Robin Goodfellow Robin Goodfellow
194
BLOG

Wróciłem do wojska

Robin Goodfellow Robin Goodfellow Rozmaitości Obserwuj notkę 0
Jest to monolog rezerwisty, któ­ry, po odbyciu sześcioletniej za­wodowej służby ochotniczej, zo­stał zwolniony z minimalną ren­tą, nie mógł sobie znaleźć miejsca w życiu cywilnym i wstąpił ponownie do wojska — wbrew przepisom, pod fałszywym nazwiskiem. (Przed wojną [1-szą] takie fakty były możliwe, a nawet dość częste. Nie było paszportów, żądano tylko podpisania oświadczenia. O wie­ku mógł świadczyć wygląd. Coś w rodzaju stosunków w Legii Cu­dzoziemskiej).

Kiplinga znamy głównie na podstawie jego większych dzieł prozą: Kima i Księgi Dżungli. Cały szereg cech jego wielkiej indywidualności, jego talentu, przejawia się [dla szerszej publiczności] w tych kilku dziełach: głęboka psychologia ludzi i zwierząt, umiłowanie przyrody, stosunek do ojczyzny, do odwagi i do realnego, konkretnego czynu, nie poprzedzonego i nie reklamowanego czczą gadaniną i patosem.

Ale mało kto ma sposobność poznać tego autora na innym, nie mniej płodnym odcinku jego działalności — w jego krótkich, a ró­żnorodnych poematach. Wiersze te, niestety, napisane językiem pięknym, ale trudnym, przy nie­zwykłej treściwości i „koncentracji słowa", są właściwie nie­możliwe do poetyckiego przetłu­maczenia na język polski — w każdym razie, jak dotąd, pokuszo­no się o przetłumaczenie drobnej zaledwie ich części, i to — nie­zbyt udatnie.

A szkoda, gdyż wła­śnie w owych wierszach Kipling ześrodkował i doprowadził do najwyższego napięcia dwie idee, które były podstawami jego działal­ności literackiej: idea wielkości i siły Imperium oraz idea przyja­źni i serdecznych uczuć dla żołnierzy.

Wielkość Imperium ujęta jest w obszernym zbiorze, zatytułowanym „Na siedmiu morzach" Za­wiera on kilka przepięknych fragmentów, jak na przykład: „Pieśń poległych" lub też „Hymn przed walką", i do wierszy tych pozwolimy sobie z czasem powrócić. W tej chwili chcielibyśmy omówić pokrótce stosunek Kiplinga do żołnierza.

Poeta nigdy w wojsku nie słu­żył. Jednakże jako dziennikarz pracujący w Indiach, w okresie, gdy osady brytyjskie były bardzo małe i istniało ścisłe współżycie między garnizonem, a resztą cy­wilnych Anglików, z warunkami służby stykał się nader blisko, wiele słyszał, a przede wszystkim chciał zrozumieć i posiadał szcze­gólną zdolność do zrozumienia, do wejścia w sytuację, do przejęcia się duchem wojska.

Stąd jego „Ballady koszarowe" — mały zbiorek wierszy - piose­nek—zostały przez opinię angiel­ską przyjęte jako najlepszy zbiór utworów poetyckich, jaki kiedykolwiek sile zbrojnej był poświęco­ny. A wielce typowy i charakterystyczny jest fakt, że w całym zbiorze autor składa dowody, iż nie tylko rozumie życie żołnie­rza, ale także jego myśli, jego mowę. Absolutny brak patosu, górnolotnych haseł — poświęce­nia, bohaterstwa. Słowo „Ojczy­zna" nie pojawia się w nim ani razu. Żołnierz walczy, opowiada, skarży się czy cierpi, ale słyszy­my przy tym słowa prawdziwych żołnierzy, słowa proste, nieraz brutalne i grubiańskie nawet, ale naturalne, nie zaś histerycz­ne deklamacje rozmaitych „du­chem" uniesionych młodzieńców, będących bohaterami tylko we własnej wyobraźni.

Jeżeli dodać do tego wielką rytmiczność, często świetnie dosto­sowaną do marszu, lub też do muzyki jakichś prostych, kompanijnych czy świetlicowych instru­mentów, a wreszcie przewagę rymów męskich, otrzymujemy ca­łość niezmiernie pociągającą i duże wrażenie czyniącą. Mieliśmy w Polsce poetę — zupełnie dziś zapoznanego, który w znacznej mierze wzorował się na Kiplingu, zwłaszcza jeśli chodzi o technikę krótkich utworów. Był to Słoński, autor paru ciekawych zbiorków wojennych z okresu le­gionowego.image

Słoński też był predestynowanym na tłumacza Kiplin­ga, niestety — nie ma go już...[zm. w r. 1926]

Niezmiernie trudne do przetłu­maczenia wierszem „Ballady ko­szarowe" wymagają — nawet przy odtworzeniu prozą — sporej ilości komentarzy objaśniających, gdyż warunki służby wojskowej — kolonialnej, a zawodowej, w Imperium Brytyjskim, są tak ró­żne od warunków naszych, a zre­sztą i ogólnoeuropejskich, że wiele szczegółów, a nieraz i całe nastawienie wiersza może być trudne do zrozumienia.

Oto na przykład wiersz, noszą­cy tytuł „Z powrotem w wojsku". Jest to monolog rezerwisty, któ­ry, po odbyciu sześcioletniej za­wodowej służby ochotniczej, zo­stał zwolniony z minimalną ren­tą, nie mógł sobie znaleźć miejsca w życiu cywilnym i wstąpił ponownie do wojska — wbrew przepisom, pod fałszywym nazwiskiem.

(Przed wojną takie fakty były możliwe, a nawet dość częste. Nie było paszportów, żądano tylko podpisania oświadczenia. O wie­ku mógł świadczyć wygląd. Coś w rodzaju stosunków w Legii Cu­dzoziemskiej).


„WRÓCIŁEM DO WOJSKA"

Oto sterczę, w starym płaszczu i po­łamanym meloniku i dowodzę sierżan­towi. że nie potrafię odróżnić karabina od laski. Teraz znów — w koszuli za­miast bluzy — ze skarpetkami wysta­jącymi z butów, ćwiczę przeklęty stary krok ćwiczebny z banda surowych re­krutów.

Wróciłem do wojska, sierżancie, wróciłem do wojska znów ! - . Nie patrz pan na mnie tak pilnie, Ja starej legityma­cji nie mam. Ja do wojska wróciłem znów!...

Sześć lat wiernie służyłem. Jego Królewska Mość rzekł: Do widzenia, wrócisz gdy ciebie zawezwę. Masz tu żołd zaległy — I cztery centy dziennie na tytoń. Hojny to dar. A teraz — radź sobie jak chcesz w cywilu — tak samo, jak to czynią twoi oficerowie, gdy idą na emeryturę.

Wróciłem do wojska,  sierżancie, wróciłem do wojska znów!... Co? Gdzie  się nauczyłem robić „w tył zwrot“ ? Nigdzie. Wróciłem do wojska znów!...

Lepiej, by nigdy się nie narodził człowiek, który, mając lat 24, nie po­siada żadnego fachu, a tylko notatkę „Rezerwa" w legitymacji.

Próbowałem szczęścia przez kwartał — i to mi wystarczyło. A potem po­myślałem o koszarach Jego Królew­skiej Mości — i postanowiłem spróbo­wać...

Wróciłem do wojska, sierżancie! Wróciłem do wojska znów ! ...To nie moja wina, że na „spocznij!" bezwiednie sprawdzam równanie... Wróciłem do wojska znów !...

Sierżant pytań nie zadawał, ale mrugnął okiem znacząco. Postawę moją za­uważył i zarys ramion. Nic na to nie poradzę, że trzymam się prosto — w porównaniu z rekrutami, gdy maszerujemy przez wrota koszarowe.

Sprawili mi kąpiel. Co za radość, o Boże, tak bardzo tego pragnąłem. Poczułem atmosferę koszar, słyszałem sygnały trąbek I skrzypienie żwiru 'pod nogami ćwiczących... I rzekłem do mo­ich rozedrganych strun sercowych: Ci­cho, bądźcie spokojne...

Wróciłem do wojska, sierżancie, wróciłem do wojska znów!... Kto mówił, że ja wiem, kiedy będą fasować rum. Wróciłem do wojska znów!...

Zaniosłem mundur do krawca, i rze­kłem: — Bez kawałów. To trzeba roz­luźnić w ramionach, a to — zwęzić w biodrach. Bo krój tej bluzy jest okropny... On spojrzał na mnie i rzekł; — Mój Boże — coś — jak gdybyś się na tym znał... I zrobił co od niego żądałem. 

Wróciłem do wojska, sierżancie. Wróciłem do wojska znów!... Co, ja, zbyt samowolny?.. Wróciłem do wojska znów!...

W przyszłym tygodniu będę już mieć mundur przerobiony. Kuplę sobie trzcinkę pułkową *) . Wypuszczą mnie z ko­szar i pójdę sobie na spacer. A każdy biedak, który ma na to ochotę, może pobierać moje 4 centy dziennie — w imieniu Edwarda Clay, który dziś stał się Wiliam Parsons.

Wróciłem do wojska, sierżancie, wróciłem do wojska znów!...Wyszedłem z chłodu i deszczu, z chłodu i deszczu, sierżancie. Wróciłem do wojska znów!...

Kto idzie?... Człowiek, którego szko­da wam tracić, żołnierz wyszkolony, gotowy... człowiek, który może zwrócić to, co was kosztował — ucząc innych swego fachu. Tracicie sam kwiat woj­ska, bo nie dajecie im dłużej zostawać w służbie. A skłaniacie ich do fałszer­stwa — aby mogli wydostać się z ulicy I — wrócić do wojska znów!

P.

• ) żołnierze poza służbą mogą nosić trzcinkę.

image

Kadr z filmu "Soldiers Three" 

"Back To The Army Again"  - (YouTube)

Opracowałem na podstawie artykułu z prasy międzywojennej z lat 30-tych

K. Rafalski

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Chodzi własnymi ścieżkami (w ogrodzie Pana Kiplinga)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości