W obrębie światowej debaty szczytny cel związany z ochroną zasobów przyrodniczych Ziemi został w znacznej mierze zideologizowany. Miejsce celów konkretnych, związanych z ochroną zasobów przyrody i walką o poprawę jakości otoczenia człowieka, zajęła lansowana przez współczesnych szamanów w rodzaju Ala Gore’a „ekologiczna religia” oparta na niezweryfikowanych naukowo hipotezach. Ton dyskursowi nadają często radykalne organizacje, których celem jest zmiana „antropocentrycznej mentalności” i wychowanie nowego człowieka. Rzadko możemy usłyszeć tutaj głos rozsądku, taki jak choćby prezydenta Vaclava Klausa, demaskującego pustkę propagandowej retoryki pseudoekologicznej czy też znanego brytyjskiego intelektualisty Paula Johnsona, który w artykule pt. „The Nonsense of Global Warming” uważa „klimatyzm” za szczególnie szkodliwą fałszywą ideologię. Główny problem związany z szafowaniem ideologicznymi zaklęciami polega jednak na tym, że praktyczne skutki przyjmowania takiej optyki, wyrażającej się w projektach takich jak np. nowy pakiet klimatyczny UE są szalenie kosztowne. W przypadku zaś gospodarek krajów takich jak Polska, których energetyka oparta jest na węglu, mogą okazać się wręcz zabójcze. Niektóre szacunki stwierdzają, że koszty przyjęcia przez Polskę nowych limitów emisji dwutlenku węgla mogą okazać się dla polskiej gospodarki wyższe, niż wartość całej pomocy finansowej uzyskiwanej od Unii Europejskiej. Oczywiście koszty te pokryją polskie przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe w postaci wyższych rachunków za energię. Absurd zaś takiej sytuacji najlepiej widać, kiedy uświadomimy sobie, że ograniczenia emisji CO2 w skali UE nie będą miały realnie żadnego wpływu na poziom emisji globalnej, ponieważ gros światowej emisji przypada na kraje azjatyckie. Dlatego też należy dokładnie rozgraniczyć ochronę środowiska naturalnego, będącego naszym narodowym dziedzictwem od ideologii ekologizmu. Szczególnie dotyczy to Polski, gdzie pomimo przetrwania wielu obszarów cennych przyrodniczo, procent powierzchni chronionej jest niższy niż w wysoko zurbanizowanych krajach zachodnich. Dlatego zamiast uczestnictwa w dętych konferencjach należy stworzyć instrumenty prawne, które przyczynią się do ochrony zasobów przyrodniczych, wbrew partykularnym i krótkowzrocznym interesom samorządów, zwalczających pomysły rozszerzania obszarów chronionych, jak również zadbać o efektywne funkcjonowania nowo powoływanej policji ekologicznej, mającej za zadanie skuteczną egzekucję istniejącego prawa.
Tadeusz Matuszkiewicz
Inne tematy w dziale Polityka