Robred Robred
199
BLOG

Electric Masada

Robred Robred Kultura Obserwuj notkę 2

Electric Masada - 50th Birthday Celebration, Vol. 4 (2004)

John Zorn – człowiek legenda, artysta wielce kontrowersyjny, twórca wielu projektów, z których chyba najbardziej udana była Masada - melanż free jazzu spod znaku Ornette'a Colemana i tradycji muzyki klezmerskiej. Przez niektórych ubóstwiany, przez innych uznawany za cwanego hochsztaplera, który drenuje kieszenie fanów wydając kolejne koncertowe edycje Masady, niewiele wnoszące do wizerunku tego zakończonego projektu.

Powiem szczerze, że od paru lat należałem do tych drugich, wątpiących w geniusz Zorna. Słuchałem jego kolejnych płyt z przyjemnością, ale w głębi odzywał się dzwonek, czy po płycie "Masada Guitars" nie usłyszę "Masada Violins", a później może "Masada Drums" lub "Masada Basses" itd. Na szczęście Zorn jednak nie zawiódł. Najpierw w telewizji Mezzo, zobaczyłem jego projekt Electric Masada, a później dostałem płytę o takiej samej nazwie, na której repertuar był dość podobny. I tu olśnienie: jednak można zagrać utwory Masady inaczej niż słyszało się to od lat, najpierw w oryginalnym kwartecie, a później w Bar Kochbie, Masada String Trio czy też w wykonaniu przyjaciół lub współpracowników Zorna.

Utwory na tej płycie zostały zarejestrowane podczas koncertów w klubie "Tonic". Granie na żywo jeszcze podniosło i tak gorącą temperaturę tej muzyki. Wyszła z tego płyta po prostu genialna i jakbym miał przyznawać tytuł elektrycznej płyty roku to przypadłby ten laur elektrycznej Masadzie.

Dlaczego?

Stare i dobrze znane utwory takie jak: "Tekufah", "Idalah-Abal", "Hadasha", "Hath Arob", "Yatzar", "Lilin", "Kisofim" nabrały takiego trudnego do opisania wyrazu, jakiego nie miały nigdy przedtem. Trudno uwierzyć, ale dopiero teraz można rozsmakować się w tych wykonaniach, które osiągnęły chyba swoje optimum, chociaż znamy je z wielu wersji granych przez różne składy.

Niewątpliwie jest to głównie zasługą Johna Zorna – spiritus movens tego nowego wcielenia Masady, ale nie tylko. To, że nie ma w tej muzyce mielizn, za to jest tak wiele muzycznej wściekłości, a z drugiej strony tyle subtelności i cudownych smaczków jest zasługą znakomitej grupy muzyków, których Zornowi udało się zaangażować do tego projektu. A są to takie postaci jak: Marc Ribot (posłuchajcie jego heavy metalowej gitary w "Idalah-Abal" lub subtelnej i łapiącej za serce gry w "Kisofim"), Jamie Saft (nie podam żadnego przykładu jego wspaniałej gry, bo musiałbym podawać jego patenty przy każdym utworze), Cyro Baptista (mistrz świata w obsłudze instrumentów perkusyjnych; tam gdzie słyszycie jakieś dziwne perkusyjne dźwięki, przeszkadzajki lub coś takiego to na pewno on gra), Kenny Wollesen (zawsze uważałem go za perkusistę – kolorystę, a tymczasem potrafi przyłożyć tak jak w "Tekufah", że chłopcy z zespołów trashmetalowych mogą się schować), Ikue Mori (odpowiedzialna za elektroniczne dźwięki w "Lilin", jak i inne elektroniczne dziwactwa w pozostałych utworach), Trevor Dunn (jego grę na gitarze basowej określiłbym jak efektywną, co nie oznacza efektowną). Jeżeli dodamy do tego saksofon altowy mistrza Zorna możemy sobie wyobrazić, co się działo podczas koncertów w "Tonic".

Nic więcej nie mogę dodać, poza tym, że jest to najlepsza płyta Zorna od bardzo dawna i która ponownie przeniosła mnie z grupy wątpiącej w jego talent do grona jego admiratorów. Więcej takich płyt, w których jest tyle furii i subtelności, hałasu i ciszy, prostoty i wyrafinowania. Znakomita płyta do wielokrotnego upajania się.

 

 

Marc Ribot - guitar
John Zorn - alto sax
Trevor Dunn - bass
Kenny Wollesen - drums
Joey Baron - drums
Cyro Baptista - percussion
 Ikue Mori - laptop electronics
Jamie Saft - keyboards


 

1.  
Tekufah
    [14:33]

 

2.  
Idalah-Abal
    [06:18]

 

3.  
Hadasha
    [13:48]

 

4.  
Hath-Arob
    [04:07]

 

5.  
Yatzar
    [09:20]

 

6.  
Lilin
    [15:41]

 

7.  
Kisofim
    [08:41]

 

 

 

Electric Masada - At The Mountains Of Madness (2005)

Znowu ten Zorn, który bije rekordy w liczbie wydanych płyt w jednym roku, znowu te nowo stare kawałki Masady, które z taką pieczołowitością serwuje nam od  lat. Tytuł ściągnięty od niejakiego H. P. Lovecrafta, skład ten sam co na płycie Electric Masada – "50th Birthday Celebration, Vol. 4", a i niektóre utwory też już słyszeliśmy na tamtym albumie. Nie dość tego to jeszcze jest to album dwupłytowy z powtarzającymi się utworami na obu płytach.

Pierwsza myśl, jaka nasuwa się po tym wstępie, to taka, iż płyta jest nic niewarta, wtórna i tu się mylicie, ponieważ jest to płyta wspaniała.

Już o poprzedniej elektrycznej Masadzie pisałem słowami pełnymi zachwytu, ale to co zrobił Zorn i jego ekipa na tej płycie, która jest zapisem trasy zespołu po Europie, to naprawdę budzi mój niekłamany podziw. Rzadko w kulturze masowej drugie części okazują się lepsze od pierwszych. Powołując się na historię filmu, znam trzy takie przykłady: "Ojciec Chrzestny II", "Mad Max II" i "Terminator II".

Zornowi, to się udało, bowiem druga część elektrycznej Masady przewyższa tę pierwszą, a była ona bardzo, ale to bardzo udana. W czym tkwi sekret nie wiem, być może w innym zestawieniu utworów, innym, bardziej żywiołowym, wręcz rockowym podejściu, postawieniu bardziej na improwizację niż na trzymaniu się sztywnych ram kompozycji, większym zgraniu muzyków, do tych dobrze znanych utworów, swoistej magii, jaką wytworzyli na koncertach, Efekt jest niesamowity, potęga brzmienia, przy której mogą się schować Metallika i takie inne metalowe zespoły, a zarazem subtelność i liryzm oraz taka niesamowita przejrzystość i czystość brzmienia.

Nie będę podkreślał zasług znamienitych członków tego zespołu, a są to same gwiazdy, ale zwrócę uwagę na jednego z nich: Marca Ribota. Bajeczna technika i błyskotliwa wyobraźnia – to określenia, które przychodzą mi na myśl, gdy słucham jego gitary na tym albumie. Nie pierwszy raz naznacza gitarą swoiste piętno i wyrasta na główną gwiazdę, chociaż byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał o Jamiem Saftcie i jego klawiszach. Jego gra to też sprawa unikatowa.

Nie chciałbym już więcej rozpisywać się o tym albumie, ale gorąco zachęcam do wielokrotnego jego wysłuchania.

 

Cyro Baptista - percussion
Joey Baron - drums
Trevor Dunn - bass
Ikue Mori - electronics
Marc Ribot - guitar
Jamie Saft - keyboards
Kenny Wollesen - drums
John Zorn - alto saxophone


 


Album 1

 

1.  
Lilin
    [16:14]

 

2.  
Metal Tov
    [05:35]

 

3.  
Karaim
    [16:15]

 

4.  
Hath-Arob
    [05:17]

 

5.  
Abidan
    [08:09]

 

6.  
Idalah-Abal
    [06:33]

 

7.  
Kedem
    [15:41]

 

8.  
Yatzar
    [06:05]

 


Album 2

 

1.  
Tekufah
    [17:59]

 

2.  
Hath-Arob
    [06:55]

 

3.  
Abidan
    [09:59]

 

4.  
Metal Tov
    [05:52]

 

5.  
Karaim
    [15:15]

 

6.  
Idalah-Abal
    [06:08]

 

7.  
Kedem
    [14:47]

 

 

Robred
O mnie Robred

Uwaga!!! Pobrane elementy dotyczące street artu, o ile nie dotyczą Warszawy, nie pochodzą od autora strony Information is not knowledge Knowledge is not wisdom Wisdom is not truth Truth is not beauty Beauty is not love Love is not music Music is THE BEST FRANK ZAPPA (Packard Goose) INNI O MNIE "Sam się idź leczyć, gnido" Artemida - Moderna "Jesteś damskim bokserem, towarzyszu" Flamenco "Nieuk aspirujący do grona idiotów" Jakub46 "Jest pan zwykłym chamem" - Samotny Wilk ADH "Bo jesteś zwykłym debilem" - Asmodeus "Za chamskie słownictwo. Blok." - Stary "Pisząc jak bydlak, stajesz się bydlakiem!" Jacek Paweł Jarecki "Zostałeś zbanowany. Akceptuje tu tylko myślących po polsku." malibu "Wycinam zawsze wasze lewackie chamstwo i komentarze ad personam, a nigdy rzeczową duskusję" iustus "Ty i tobie podobni, to nieodrodne dzieci, a może już wnuki i prawnuki stalinowskich pachołków, którzy zatruli polską ziemię po 1945 roku i dalej zatruwają." piotruśpan "Po przeczytaniu uwag osobnikow typu Robred i Wywczas wiem, ze akurat w powyzszym cytacie pisze on prawde, rzeczywiscie ci ludzie nie glosuja ani na PO ani na PiS. Oni glosuja w swoim kraju na Jedna Rosje." melgibson "Zapracowałeś na bana. Czuj się zaszczycony, banuje wyjątkowych kretynów." chinaski "jesteś gnida, i tyle." t-rex "przypadek nieuleczalnego zdebilenia" Kurtyna "Prawdziwym wyzwaniem są dla mnie takie pokręcone indywidua, jak Ty, Robredzie" t-rex "ban za chamstwo" Świt "Trudno. Zasady. Za personalny atak. Blok." Stary "faktycznie, głupi jesteś" Laleczka "na suszarkę z autorem tekstu skoro mu wyprali mózg to niech wyschnie!" Jasiek45 "człowiek o inteligencji szeregowego milicjanta" gość "Mam taki zwyczaj, że jak ktoś nie rozumie dwa razy, to za trzecim razem dostaje lekcje dobrego wychowania i skierowanie do obory. Więc sio mi stąd...!" Gadowski "Wypierdalaj na Onet, szmaciarzu" Zielona Wyspa "Błagam! Usuń tego chwasta" Zielona Wyspa "Z chujami i zdrajcami nie rozmawiam. Spadaj" Zielona Wyspa "Właśnie tacy jak ty, bękarty żydokomuny, powinny komentować na Onecie lub WP. Tam jest wasze, i twoje miejsce. Właśnie na WP dają teraz popis Polskości takie szuje jak ty, pod wpisem o nowym Godle Rzeczpospolitej zaproponowanym przez polskich górali. Dołącz się do tych komentatorów. Tam wypowiadają się tacy "prawdziwi Polacy", jak ty." Zielona Wyspa Tekst i słowa piosenki Lou Reed - Last Great American Whale The Rip lyrics found at elyricsworld.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura