Robred Robred
195
BLOG

Tim Berne - Lowlife/Poisoned Minds/Memory Select

Robred Robred Kultura Obserwuj notkę 0

Płyty koncertowe są zawsze, o ile nie zostały zmanipulowane studyjną obróbką, wyzwaniem dla artysty, a testem prawdy dla słuchacza.

Trzech płyt ("Lowlife","Poisoned Minds", "Memory Select"), stanowiących rejestrację koncertów Berne'a i jego zespołu w Paryżu nie waham się nazwać jednymi z najbardziej fascynujących występów na żywo, jakie dane było mi słyszeć.

Okazją do przypomnienia tych nagrań jest ich wznowienie przez szacowną firmę Winter & Winter (poprzednio kilka lat temu były one wydane nakładem JMT). Wszystkie te płyty ukazują zespół Berne'a w wyśmienitej formie podczas koncertów, które odbywały się w dniach 22 – 25 września 1994 r. w Instants Chavires w Paryżu.

Samego lidera, jak i towarzyszących mu muzyków przedstawiać nie warto, bo któż nie zna Chrisa Speeda, Marca Ducreta, Michaela Formanka czy Jima Blacka. Zespół naszpikowany wielkimi nazwiskami, ale nazwiska nie grają, o czym mogliśmy i możemy przekonać się, gdy all - star bandy nagrywają niezbyt ciekawe albumy.

Tym razem było inaczej i te trzy płyty stanowią dla mnie apogeum free jazzowego grania na żywo. Nie muszę nikogo przekonywać, kto choć raz słuchał jakieś płyty Berne'a, że muzyka zawarta na tych trzech płytach nie będzie lekka, łatwa i przyjemna. Chociaż przyjemna to ona może być, jeżeli przebrniemy przez tę gęstwę dźwięków, niespodziewanych zwrotów akcji muzycznej i - jakby to banalnie nie zabrzmiało - wejdziemy głębiej w tę muzykę. Ostrzegam, iż jest to muzyka dla ludzi osłuchanych z jazzem, a nie kojarzącym jazz jedynie przez pryzmat Diany Krall, Dianne Reeves czy też Esbjorn Svensson Trio lub Jana Garbarka, z całym szacunkiem dla tych artystów.

Pozornie ta muzyka może wydawać się jakby grana bez ładu i składu, a i długie utwory nie pomagają w jej odbiorze (najkrótszy utwór trwa ponad 17 minut, a najdłuższy ponad 50 minut), a jednak przy minimum skupienia odnajdziemy niezwykłe piękno tkwiące w tych kompozycjach. To co narzuca się słuchając tej muzyki, to taka trudna do wyrażenia zauważalna abstrakcyjność i przemieszanie motywów improwizowanych z fragmentami wyraźnie komponowanymi.

W jakimś sensie, w sposobie pojmowania muzyki gra tego zespołu kojarzy mi się z Derekiem Baileyem (płyta "Mirakle"), gdzie też niespodzianka goni niespodziankę i nie sposób przewidzieć jaki będzie następny ruch grających artystów. Słuchając tych płyt zastanawiałem się, czy to co gra Berne i jego zespół to jeszcze jazz czy jakaś nowy, niezdefiniowany gatunek muzyki. Bogactwo pomysłów i brak sztampy to cechy wyróżniające te nagrania spośród zalewu mniej lub bardziej awangardowych propozycji.



Omawianie poszczególnych utworów nie ma właściwie sensu, bo tak dużo się w nich dzieje, że każdy z tych utworów mógłby być tematem na osobną recenzję. Chciałbym jedynie zwrócić uwagę na pewne moje ulubione fragmenty, chociaż inny słuchacz mógłby wybrać cokolwiek innego równie przejmującego.

1. Utwór "Reflections, Lyric, Skin 1" Juliusa Hemphilla na płycie "Lowlife" (jedyny utwór, którego nie napisał Berne), w nim długie, zwariowane solo Marca Ducreta na gitarze w towarzystwie galopady perkusji Blacka, zaczynające się gdzieś tak od 11 minuty tego utworu. Czegoś takiego nie słyszałem jeszcze w życiu.
2. W kolejnym utworze z tej płyty, "Prelude The Brown Dog Meets The Spaceman" warto zwrócić uwagę na niezwykły dialog prowadzony przez Berne'a na alcie z klarnetem Speeda przy dyskretnym akompaniamencie pozostałych członków zespołu, by w pewnym momencie pozostawić na placu boju samego Formanka, który gra wspaniałe solo na basie. Muzyka kameralna pełną gębą.
3. Długi początek "What Are The Odds?" z albumu "Poisoned Minds", gdzie Berne prezentuje swój kunszt gry na saksofonie altowym w towarzystwie tylko perkusji Blacka.
4. Piękny dialog klarnetu Speeda z gitarą Ducreta (tak trochę grających obok siebie i jakby na przekór sobie) w początkowej fazie "Jazzoff" z płyty "Memory Select" lub w tym samym utworze pod koniec taka tęskna i melancholijna linia saksofonu barytonowego Tima Berne'a.
5. Narastające w utworze "Eye Contact" - powoli, niczym w "Bolerze" Ravela - napięcie zostaje rozładowane najpierw takim spokojnym solem basu Formanka, a potem znów szaleńczym, ale enigmatycznym solem Ducreta na gitarze, aby dojść pod koniec tej 50- minutowej kompozycji do nieco kakofonicznego finału.

Podróż z Berne'em jest naprawdę ekscytująca, a te płyty przekonać mogą nawet najbardziej zatwardziałych wyznawców teorii, że jazz się skończył i nie jest w stanie nic nowego wnieść w rozwój muzyki jako takiej. Myślę, że nawet nieodżałowany Frank Zappa, który ongiś stwierdził, iż "jazz nie umarł, on tylko po prostu cuchnie", zmieniłby zdanie po wysłuchaniu koncertów zawartych na tych trzech płytach.

Bardzo mocno rekomenduję te trzy płyty, choć łatwo się w nich zagubić, a i trudno odnaleźć drogę powrotną.

Tim Berne - alto & baritone saxophones
Chris Speed - tenor, clarinet
Marc Ducret - guitar
Michael Formanek - contrabass
Jim Black - drums

Tim Berne - Lowlife (199/2005)

 

1.  
Bloodcount
    [21:59]

 

2.  
Reflections - Lyric - Skin 1
    [17:07]

 

3.  
Prelude - The Brown Dog Meets The Spaceman
    [37:20]

 

Tim Berne - Poisoned Minds (199/2005)

 

1.  
The Other
    [27:29]

 

2.  
What Are The Odds? (Speed - J.B.'s Stove - A Slight Discrepancy In The Figures)
    [41:28]

 

Tim Berne - Memory Select (1999/2005)

 

1.  
Jazzoff
    [18:05]

 

2.  
Eye Contact
    [51:20]

 

 

Robred
O mnie Robred

Uwaga!!! Pobrane elementy dotyczące street artu, o ile nie dotyczą Warszawy, nie pochodzą od autora strony Information is not knowledge Knowledge is not wisdom Wisdom is not truth Truth is not beauty Beauty is not love Love is not music Music is THE BEST FRANK ZAPPA (Packard Goose) INNI O MNIE "Sam się idź leczyć, gnido" Artemida - Moderna "Jesteś damskim bokserem, towarzyszu" Flamenco "Nieuk aspirujący do grona idiotów" Jakub46 "Jest pan zwykłym chamem" - Samotny Wilk ADH "Bo jesteś zwykłym debilem" - Asmodeus "Za chamskie słownictwo. Blok." - Stary "Pisząc jak bydlak, stajesz się bydlakiem!" Jacek Paweł Jarecki "Zostałeś zbanowany. Akceptuje tu tylko myślących po polsku." malibu "Wycinam zawsze wasze lewackie chamstwo i komentarze ad personam, a nigdy rzeczową duskusję" iustus "Ty i tobie podobni, to nieodrodne dzieci, a może już wnuki i prawnuki stalinowskich pachołków, którzy zatruli polską ziemię po 1945 roku i dalej zatruwają." piotruśpan "Po przeczytaniu uwag osobnikow typu Robred i Wywczas wiem, ze akurat w powyzszym cytacie pisze on prawde, rzeczywiscie ci ludzie nie glosuja ani na PO ani na PiS. Oni glosuja w swoim kraju na Jedna Rosje." melgibson "Zapracowałeś na bana. Czuj się zaszczycony, banuje wyjątkowych kretynów." chinaski "jesteś gnida, i tyle." t-rex "przypadek nieuleczalnego zdebilenia" Kurtyna "Prawdziwym wyzwaniem są dla mnie takie pokręcone indywidua, jak Ty, Robredzie" t-rex "ban za chamstwo" Świt "Trudno. Zasady. Za personalny atak. Blok." Stary "faktycznie, głupi jesteś" Laleczka "na suszarkę z autorem tekstu skoro mu wyprali mózg to niech wyschnie!" Jasiek45 "człowiek o inteligencji szeregowego milicjanta" gość "Mam taki zwyczaj, że jak ktoś nie rozumie dwa razy, to za trzecim razem dostaje lekcje dobrego wychowania i skierowanie do obory. Więc sio mi stąd...!" Gadowski "Wypierdalaj na Onet, szmaciarzu" Zielona Wyspa "Błagam! Usuń tego chwasta" Zielona Wyspa "Z chujami i zdrajcami nie rozmawiam. Spadaj" Zielona Wyspa "Właśnie tacy jak ty, bękarty żydokomuny, powinny komentować na Onecie lub WP. Tam jest wasze, i twoje miejsce. Właśnie na WP dają teraz popis Polskości takie szuje jak ty, pod wpisem o nowym Godle Rzeczpospolitej zaproponowanym przez polskich górali. Dołącz się do tych komentatorów. Tam wypowiadają się tacy "prawdziwi Polacy", jak ty." Zielona Wyspa Tekst i słowa piosenki Lou Reed - Last Great American Whale The Rip lyrics found at elyricsworld.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura