Znakomity publicysta był wielbicielem Kiplinga (swój pseudonim -Cat- wybrał w nawiązaniu do niepokornego kota z bajki Kiplinga, który chadzał własnymi ścieżkami) toteż wzmianek o Kiplingu w pismach Cata jest wiele. M.in. w tekście napisanym w roku 1920 (kiedy odzyskiwaliśmy po okresie zaborów Kresy ze Lwowem i Wilnem) gdzie w asymilowaniu nowych ziem dostrzega podobieństwo Wielkiej Brytanii do Wielkiej Polski.
"Wielki beletrysta angielski, Rudyard Kipling jest tym, co byśmy na kontynencie nazwali nacjonalistą angielskim. Jednakże niewątpliwie podświadomy patriotyzm tego człowieka jest indyjski. Mamy tu do czynienia z rozdwojeniem patriotyzmu, podświadomego i świadomego, narodowego i prowincjonalnego. Wielki kolorysta gry świateł w dżunglach, tygrysów, słoni, braminów, tysiąca i jednej barw dalekiego wschodu jest niewątpliwie podświadomym patriotą indyjskim. Przemawia za tym każde słowo jego książek.
Natomiast świadomie i narodowo Kipling jest patriotą angielskim, to znaczy, że kocha historię narodową Anglii, armię i instytucje angielskie. Na takim rozdwojeniu spoczywa też tajemnica powodzenia imperializmu angielskiego.
Gdyby Anglicy kolonizatorowie nie kochali krajów przez siebie zamieszkałych; Australii i Nowej Zelandii, Kapstadu, Indii, Kanady, kraje te nie rozwijałyby się, nie bogaciły, nie byłyby chlubą cywilizacji, jak obecnie. W każdej pracy najważniejszym jest sentyment do pracy, radość pracy.
Gdyby Anglicy nie byli zachowali swego sentymentu do łączności ze starą Anglią, związek krajów kolonizowanych z metropolią dawno by uległ zerwaniu.

My, Polacy, również możemy sobie powiedzieć, że asymilujemy przez miłość. Istnieje u nas cała literatura, która asymilowała dla Polski, która sprzyjała zrastaniu się w naszych pojęciach i sentymencie różnych ziem Rzeczypospolitej. Sienkiewiczowski Bohun jest niewątpliwie Polakiem. Wielki nasz poeta narodowy włożył w niego tyle kolorów i akcentów sentymentu, że mimo dydaktyki powieści historycznej, postać posępnego mołojca egalizuje się wśród naszych sympatii ze Skrzetuskim, Kmicicem, Wołodyjowskim.
A sienkiewiczowski opis stepów? Czy dziś jeszcze nie leci po nich i za nimi tęsknota cywilizowanej Polski? A sienkiewiczowski stosunek rycerzy polskich do stepów, których bronią!
Zgodnie z tym przykładem literackim układał się nasz stosunek do ziem wschodnich. Nikt w Polsce nikomu nie tłumaczył, że chociaż mieszka na Ukrainie zadnieprzańskiej, to kochać tą ziemię powinien mniej niż krakowską lub mazowiecką. Przez stulecia całe krew polska lała się w obronie stepów ukraińskich i lasów wschodnich równie szczerze, a bardziej obficie, niż później w obronie Warszawy i Wilna. Dawna Rzeczpospolita Polska najmniejszej nie czyniła różnicy między ziemiami, nad którymi roztaczała swą władzę"
PS.
Na tekst natrafiłem lata temu w czytelni czasopism Biblioteki Jagiellońskiej; dziś już nie pomnę, w której z przedwojennych gazet się ukazał. Całkiem prawdopodobne, że w "Kurierze Wileńskim"
K. Rafalski
Inne tematy w dziale Rozmaitości