****
Oto moje Dobre Słowo na poniedziałek
Niektóre zwierzęta żyją w związkach monogamicznych, na przykład łabędzie, całe życie z jednym partnerem, partnerką..
My ludzie obecnej, odhumanizowanej epoki, niestety odeszliśmy od monogamii, ale jak łabędzie płyniemy przez życie..potem odlatujemy od siebie, to znowu gładzimy wzajemnie nasze spragnione pieszczot szyje w geście powitania..
Moje świeżo zdobyte dziewczę ujechało w niedzielne popołudnie do Metz
w sprawach, bo jest perfekcyjną i profesjonalną specjalistką od Prawa Rzymskiego, kod taki i taki, finanse, a w ogólec'est lavie parquet financier de Metz,a nie moje, o!
Na parkiecie można położyć dywan, bo idzie zima, a nie roztrząsać o być lub nie jakiegoś tam refundowanego przedsięwzięcia.
Pojechała, żeby się skupić przed nieuniknionym poniedziałkiem, a jednak na debiut wieczoru zadzwoniła gdzieś z hotelowej wanny i ucinaliśmy sobie niezłą konwersację na temat przyszłego „zawiązywania akcji”, wzajemnego dziobania w chmurze szeleszczących, białych piór i paplaliśmy radośnie...
W pewnym momencie wspomniała o „Wansim”, czy znam jakiś tam epizod dosyć pikantny z życia genialnego wizjonera.
Odpowiedziałem, że jeśli uważa go za „genialnego wizjonera”, to powinna okazać szacunek i nazwać do „da Vinci”
Nie Misiu, bo „Wansi” był bez przerwy na garnuszku Franciszka Pierwszego i tak się gdzieniegdzie u nas (Francuzów) utarło, że jak ktoś, nawet genialny jest „na zasiłku” i nie stara się nie być obibokiem, to tym samym degraduje się niejako..
A bon, czyli jak ja mam zamiar sobie załatwić refundowanie wszystkiego, co możliwe i nie staram się należycie w walce z Kryzysem, tylko piszę na blogu, to nie będę zasługiwał na szacunek, bo się niejako zdegraduję? No tak, przecież to logiczne..
Oj! Misiu, nie denerwuj się, sam wiesz, że Francuzi są pokręceni przez te wszystkie spuścizny i rewolucje...i sam mi mówiłeś, że Polska też jest pokręcona i też przez spuścizny i rewolucje...:)
Spryciara :)
i znowu gęgaliśmy, jak gęsi kapitolińskie.
Potem wpadła na genialny pomysł skopania doop przeciwników „na parkiecie” w Metz..
Zmiotę ich moją tęsknotą za Tobą, tych krętaczy (!), zobaczysz...:)
Małe, zielone i gania po parkiecie z łukiem i kołczanem pełnym zabójczych argumentów..:)
Zielone?
Robin de Bois, ale w wersji portable :)
Merida Waleczna, ha!
..itd., a ja po uronieniu łez kilku na koniec połączenia z Maryvonne spożytkowałem w celu zbożnym diabelskie wzbierające we mnie chucie i nasmarowałem na wieczór notkę – tasiemca, „Templariusze”, pierwszy odcinek.
Tak to czasami zakłócona równowaga wewnętrzna rodzić może zdarzenia niespodziewane, dla dobra ogółu w mieście Metz,
lub w Sieci tylko w celu podtrzymania coraz silniejszych więzi naszej blogerskiej rodziny salonu24..
Tak to jest, blogerstwo powinno być jak ciepłe kapcie i bujany fotel..:)
No dobra, zakochałem się :))
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości