Jeszcze kilka słów refleksji po ostatniej defiladzie wojskowej w Warszawie. Warto sobie przy tej okazji zadać pytanie: czy jeśli PO pociągnęłaby Polskę na skraj wojny, to czy walczyłbyś za takiego Komorowskiego? Albo Siemioniaka, czy innego PO-wca? Dla mnie odpowiedź jest prosta. Walczy się za coś, ale także za kogoś - w imieniu swojego dowódcy. Komorowski jest naczelnym zwierzchnikiem sił zbrojnych. Czy walczyłbym pod takim dowódcą? Nie - a za głębszą odpowiedź niech świadczy, że uważam, że ani Komorowski, ani reszta PO-wskiej bandy nie sięgają do paznokcia małego palca takiego wodza jakim był Józef Piłsudski, którego jego i jego żołnierzy w tych dniach właśnie obchodzimy stulecie kampanii kieleckiej.
Bardziej obawiam się armii baranów wiedzionych przez lwa, niż armii lwów wiedzionych przez barana.
