Tomasz Lis posunął się do bardziej wyrafinowanej manipulacji niż Jan Pospieszalski, w reportażu „Solidarni2010”. Pospieszalski wszedł w tłum, aby zarejestrować wydarzenia, które w rzeczywistości naprawdę nastąpiły. Tomasz Lis wysyłając reportera na konwencję wyborczą Jarosława Kaczyńskiego, przekształconą w koncert charytatywny dobrze wiedział, iż wywoła emocjonalne reakcje. Manipulacja Pospieszalskiego była w relatywnym znaczeniu szczera i otwarta. Manipulacja Lisa dobrze zakamuflowana.
Jeżeli Tomasz Lis jest człowiekiem odważnym, to może iść w swoim toku rozumowania o wiele dalej. Po co ograniczać się do wchodzenia w grupy zwolenników Prawa i Sprawiedliwości i pytać ich: czy możliwa jest współpraca Jarosława Kaczyńskiego z premierem Donaldem Tuskiem? Jeszcze bardziej efektowne byłoby wejście w tłum kibiców Legii Warszawa i zapytanie ich, czy możliwa jest współpraca z kibicami Widzewa Łódź. W obydwu przypadkach zadziałałby dokładnie ten sam mechanizm, tyle tylko, że w tym drugim przypadku reporter „Tomasza Lisa na żywo” – nomen omen nie wyszedłby z tłumu żywy.
Tomasz Lis doskonale wiedział, jaka będzie reakcja zwolenników PiS-u na logo jego programu, mógł z łatwością przewidzieć ich odpowiedzi, a mimo wszystko wysłał tam swojego reportera. Zachowanie to niczym nie różni się od Jana Pospieszalskiego w trakcie kręcenia „Solidarni2010”. Z tym, że materiał Pospieszalskiego nie aspiruje do pozycji obiektywności, nie kamufluje jednostronności. Pospieszalski, co prawda w sposób jednostronny i subiektywny, ale tylko rejestruje pewien faktyczny przebieg wydarzeń. Lis zaś w stopniu o wiele większym kreuje rzeczywistość. Prowokuje określony typ zachowań, robiąc to w sposób sprytny i wyrafinowany.
Oszustwo Tomasza Lisa polega na tym, iż pozornie jego reportaż ukazany jest jako rzetelny, obiektywny dziennikarski materiał, w istocie jednak jest on dalece jednostronny i zbudowany pod z góry założoną tezę. Przekaz z konwencji Jarosława Kaczyńskiego został zdominowany nie przez rzecz najistotniejszą, czyli pojednawcze przesłanie kandydata na prezydenta, a awanturnicze zachowania jego sympatyków. Pytanie tylko co jest głównym nurtem, a co marginesem i czy przypadkiem margines nie został tu ukazany, jako główny nurt… Jeżeli ktoś chce udowodnić, iż wszyscy polscy kibice to pseudokibice, to też znajdzie przykładów co niemiara, pytanie tylko czy to jest główny nurt…?! Czy jest to prawdziwy obraz rzeczywistości?!
Zachowania ekspresyjne, emocjonalne, awanturnicze choćby występowały w zdecydowanej mniejszości zawsze przebiją zachowania powszechne, standardowe, normatywne. W percepcji społecznej nie zwraca się uwagi na to co jest normalne, a na to co jest anomalią. Skandal, awantura – choćby poprzez treści, które niesie – przedziera się do świadomości silniej i wypycha pozostałe ontycznie nie mniej istotne treści. Tak już po prostu ze świadomością ludzi jest… Tomasz Lis, jako doświadczony dziennikarz, nagradzany w przeszłości wieloma prestiżowymi nagrodami, autor podobno najbardziej popularnego w Polsce programu telewizyjnego – powinien o tym wiedzieć. Jeżeli nie wiedział, to dla niego lepiej, bo w takim wypadku jest tylko kiepskim profesjonalistą; jeżeli wiedział, to gorzej, gdyż wtedy jest niekiepskim manipulatorem. Niestety analiza faktów podpowiada mi to drugie rozwiązanie.
Lis uczynił z konwencji Jarosława Kaczyńskiego ekscesy rozwydrzonych pseudosympatyków. Taki właśnie przekaz siłą rzeczy wysuwa się na plan pierwszy w jego materiale. A przecież nie była to – ani dominująca, ani najbardziej wartościowa wymowa tego wydarzenia. Relacjonując mszę świętą w Kościele też można pokazywać na pierwszym planie obrazek płaczącego nieznośnie dziecka, tylko jakie to ma znaczenie, kiedy kaznodzieja pięknie prawił o patriotyźmie.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka