Kurier z Munster Kurier z Munster
99
BLOG

Wizyta ABW-u w domach ofiar, a interes Państwa…

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 85

 

Wejście funkcjonariuszy ABW-u do domów ofiar tragedii w Smoleńsku wzbudza kontrowersje. Kataryna wczoraj opisała ten temat jednostronnie. Wszelkie wątpliwości zostały zinterpretowane na niekorzyść agencji. Zabrakło uwzględnienia dramatycznego kontekstu zaistniałej sytuacji. Na sprawę można jednak spojrzeć również z drugiej strony i spróbować wytłumaczyć działania podjęte przez ABW-u. Nie twierdzę oczywiście, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, bo tego po prostu (zresztą tak samo jak  i Kataryna) nie mogę wiedzieć, ale rozważać trzeba różne scenariusze.

Cały czas obracamy się w sferze spekulacji. To wymaga zaś od nas zachowania szczególnej ostrożności przy formułowaniu wszelkich opinii, a prowadzone analizy powinny być wielowymiarowe. Nie można ferować pochopnych, niepełnych wyjaśnień.

Aby zrozumieć postępowanie ABW-u, a być może również i innych polskich służb specjalnych przy okazji katastrofy w Smoleńsku; a może nie tylko polskich, bo Polska jest przecież pełnoprawnym członkiem NATO – należy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, czym była katastrofa w Smoleńsku i jakie mogła wywołać konsekwencje? Na pewno nie była sytuacją nadzwyczajną. Była więcej niż sytuacją nadzwyczajną… Była sytuacją arcy nadzwyczajną.

W jednym samolocie leci i ginie na terenie kraju, z którym póki co nie posiadamy za dobrych kontaktów elita polskiego Państwa, w tym między innymi całe dowództwo polskiej armii, Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz były Koordynator Służb Specjalnych. Nie wiadomo, co poszczególne ofiary tragedii zabrały ze sobą, jaki sprzęt oraz jakie dokumenty. Nie posiadamy na ten temat żadnego rozeznania. A tymczasem, gdyby choćby skrawek dokumentu, minimetr karty pamięci, pager, laptop, czy zwykły telefon komórkowy trafiły w ręce obcego wywiadu, to interes Polski byłby poważnie zagrożony. Pewnie w rzeczywistości i tak trafiły o ile nie uległy zniszczeniu, ale trzeba było sprawdzić, co poszczególne ofiary zabrały ze sobą i starannie zabezpieczyć to, co ewentualnie pozostało.

Generał Franciszek Gongor miał niebawem zostać szefem połączonych sztabów NATO. Pewnie znał nie jedną tajemnicę paktu. Można się zatem spodziewać, iż sprawą katastrofy prezydenckiego samolotu interesowały się nie tylko polskie służby specjalne, ale i spec służby innych sojuszniczych państw. Nie wykluczone jest nawet, że te inne służby naciskały na Polskę, aby odpowiednie instytucje naszego kraju natychmiast podjęły czynności sprawdzająco-zabezpieczające.

Oczywiście rzekome pobranie materiału genetycznego DNA mogło być tylko pretekstem do wejścia do domów konkretnych ofiar. Tu sugestie Kataryny mogą zyskać dość mocne uprawdopodobnienie, szczególnie wobec okoliczności, iż w oświadczeniu wydanym przez ABW-u są pewne niespójności. Nie mam złudzeń, że było inaczej. Nie przypisywałbym jednak ABW-u z góry nieczystych intencji. Służby specjalne w różnych (nawet tych najbardziej demokratycznych) krajach i nawet w normalnych sytuacjach działają często na granicy prawa, a tu przecież sytuacja była więcej niż wyjątkowa.

Ale z drugiej strony nie jestem na tyle naiwny, aby oczekiwać, że ABW-u będzie w obliczu tak tragicznych, niebezpiecznych dla Polski wydarzeń informowało opinię publiczną o prawdziwych celach swoich czynności.

Zabrzmi to może brutalnie, ale gdy w grę wchodzi strategiczny interes Państwa, to dobre maniery, czy nawet samo prawo są mało istotne. To nie była sytuacja analogiczna do sytuacji z Marcinem Rosołem, gdzie CBA mogło wcześniej zadzwonić, uprzedzić o swojej wizycie i zdjąć w progu drzwi buty, aby nie zabrudzić świeżo zmytej podłogi, choć akurat w tym przypadku tak łagodne postępowanie mnie bulwersuje o wiele bardziej niż wejście ABW-u do domów ofiar smoleńskiej katastrofy.

Trzeba sobie uświadomić, że tragedia w Smoleńsku była sytuacją nadzwyczajną. Działało tu prawo wyższej konieczności… A w obliczu podobnych wydarzeń służby specjalne innych cywilizowanych krajów nie działałyby inaczej. Szczegółów całej sprawy nie poznamy pewnie nigdy, bo wszystko – co charakterystyczne dla takich przypadków  zostanie owiane klauzulą jednej z największych państwowych tajemnic.

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (85)

Inne tematy w dziale Polityka