum rzeczy. Żeby nie przedłużać wspomnę może chociażby o tym, że o ile nie mam problemów z zawieraniem znajomości zarówno z ludźmi pochodzenia germańskiego i słowiańskiego, o ile to właśnie państwa przypisane ludom germańskim mógłbym określić jako kraje lepiej rozwinięte. I w końcu - jako kraje w których wszystkim żyje się łatwiej. Weźmy na przykład inwestycje. Biorę całkiem realnie pod uwagę inwestowanie w krajach na zachód od Odry i Nysy Łużyckiej. I to mimo wyższych nakładów. Tymczasem gdy patrzę na obszar na wschód od Odry i Nysy wydawałoby się, że teren powinien być bardziej podatniejszy pod inwestycje choćby ze względu na o wiele niższe koszta. Niby tak, ale jak dodamy do tego denerwowanie się niezbyt przyjaznym obywatelom państwem, uciążliwą biurokracją, a im dalej na wschód, tym słabszymi drogami (a przecież już starożytni Rzymianie pokazali przykład w co najpierw inwestować) i większą nieuczciwą konkurencją połączoną z korupcją, to pojawiają się wątpliwości. Oczywiście można porównać także sam poziom życia i tego ile może zaoszczędzić tu i tu ktoś pracujący na zwykłych etatach; jednocześnie należałoby porównać także produktywność, wydajność (czego przykładem - nawiązując jeszcze do infrastruktury drogowej - mogą być choćby roboty na drogach) i inne rzeczy.
I mógłbym tak ciągnąć dalej. Ale wrócę do napisania o sobie. Podsumujmy - myślę, że po dłuższej refleksji mogę swobodnie określić się jako człowieka ze słowiańskim sercem, ale mentalnością zdecydowanie bliższej germańskiej. I dobrze mi z tym tak.
A wniosek dla mnie na przyszłość? Podczas puszczania radia w łazience, zainstalować obok wanny wodoodporny włącznik, lub przerzucić się ze słuchania radia na swoją własną listę utworów.
Inne tematy w dziale Kultura