Kurier z Munster Kurier z Munster
41
BLOG

Prawda wyzwoli blogerów...!

Kurier z Munster Kurier z Munster Rozmaitości Obserwuj notkę 10

           Z działalnością publicystyczną, czy też dziennikarską - jaka by ona nie była - wiążą się trzy najważniejsze pojęcia. Po pierwsze - prawda obiektywna;  po drugie -  wolność słowa ;  a po trzecie wreszcie  -odpowiedzialność   za to słowo. Prawda obiektywna,  to ideał, do którego powinien dążyć każdy publicysta;  wolność słowa  -  warunek niezbędny do osiągnięcia tego ideału;  z kolei  odpowiedzialność za słowo - instrument, czy jak, kto woli pręgierz do weryfikowania tej prawdy.  Jak przybędzie nam zbyt dużo anonimowych "kataryniarzy",  to nie każda grana przez nich "melodia"   musi być od razu zgodna z zasadami muzyki, a spora ich część może nawet "pobrzękiwać"  nieznośnym dla uszu fałszem. Nie każdy, bowiem bloger to profesjonalista, pod względem merytorycznym, nie wspominając już o etycznym. Z drugiej jednak strony, gdy    blogerzy będą pisać prawdę, to prawda zawsze się obroni, nawet gdy ktoś złamie ich anonimowość,  gdyż jak głosi Pismo Święte  i jak powszechnie wiadomo  -  prawda wyzwala...  

 

           Szczerze mówiąc: - nie podzielam w pełni  stylu publicystyki uprawianego przez najbardziej chyba znaną w Polsce blogerkę "Katarynę" i  innych  - mniej  lub bardziej sławnych  "Kataryniarzy". Nie usprawiedliwia, to jednak, w jakimkolwiek, nawet najmniejszym stopniu wszystkich tych podmiotów i osoób, które podejmowały wobec niej różnego rodzaju prowokacyjne działania. Ale... Helsińska Fundacja Praw Człowieka - zajmująca się badaniem zjawisk zachodzących na płaszczyźnie wolności słowa, zawsze stawała na stanowisku, iż: - "granicą wolności słowa jest odpowiedzialność za słowo". Gdzie, tu jednak mówić o odpowiedzialności za słowo i jak ją egzekwować, skoro poszczególne teksty pisane są anonimowo, a ich autorzy ukrywają się pod enigmatycznymi pseudonimami?!

 

***
       

        Problem jest poważny. Socjologowie wśród głównych przyczyn, powodujących zachowania niepożądane, wymieniają anonimowość. Potencjalny złodziej, czuje się bezkarny wówczas, gdy działa w warunkach wysokiej anonimowości. Podobnie pseudokibic na stadionie, oszust w tłumie, czy chuligan na zatłoczonej, miejskiej ulicy. Przestępczy proceder uprawiany jest zazwyczaj, gdy jest ciemno i trudno zidentyfikować sprawcę danego przewinienia. 
         W publicystyce możemy wyróżnić obecnie dwie główne grupy twórcze - dzennikarzy oraz blogerów "kataryniarzy". Ci pierwsi nawet, gdy piszą pod pseudonimami, to nigdy do końca nie pozostają anonimowi. Drudzy zaś mogą osiągnąć stan prawie całkowitej anonimowości i w konsekwencji nie odpowiadać za swoje publiczne twierdzenia. I to właśnie jest niebezpieczne dla norm odpowiedzialności za słowo. Wprawdzie nie ma tu żadnych analogii, ale skąd możemy wiedzieć, iż w środowisku blogerów "Kataryniarzy"  nie zadziałają kiedyś identyczne tendencje oraz mechanizmy, jak w świecie przestępczym, wynikające przede wszystkim z poczucia absolutnej wręcz anonimowości, a w ślad za tym także i bezkarności? Kto, a właściwie "co" nam to zagwarantuje? Niska rozpoznawalność, a w tym przypadku nawet jej brak, stanowi zawsze ogromną zachętę, do podejmowania poczynań łamiących społeczne normy, dobry obyczaj, a  zwłaszcza obowiązujące prawo.
         Zapewne również i wśród samych dziennikarzy, jak i uczestników wszystkich innych rodzajów publicystyki, znajdują się osoby o nieczystych zamiarach. Wiara w szlachetne intencje danego autora, jego kwalifikacje etyczne, a nade wszystko wiarygodność może okazać się naiwna. Opinia publiczna, może natomiast nie posiadać, na tyle wrażliwych zmysłów rozpoznawczych, aby bez zawiłego postępowania dowodowego - rozróżniać fałsz od prawdy, zważywszy jeszcze na okoliczność, iż fałsz może zostać podany w wyjątkowo subtelnej formie. W jaki sposób weryfikować opinie, twierdzenia, zarzuty, czy wręcz oskarżenia artykułowane przez kogoś, kto podobnie jak "Kataryna"  będzie występował całkowicie anonimowo? Wedle jakich kryteriów weryfikować prawdę, skoro prosty ogląd czytelników może nie wystarczyć? Do kogo kierować odpowiednie zastrzerzenia, czy pretensje?  Są to pytania wcale nie takie banalne!         
          Z działalnością publicystyczną, czy też dziennikarską - jaka by ona nie była - wiążą się trzy najważniejsze pojęcia. Po pierwsze - prawda obiektywna;  po drugie -  wolność słowa ;  a po trzecie wreszcie  -  odpowiedzialność   za to słowo. Prawda obiektywna,  to ideał, do którego powinien dążyć każdy publicysta;  wolność słowa  -  warunek niezbędny do osiągnięcia tego ideału;  z kolei  odpowiedzialność za słowo -instrument, czy jak, kto woli pręgierz do weryfikowania tej prawdy. Prosta logiczna analiza pojęciowa dowodzi, iż ideał prawdy obiektywnej osiąga się w najwyższym stopniu wtedy, gdy zjawiska wolności słowa oraz odpowiedzialności za słowo występują, w  odpowiednio zbliżonych  wielkościami proporcjach i w rzeczywistości nakładają się na siebie. Inaczej mówiąc - gdy wolność słowa, równa się odpowiedzialności za słowo; gdy razem idą one w parze; a przede wszystkim jest pomiędzy nimi zachowana rozsądna równowaga. 
           Tymczasem poczucie zbytniej anonimowości, prowadzi wprost do zachwiania tej równowagi, gdyż  poszerza obszar wolności słowa do wręcz absurdalnych rozmiarów, przy jednoczesnym radykalnym zmniejszeniu odpowiedzialności za słowo. I w tym leży główne sedno sprawy! Sytuacja taka, nie służy wcale prawdzie obiektywnej, albowiem konkretny autor, nie odpowiada za to co pisze, posiada poczucie totalnej wręcz bezkarności, a twierdzenia, które feruje mogą okazać się bardzo trudne do zewryfikowania. Pozostaje nam zatem jedynie wierzyć w jego dobre intencje, gdyż społeczna kontrola jest w takich warunkach poważnie ograniczona oraz zawodna. A  powszechnie wiadomo, co jest wybrukowane dobrymi intencjami...
           Anonimowość i pisanie pod pseudonimem, to nie jedno i to samo.  Dziennikarz nawet gdy pisze pod pseudonimem, to nigdy nie pozostaje do końca anonimowy, albowiem redaktor naczelny danego wydawnictwa zna jego prawdziwe "namiary". Przynajmniej teoretycznie, ponosi więc zawsze odpowiedzialność za słowo; bloger zaś może ukrywać się bezkarnie pod zmyślonym pseudonimem, fałszywym nazwiskiem, czy podawać nieprawdziwe dane osobowe i w efekcie wypisywać, co mu tylko ślina na język przyniesie. Odpowiedzialność za taki rodzaj publicystyki jest żadna.
           Używając słowa "Kataryniarze"  - czerpiące swą nazwę, od nicka najpopularniejszej w Polsce blogerki o pseudonimie "Kataryna" -  mam tu na myśli pewien - być może nieco skądinąd - zbyt bardzo spersonifikowany fenomen,  Sama autorka pisze, bowiem pięknie, ciekawie, dociekliwie i trudno jej cokolwiek zarzucić. Niebezpieczna jest jednak, nie ona sama osobowo, lecz społeczny proceder, który stworzyła. Jak przybędzie nam zbyt dużo anonimowych "kataryniarzy",  to nie każda grana przez nich "melodia"   musi być od razu zgodna z zasadami muzyki, a spora ich część może nawet "pobrzękiwać" nieznośnym dla uszu fałszem. Nie każdy, bowiem bloger to profesjonalista pod względem merytorycznym, nie wspominając już o etycznym. W muzyce jednak łatwo odróżnić orginalną melodię od fałszu, w publicystyce  czy dziennikarstwie jest to już  zadanie,   niestety o wiele trudniejsze.
           Dlatego uważam, iż wszelkiego rodzaju publicyści, a przynajmniej Ci, którzy piszą wysoce kontrowersyjne teksty, nie powinni pozostawać anonimowi, czy ukrywać się za enigmatycznymi oraz fałszywymi danymi osobowymi, tylko odważnie podpisywać się własnym nazwiskiem, lub też zweryfikowanym, zinstucjonalizowanym, a przede wszystkim wiarygodnym i znanym redaktorowi naczelnemu odpowiedniego wydawnictwa pseudonimem. Osobiście zawsze tak czyniłem i czynię. Jeżeli ktoś chce tropić finansowe malwersacje wszelkiej maści "Palikotów",  czy rozliczać z politycznych grzechów ministra Czumę, czy posła Niesiołowskiego, to niech korzysta w tym kontekście z wolności słowa pełnymi garściami, tyle tylko, że niech robi to w powiązaniu z odpowiedzialnością za słowo i  na własny rachunek, a za swoje twierdzenia bierze stu procentową  odpowiedzialność.  Summa summarum, jak blogerzy będą pisać prawdę, to prawda zawsze się obroni, nawet gdy ktoś złamie ich anonimowość, gdyż jak głosi Pismo Święte i jak powszechnie wiadomo - prawda wyzwala... 
           W ostatecznym rozrachunku, to więc niezależni publicyści (tak zwani blogerzy) odniosą przytłaczające zwycięstwo, gdyż to właśnie oni dysponują nieograniczonymi przestrzeniami wolności słowa, a odpowiedzialności za słowo -  zawsze prędzej, czy później można się przecież nauczyć, o ile sami czytelnicy jej nie wyegzekwują... Tymczasem zawodowi dziennikarze, będą przez cały czas, w mniejszym lub większym stopniu, w tej wolności ograniczani, niejednokrotnie  właśnie  pod pretekstem odpowiedzialności za słowo, które to pojęcie może posłużyć  wbrew  swojemu  przeznaczeniu do  "kneblowania"   im ust. Społeczeństwo zaś wybiorze zawsze tych co piszą prawdę.  Prawda w końcu ostetecznie zwycięży i da ludziom wolność, a samych blogerów wyzwoli z tego co można potocznie określić  jako  "kataryniarstwo",  czyli anonimowości i konieczności chowania się za różnego rodzaju enigmatycznymi pseudonimami...
 

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości