Kurier z Munster Kurier z Munster
39
BLOG

Następna kartka będzie już czerwona...!

Kurier z Munster Kurier z Munster Rozmaitości Obserwuj notkę 8

     Wreszcie odbyły się wybory i zakończyły ten żenujący festiwal różnego rodzaju socjotechnicznych popisów, jaki obserwowaliśmy ze strony niemal wszystkich partii. Końcowy werdykt społeczeństwa jest niestety przerażający - nikt nie odniósł sukcesu, a wszyscy ponieśli sromotną klęskę. Frekwencja na poziomie około 25 procent, mówi sama za siebie i powinna być dla całej klasy politycznej zawstydzająca. Trzymając się terminologii PiS-u - wyborcy rzeczywiście pokazali żółtą kartkę, lecz nie jednemu konkretnemu ugrupowaniu, a wszystkim politykom. Jeżeli w życiu publicznym  istniałyby takie same zasady, jak w piłce nożnej - to następna kartka będzie już czerwona, co oznacza niestety wyrzucenie z boiska.
     Kampania wyborcza do Europarlamentu, w wykonaniu wszystkich  komitetów była dokładnie taka sama, jak koncert "Dody-Elektrody"- czyli dużo krzyku, mało stylu. Poszczególne poczynania wyborcze charakteryzowały się tanim awanturnictwem, pretensjonalnością, infantylizmem, a przede wszystkim przerostem formy nad treścią. W sferze artystycznej, takie zjawisko nazywa się po prostu chałturą, albo jeszcze dosadniej tandetą.  
     Tak zwani "partyjni spin-doktorzy" - nie wymyślili nic, co zasługiwałoby na jakąkolwiek, najmniejszą nawet uwagę. W prezentowanych materiałach brakowało właściwie wszystkiego: - programu, pomysłu, myśli przewodniej, merytorycznej wartości, intelektualnej kreatywności. Wszelkie debaty oraz dyskusje prowadzone były nie na temat. Powszechnie dominował "czarny pijar", obliczony tylko na upokorzenie, a także ośmieszenie przeciwnika.
     Pokazywanie w środkach masowego przekazu świńskich tyłków, parodiowanie spowiedzi, kręcenie telewizyjnych spotów propagandowych o przeciwnikach, szydzenie z urody konkretnych kandydatów, czy notoryczne czepianie się jednej, przez przypadek omyłkowo sformułowanej wypowiedzi - świadczy jednoznacznie o tym, jak z małymi, prymitywnymi ludźmi mamy w polskiej polityce do czynienia. 
      Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze cała ta zaściankowa populistyczna frazeologia, żonglowanie nacjonalistcznymi hasłami oraz pośrednie podżeganie do narodowościowych waśni. Jednym słowem permanentny brak klasy, pospolite prostactwo i głupota. Z kolei najbardziej rzucającą się w oczy cechą - zakończonej właśnie - polskiej kampanii wyborczej do Europarlamentu była jej drożyzna oraz materialny przepych, co znakomicie koresponduje ze światowym kryzysem.
      Dla porównania u naszych zachodnich sąsiadów, w Niemczech - cała kampania prowadzona była w sposób skromny, a także umiejętnie wytonowany. Publiczne słupy ogłoszeniowe świeciły pustkami, a w telewizji nie roiło się od drogich propagandowych spotów. Plakaty umieszczano, w specjalnie do tego przeznaczonych i dobrze widocznych miejscach. Nikt nikogo masowo nie zaklejał. Dyskusja koncentrowała się na rzeczywistych problemach, a nie agresywnych oraz brutalnych personalnych atakach.
     Wiodącym tematem było miejsce, a także rola Niemiec w Unii Europejskiej, a nie kwestie wewnętrzne. Poza paroma sporadycznymi przypadkami, w debacie publicznej dominowała polityczna kultura.
       W zakończonej właśnie euro-kampanii, polscy politycy niestety niczym nie zdołali zainteresować wyborców i powszechnie się tylko ośmieszali. Niska frekwencja wyborcza jest tego najlepszym dowodem i w praktyce obnaża wyjątkowo kiepski styl całej polskiej klasy politycznej. 
       Trzymając się zaproponowanej przez Jarosła Kaczyńskiego oraz Zytę Gilowską terminologii piłkarskiej można powiedzieć, iż w większości wyborczych poczynań dominowały brutalne faule, chwyty poniżej pasa, obsceniczne sceny oraz śmieszne, kuriozalne kiksy. Najwięksi awanturnicy, tacy jak Janusz Palikot, Stefan Niesiołowski, czy Jacek Kurski - powinni już dawno zostać publicznie wygwizdani, a następnie wyrzuceni z boiska. Nikt nie opracował żadnej przemyślanej strategii, ani taktyki. Nie zaprezentowano, ani jednego sensownego programu udziału Polski w zjednoczonej Europie.
      Koncentrowano się jedynie na wewnętrznych sporach oraz konfliktach. Prym wiodła prymitywna chęć upokorzenia przeciwnika, a nie polityka dialogu, porozumienia kompromisu, czy odpowiedzialności. W konsekwencji społeczeństwo wyraźnie odrzuciło taki sposób działania, jak również styl prowadzenia wyborczej kampanii. W rezultacie nikt tych wyborów nie wygrał, a wszyscy ponieśli druzgocącą klęskę. Na pewno przegrała demokracja, kultura życia publicznego oraz cała polityczna elita. To na razie jest jednak tylko ostrzeżenie wyborców... Warto, aby politycy wyciągnęli z niego poważne wnioski, bo następna kartka będzie miała - zgodnie z piłkarskimi przepisami - kolor już czerwony, co niestety oznacza usunięcie z boiska.

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości