Czym jest społeczne zjawisko najpopularniejszej w ramach Salonu24 blogerki Kataryny? Skąd bierze się jej popularność? Jaka jest jakość kulturowo-językowa jej stałego audytorium? W życiu legendy stają się silniejsze od faktów, a mity od rzeczowych argumentów. Zaklinania rzeczywistości oraz prawd objawionych w merytorycznej dyskusji zweryfikować nie sposób. Komunikowanie się za pomocą uproszczeń znajduje zawsze całe rzesze wyznawców.
Mówić, to co pewne środowisko społeczno-polityczne, pewien nurt debaty publicznej chce usłyszeć; dostarczać faktów w sposób wybiórczy; dokonywać ocen w oparciu o daleko idące uproszczenia; inaczej mówiąc „prać mózgi” – zdaje się, iż taką metodę obrała hołubiona przez wielu komentatorów Kataryna. Najinteligentniejsza – jak się powszechnie mówi – blogerka Salonu24. Inteligencja jednak zobowiązuje, aby przeprowadzane analizy były wielowymiarowe, a stawiane wnioski zasadzały się na obiektywnych, uczciwych przesłankach… Trochę dystansu w stosunku do opisywanej rzeczywistości też by się niewątpliwie przydało.
Kataryna kreuje debatę publiczną. Pozornie nawet rozszerza jej spektrum, ale właśnie wbrew pozorom i temu co się powszechnie uważa jej przekaz nie jest adresowany do wszystkich. Z tymi, którzy posiadają inne zdanie, bądź mogliby przywołać argumenty, poddające w wątpliwość twierdzenia Kataryny – ona nie dyskutuje. Nie chce poddać swojego stanowiska weryfikacji. Woli dyskutować w konwencji przychylnych dla swoich poglądów komentatorów, wyznających jedynie słuszną opcję polityczną.
Mówiąc o kreowaniu debaty publicznej można mieć na myśli celowy socjotechniczny zabieg. Być może Kataryna jest czymś więcej niż tylko gospodarzem popularnego blogu… Być może jest to pewien pr-owski projekt mający na celu instrumentalizację debaty publicznej, dokonanie wyłomu w forsowanym przez świat mediów przekazie, „przemycenie” dziennikarzom (monitorującym przecież Salon24) pewnych aksjomatów, których inaczej sami by nie podjęli, narzucenie pewnego sposobu myślenia. Kataryna stała się „lustrem”, w którym przeglądają się czołowi polscy dziennikarze i w tym „lustrze” bardzo często korygują swoje odbicie. Pytanie tylko – czy to jest „lustro”, czy jedynie „krzywe zwierciadło”…?
Gdy się czyta teksty Kataryny, to ma się wrażenie, iż jest ona zatrudniona na etacie PiS-u, że jest to jakiś przemyślany socjotechniczny projekt partii Jarosława Kaczyńskiego. Wszystkie fakty, wydarzenia, czy inicjatywy; cała rzeczywistość społeczno-polityczna interpretowane są na korzyść Prawa i Sprawiedliwość, a na niekorzyść politycznych konkurentów tego ugrupowania. Kataryna ustawiła się w opozycji do przestrzeni tak zwanych mediów mainstreamowych, krytykuje jednostronność ich ocen, permanentną tendencyjność, ale sama zachowuje się jak swoiste medium mainstreamowe – jest jednostronna i tendencyjna. Instrumentalizuje debatę publiczną.
Towarzyszy temu wszystkiemu proces legendyzacji Kataryny. Gdy się tylko pojawi jakaś jej publikacja, natychmiast zasypywana jest setkami komentarzy. Autorzy tych komentarzy wywodzą się jednak zazwyczaj ze środowiska, do którego blogerka adresuje swój przekaz . Dyskusja staje się czysto reakcyjna, sprawia wrażenie nawet ustawianej… Kataryna bierze w niej udział zazwyczaj fragmentaryczny, a polemiczne wobec swoich poglądów komentarze najczęściej ignoruje.
Oczywiście trudno zarzucić Katarynie brak talentu, czy przenikliwości umysłu. Ma predyspozycje, aby stać się jednym z najlepszych publicystów w Polsce. Ale posiadane zdolności są bardziej wyzwaniem niż przywilejem – zobowiązują ją do analiz w większym stopniu globalnych, wielowymiarowych.
Kataryny owiana została swoistym tabu. Zbudowano wokół niej atmosferę tajemniczości. Blogerka występuje anonimowo. Paradoksalnie jednak w tym przypadku anonimowość oraz tajemniczość powoduje wzrost zainteresowania, a także wiarygodności. Kataryna zaczyna funkcjonować w świadomości społecznej niczym tak zwana „prasa drugiego obiegu”, coś w rodzaju rozgłośni radia „Wolna Europa”, w czasach komunistycznego monopolu informacji. Przedstawia alternatywną ocenę rzeczywistości – wszystko co napisze staje się wiarygodne, ale przecież w realnym wymiarze nie zawsze jest wiarygodne i prawdziwe.
Kataryna dalej chce pozostawać w ukryciu. Ma oczywiście do tego prawo. Trzeba jednak zauważyć, iż jest to dla niej pozycja wygodna i bezpieczna. W ten sposób wzmacnia swoją legendyzację oraz uzyskuje jeszcze większą siłę. Nikt nie powinien naruszać jej prywatnego miru, demaskować kim jest, ale z drugiej strony przed konfrontacją własnych poglądów z innymi uchylać się nie może. Tak ostre, poczytne twierdzenia – jakie ona prezentuje – wymagają weryfikacji w szerszym kontekście dyskusji. Dlatego na debatę ze mną Kataryna powinna się zgodzić, gdyż to będzie służyło poszerzeniu dyskusji w ramach całego Salonu24, a wszystkim nam przecież na tym powinno zależeć. Wbrew opiniom zwolenników Kataryny nie czuję się – choćby z ludzkiego punktu widzenia – niegodnym dla niej przeciwnikiem. Póki co – kolor blogów na Salonie24 mamy taki sam… Nie o samą debatę z Kataryną, czy zbijanie popularności jednak tutaj chodzi, lecz o rozszerzenie, a także obiektywizację debaty publicznej, w ramach Salonu24. Poprawienie jej jakości, o co niedawno i sama Kataryna tak głośno apelowała.
Chodzi o propagowanie pewnego pomysłu, a Kataryna ma renomę żeby go skutecznie forsować. Jeżeli chce może dobrać sobie innego, bardziej godnego rozmówcę, ale niech zrealizuje ideę publicznej debaty. To w obliczu ostatnich tragicznych wydarzeń w Polsce oraz zbliżającej się kampanii wyborczej byłoby niezwykle cenne. Zróbmy coś dla poprawienie jakości debaty publicznej!
Kataryna może oczywiście odrzucić moje wyzwanie i zignorować zaproszenie do odbycia debaty. Powinna jednak „podnieść rzuconą rękawicę”. Skoro ja jestem tak „cienki” intelektualnie jak twierdzą jej sympatycy, to na pewno sobie ze mną bez większych problemów poradzi, odniesie przytłaczające zwycięstwo. Życzę jej tego z całego serca, bo najważniejsze jest – nie to, kto wygra, czyje poglądy zyskają większe poparcie, a to, aby zainicjować prawdziwą, szeroką i cywilizowaną debatę. Tak więc Kataryno nie chowaj się za kurtyną, tylko podnieść przysłowiową „rękawicę”!
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka