pokolenie89.pl pokolenie89.pl
120
BLOG

Słowo o wyborach na Lubelszczyźnie i nie tylko.

pokolenie89.pl pokolenie89.pl Polityka Obserwuj notkę 0

 

Przeżyliśmy. Wybory do Parlamentu Europejskiego. Na mojej Lubelszczyźnie było w porządku. Bez ekscesów i z jedną niespodzianką (dla jednych) lub nieporozumieniem (dla drugich). Ową niespodzianką (nieporozumieniem) stała się oczywiście Prof. Lena Kolarska - Bobińska, którą umieszczono na pierwszym miejscu listy wyborczej Platformy. Ale o tym później.
 
Zacznijmy o tego, kto startował: Najciekawszą postacią nie okazał się ani główny wygrany Prof. Mirosław Piotrowski, ani główny przegrany czyli Prof. Zbigniew Zaleski, ani też pyrrusowa zwyciężczyni Prof. Lena Kolarska - Bobińska. Ale kto? Ano Wielki Nieśmiertelny Niezwyciężony MARIAN. Marian Kowalski! Fenomen lubelskiej polityki. Siłacz. Wódz Partii. Jedyny Niezłomny. Jednym słowem: swój chłop w Parlamencie. Niestety. Nie przeszedł. Mimo całej sympatii, jaką żywi do niego lubelski światek.
 
PSL wystawiło na samorządowego Edwarda Wojasa, któremu nawet afery w ludowym półświatku nie zaszkodziły. Dodatkowo miłośnika koni Jana Łopatę i męża wojewodziny (biedny wylądował na ostatnim miejscu a wredni mówią, że gdyby nie żona, to w ogóle by nie wylądował).
 
Prowincjonalny plankton w stylu Samoobrony, Libertasu, Prawicy RP i gromady PD i SDPL załatwimy jednym akapitem (z powodu wielości organizmów będzie przydługi). Samoobrona trzyma się w naszym województwie tylko dzięki... warszawskiemu prezesowi TVP Farfałowi. Opanowała bowiem lubelską TVP 3 i siedzi, jak rzep. Ale ma tam Dariusza Sienkiewicza, więc udaje się jej do szczętu nie skompromitować. O Polskiej Partii Pracy nic bliższego nie wiadomo, oprócz tego, że ileś lat temu (podobno) jej ogólnopolski szef zabił się w swoim BMW zbyt szybko jadąc. Prawicę RP zbywamy milczeniem, ponieważ ich światopogląd jest dla mnie wolnomyśliciela wybitnie odstręczający. Libertas jak można się było spodziewać okazał się zbiorowiskiem dziwnych typów z głównym ludowym malkontentem, czyli Zdzisławem Podkańskim. Na drugim miejscu listy figurowała kobieta o bardziej znanym nazwisku, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie, skąd ja ją kojarzę, więc zostawiamy ją w spokoju. Na czele PD (dawne UW) i SDPL stanął sam przywódca Marek Borowski. Ale nawet poparcie popularnej Izabelli Sierakowskiej nic mu nie dało. Ona sama zresztą wycofała się na ostatnie miejsce listy. Dlaczego? przecież, gdyby sama objęła pierwsze miejsce wynik byłby zgoła lepszy. Gdzieś tam pojawiał się też długo zapomniany Ryszard Setnik. No ale nic z tego nie wyszło. Figa z makiem i pasternakiem.
 
SLD postawiło na lubianego, pełnego humoru Jacka Czerniaka i bardzo dobrze, bo dzięki temu było miło i bez chamstwa. Był też Riad Haidar (co było miłym gestem w kierunku społeczeństwa otwartego), lekarka Anna Jabłońska - Chmielewska i uroczo uśmiechnięte dziewczę, czyli Katarzyna Dziubińska - Wójcik. Na szóstym miejscu znalazł się niejaki Gryz, któremu złośliwi na plakatach przerobili nazwisko (jak w komiksach) "Jagryz", "Tygryz", "Ongryz". Koniec końców: wszystkie starania SLD - UP na nic.
 
Teraz czas na PIS. Jak można się było spodziewać wygrał bezapelacyjnie powszechnie znany Prof. Mirosław Piotrowski. Wszyscy w duchu na to liczyli. Paradoksalnie nawet zwolennicy Platformy życzyli mu zwycięstwa po tym, jak wsadzono im na siłę Prof. Lenę. Kto im to zrobił? nie wiemy. Teraz więc czas na Platformersów.
 
Kampania Platformy do Parlamentu Europejskiego w województwie lubelskim była najgłupsza jaką tylko można sobie wyobrazić. Tusk, Palikot i cała platformersowa góra swoją tępotą polityczną sięgnęli zenitu. Cóż uczynili? Ano cieszącego się dużą sympatią, mającego ogromne zasługi dla promowania Lubelszczyzny Prof. Zaleskiego zepchnęli na drugie miejsce, wtykając nikomu nie znaną Warszawiankę Prof. Lenę Kolarską - Bobińską. Rozpoczęli ogromną, drogą kampanię, żeby ją w ostatniej chwili wypromować. Dwoili się i troili, robiąc wszystko żeby zabrać wyborców Prof. Zaleskiemu. Udało się. Prof. Zaleski dostał o połowę głosów mniej niż Prof. Piotrowski, a Prof. Lena o... (chyba) raptem sześć tysięcy więcej i go żywcem pogrzebała. Frustracja starych działaczy lubelskiej Platformy urosła do wielkości Mont Everestu. Gaf i kompromitacji było w tej spadochroniarskiej kampanii bez liku. Jeśli jakiś nietakt mógł skompromitować Prof. Lenę, to nota jej biura prasowego o udziale w... pogrzebie Prof. Hołdy zrobiła to z pewnością. Zadziwia jedno: że w Polsce, niczym w Ameryce da się w tempie expresowym zmontować sztab wyborczy, zebrać wolontariuszy i nakłonić wyborców, żeby zagłosowali na człowieka znikąd. A ludzie to zrobili. Miejmy tylko nadzieję, że Prof. Lena się sprawdzi, a nie zlekceważy nas Lublinian na rzecz swojej "stolycy". Poza tym bezsens tego politycznego manewru widać po wyborach jak na dłoni i każdy głupi mógł go przed wyborami przewidzieć. Gdyby Prof. Zaleski dostał "jedynkę" listy PO i nie kopano pod nim dołów, to można być pewnym, że dorównałby Prof. Piotrowskiemu. A tak, siedź i płacz. Tusk i Palikot mogą się jedynie modlić, żeby Prof. Zaleski jako chrześcijanin szybko im wybaczył ich podłość. Jest też druga strona platformersowego medalu. Wychodzi na to, że kogo by Wielki Tusk nie postawił na szczycie listy i jeśli by tuskoludki przeprowadziły suto opłaconą, sprawną kampanię, to choćby był to koń Kaliguli, to i tak zostanie europejskim posłem. Co mądrzejsi wyborcy zachodzą w głowę: dlaczego PO pozbyła się Prof. Zaleskiego? Dlaczego??? Czy ma to związek z bajzlem w lubelskim PO? gdy wskutek "palikotyzacji" odeszło część ludzi, a teraz "wycinany" jest znany i lubiany radny Dariusz Piątek? Czeski film, nikt nic nie, a Platforma traci. Zresztą, co to za różnica. Piotrowski mądry jest, to niech wygrywa. Nikt też nie zwrócił uwagi na niegdysiejszego prominentnego lubelskiego polityka Wiesława Brodowskiego, który utknął na dziewiątym (!) miejscu na liście Platformy. Kto jak kto i gdzie jak gdzie. Oj to musi boleć, współczujemy.
 
Czas na małą dygresję ogólnopolską. PO uczyniła coś jeszcze, co zraziło wyborców. Na swoje listy wciągnęła i SLD - owską Danutę Huebner i AWS - owskiego Mariana Krzalewskiego. Te manewry obnażyły koniunkturalną bezideowość PO a moich znajomych zachęciło wręcz do głosowania na... UPR. Ci przynajmniej trzymają fason. Filologów rozśmieszy kalejdoskop nazwisk Platformy: Handzlik, Huebner, Hibner, Lisek, Łukacijewska, Thun, Zwiefka. Dziwi, że do Parlamentu dostało się dwóch najbardziej anty - patycznych polityków PIS: Kamiński & Bielan. Coś czuję, że z Ziobrą, nie utworzą Świętej Trójcy. Swoją drogą, jak już jesteśmy przy tej ostatniej kandydaturze, to Kraków dał popis jak się patrzy: Ziobro i Senyszyn. Ubaw po pachy. Ciekawe, czy będą z Balic latać tym samym samolotem. Cieszy mandat Janusza Wojciechowskiego, bo to jeden z niewielu polityków, którego ceni się za inteligencję. Niektórzy się świetnie uzupełniają: Nitras będzie straszył brukselskie dzieci, Janusz Zemke z miną uroczego misia usypiał je na dobranoc a Lidia Geringer de Oedenberg (cóż za kobieta!) wychowywać.
 
Jak się spojrzy na statystyki. To można się dowiedzieć, że jak przeniosę się do Warszawy to stanę się zagorzałym platformersem; jak będę na emeryturze to zagłosuję na PIS; jak przeniosę się na wieś to dostanę roztrojenia jaźni (PIS - PO - PSL); jak zgłupieję do poziomu podstawówki, to zostanie mi tylko PIS. To zabawne.
 
Wracamy więc do Lublina. Kogo zabrakło? No niestety wielu. Nie pojawiła się lista (i to było totalnym błędem) ruchu prezydenta Wrocławia, z jej lubelskim przedstawicielem Dariuszem Jedliną (a była to nieobecność dokuczliwa) i przebijającego się do mediów Stronnictwa Demokratycznego (powstającego jak Feniks z popiołów), którym przez wzgląd na zainteresowania historyczne życzymy sukcesów.
 
Mimo początkowych gróźb PIS nie wystawiło poprzedniego prezydenta Lublina - Pruszkowskiego. Dzięki Bogu, ponieważ jego elektorat negatywny (wbrew pozorom wyborcy nie mają AŻ TAKIEJ sklerozy) jest wielki, a rozdrobnienie głosów mogłoby zaszkodzić niekwestionowanemu liderowi wyborczej listy - Prof. Piotrowskiemu.
 
Nie mogę się więc zgodzić z tezą sfrustrowanego Rosatiego, że w tych wyborach ludzie głosowali na listy, a nie osoby. Głosowali na osoby, dlatego te wybory były dla mnie tak fajne, jak mało kiedy. W ogóle wybory są fajne. I tym pozytywnym akcentem kończymy powyborczy felieton. Do zobaczenia przy urnach następnym razem! ;-)
 
                                                                                       Karol Dąbrowski
 

Publicyści są członkami Ruchu Młodego Pokolenia - POKOLENIE'89

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka