Polska polityka, w której zamiast ulotek rozdaje się zdjęcia osób zmarłych, a w miejsce bilbordów „ustawiane są” trumny jawi się jako rzecz wyjątkowo smutna. Jednak „gra” tymi przykrymi emocjami niestety już się rozpoczęła i pewnie na dalszych etapach kampanii wyborczej będzie się eskalować. Taktyka obrana przez tak zwanych spindoktorów PiS-u jest łatwa do przeniknięcia i dość ewidentna. „Pogrzebowy sztandar” nie został zwinięty.
W polityce zawsze trzeba pytać o motywy. Czym jest nieobecność Jarosława Kaczyńskiego w życiu publicznym od czasu katastrofy w Smoleńsku i utraty ukochanego brata? Czym jest ukrycie przez PO najbardziej nikczemnego w polskiej polityce Janusza Palikota? W pierwszym przypadku mamy do czynienia z bolesnym przeżywaniem tragedii rodzinnej, w drugim z cyniczną grą socjotechnicznych manipulatorów. „Wypuśćcie” Palikota, dlaczego jesteście takimi hipokrytami!
Ale w sensie politycznym motywy są te same – nie urazić emocji wyborców, nie wystawić się na zarzut wchodzenia w aktywną kampanię polityczną, w kontekście ogromnej narodowej żałoby. I w jednym, i w drugim przypadku doradzali partyjni spindoktorzy, znawcy problematyki pr. Tyle, iż Jarosław Kaczyński jest w lepszej sytuacji, albowiem jego postawa jest zarazem polityczna, jak i naturalna, wykalkulowana, jak i spontaniczna. Prawdę zawsze trzeba mówić, nawet gdy sytuacja jest bardzo dramatyczna.
PiS „gra śmiercią”… Ale Platforma również. Różne są tylko konteksty, akcenty i kontrasty.
„Dla mnie życie się już skończyło” – miał powiedzieć po katastrofie w Smoleńsku i tragicznej śmierci swego brata Jarosław Kaczyński. „Jadwiga Kaczyńska w dalszym ciągu nic nie wie o śmierci syna”– pisały wszystkie największe polskie gazety. To bardzo intymne, dyskretne, osobiste wyznania. Jakim prawem trafiły w przestrzeń publiczną…? Kto je tam umieścił?! Zdjęcie krypty, w której złożone zostały trumny prezydenckiej pary, czyli nadanie spektakularnego wymiaru tej części uroczystości pogrzebowych na Wawelu, która miła być prywatna zarezerwowana dla najbliższej rodziny, trafiło ostentacyjnie na popularny portal internetowy. Kto upoważnił europosła Adama Bielana do tego typu działań? Czy Jarosław Kaczyński mógł o tym nie wiedzieć? Czy Bielan działał indywidualnie? Jeżeli tak, to jest nikczemnikiem jeszcze większym niż Palikot, bo wykorzystuje intymne, prywatne sprawy do nakręcania rozgłosu wokół własnej osoby. A fotografia wręczana każdemu, kto umieścił swój podpis na liście poparcia Jarosława Kaczyńskiego… Czyż to nie jest granie na emocjach? Wykorzystywanie śmierci najbliższych dla bieżących celów politycznych? Strach pomyśleć, co będzie się działo później.
Media mają prawo oceniać tego rodzaju zachowania. Śmierć najbliższej osoby nie może być pretekstem do likwidowania politycznej debaty, wyciągania Jarosława Kaczyńskiego spod pręgierza krytycznych ocen. Dziennikarze mają prawo… więcej mają obowiązek to robić, nawet gdy kontekst sytuacji jest tak bardzo tragiczny. Decydując się na kandydowanie w wyborach prezydenckich – Jarosław Kaczyński musiał mieć świadomość takiego stanu rzeczy, kłopotliwości tego posunięcia. Nikt go do wyborczego startu nie zmuszał, wielu przestrzegało…
Do tej pory Kaczyński, a także cały jego polityczny obóz oceniani byli przez media niesprawiedliwie. Notorycznie odbywały się telewizyjne, czy prasowe seanse nienawiści. To prawda. Ale prawdą jest też i to, że PiS po części się do tego przyczynił. Sam również siał nienawiść, prezentował język konfrontacji, a politykę awantury. Jest to więc trochę dyskusja na zasadzie: – „Przyganiał kocioł garnkowi”; „A u was też biją murzynów” A dlaczego biją…? Ano bo są murzynami…
Zawsze trzeba oceniać obiektywnie. Ferować analizy szerokie oraz wielowymiarowe. Można zarzucać dziennikarzom nienawiść i cytować do znudzenia Jarosława Kuźniara, czy nawet Niesiołowskiego. Ale nie można pozostać uczciwym w ocenach, zapominając o tym, co napisał prof. Zdzisław Krasnodębski: – „Łajdaki na kolana” i o wszystkich tych pożałowania godnych, prymitywnych „wierszykach”. Bo inaczej cała dyskusja będzie zubożona, a analiza faktów dokonywana w sposób wybiórczy.
Najlepiej by było, gdyby żadna ze stron „nie wymachiwała pogrzebowym sztandarem”, „”nie grała” cynicznie śmiercią i nie stosowała języka konfrontacji. Spór polityczny musi się jednak toczyć dalej, bo jest to jeden z fundamentalnych kanonów demokracji. Dlatego „nie wymachujecie pogrzebowym sztandarem”!
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka