Co może zrobić Jarosław Kaczyński, aby wygrać drugą turę wyborów prezydenckich? Próba przejęcia wyborców Napieralskiego, to taktyka słuszna, ale oparta na uproszczonych wnioskach i w całości trudna do wykonania. Przeprowadzenie takiej operacji nie musi wcale zagwarantować zwycięstwa. Jednak Kaczyński może zagrać jeszcze innymi „kartami”, odwołać się do bardziej subtelnej strategii. „Kluczem” do zwycięstwa (czy jednym z „kluczy”) będzie odnalezienie elektoratu Leppera, ale sprzed pięciu lat.
Porównajmy wyniki wyborów z 2005 roku z obecnymi:
Donald Tusk/Bronisław Komorowski: 36,33/41,22;
Lech Kaczyński/Jarosław Kaczyński: 33,10/36,74;
Andrzej Lepper/Andrzej Lepper: 15,11/1,32;
Marek Borowski/Grzegorz Napieralski: 10,33/13,68;
Janusz Korwin Mikke/Janusz Korwin Mikke: 1,43/2,46;
Jarosław Kalinowski/Waldemar Pawlak: 1,80/1,81
Wszystko się mniej więcej pokrywa, brakuje tylko 13,79 elektoratu Leppera. Czyżby "wyparował"?!
Istnieją trzy możliwości… Po pierwsze – elektorat lidera „Samoobrony” został przejęty przez któregoś z kandydatów. Teoretycznie szanse na to mieli Jarosław Kaczyński, Grzegorz Napieralski, Waldemar Pawlak. Porównując obecne wybory prezydenckie z poprzednimi zyskali jedynie dwaj pierwsi, odpowiednio: Kaczyński 3,64 i Napieralski 3.35 proc. Poparcie Pawlaka ukształtowało się na tym samym poziomie co Kalinowskiego. Sumując więc obecne poparcie Leppera i przyrost poparcia Jarosława Kaczyńskiego oraz Grzegorza Napieralskiego, w stosunku do Lecha Kaczyńskiego i Marka Borowskiego z poprzednich wyborów prezydenckich –brakuje dokładnie 6,8 proc. wyborców „Samoobrony”, oczywiście przy mało prawdopodobnym założeniu, iż przyrost poparcia Kaczyńskiego oraz Napieralskiego rekrutuje się tylko z elektoratu Leppera, a do urn poszli Ci sami wyborcy co w 2005 roku.
Po drugie – elektorat Leppera zdemobilizował się i w ogóle nie odliczył przy urnach. Jest to wytłumaczenie realne, które mogło być efektem fraternizacji Leppera z przedstawicielami władzy, rozczarowaniem prowadzonej polityki, a także afer z jego udziałem i w jego otoczeniu.
Po trzecie wyborcy Leppera mogli częściowo przeniknąć do populacji wyborczej innych kandydatów, a częściowo zdemobilizować się.
Jarosław Kaczyński potrzebuje profesjonalnych badań stratyfikacji wyborczej, ale nie tylko z ostatnich lat, a przeprowadzonych w głębszym tle czasowym. Identyfikacja elektoratu Leppera sprzed pięciu lat, ponowne jego ustrukturalizowanie i ostatecznie zmobilizowanie może być czynnikiem, który przesądzi o zwycięstwie Jarosława Kaczyńskiego.
Wbrew pozorom kwestia przejęcia wyborców Napieralskiego nie musi być wcale zadaniem pierwszoplanowym. W tegorocznych wyborach nie wzięło udziału 45 proc. uprawnionych do głosowania. Potencjalnie, to może być ten rezerwuar wyborczy, który przesądzi o zwycięstwie jednego z dwójki kandydatów. Jak dowodzą badania w ramach tej populacji istnieje grupa społeczna (ok. 30 proc) w ogóle niemobilna wyborczo, której po 1989 roku nikomu nie udało się ani razu zmobilizować do pójścia na wybory. Odliczając ten „pacyfistyczny elektorat” – do wzięcia pozostaje 15 proc. wyborców, którzy nie byli przy urnach w trakcie pierwszej tury, a których można jednak zachęcić przy użyciu odpowiedniego przekazu komunikacyjnego do głosowania.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka