"Wprost" ma podobno badania z których wynika, że Komorowski zyskuje wśród populacji nieobecnej w pierwszej turze wyborów. Badań nie widziałem, a więc trudno mi się do nich ustosunkować. Podchodziłbym jednak do wszelkiego tego typu eksplikacji ostrożnie.
Istnieją dwie teorie na temat wyborców nie uczestniczących w głosowaniu. Pierwsza mówiąca, iż podział sympatii politycznych w tej grupie kształtuje się podobnie, jak u osób stanowiących frekwencję. I druga dowodząca, że wyborcy nieobecni demonstrują w ten sposób swój sprzeciw, wobec rządzących, a w szerszych kategoriach, nawet wobec całego politycznego establishmentu.
Można spekulować, iż gdyby prawdziwa była pierwsza prawidłowość – rosną szanse Bronisława Komorowskiego. W przypadku obowiązywania drugiej – ogromny potencjał wyborczy zyskuje Jarosław Kaczyński.
Kim zatem są wyborcy, którzy nie wzięli udziału w pierwszej turze? Skłaniam się ku tezie, że to ludzie sfrustrowani, rozczarowani dwudziestoleciem transformacji, niezadowoleni ze swojej obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej, nie wierzący, iż wybory cokolwiek w ich życiu zmienią. Dołożyłbym do tego jeszcze środowiska o poglądach lewackich, ale nie w rozumieniu typowo politycznym, lecz ze względu na pewien typ pacyfistycznych postaw wobec państwa, czy polityki w ogóle. Ale to raczej margines.
Badania socjologiczne pokazują, że w Polsce istnieje 30 procentowa grupa wyborców, która konsekwentnie nie odlicza się przy urnach. Do tej pory wyborcy Ci nie brali udziału w wyborach ani razu. W okresie dwudziestu lat transformacji nikt ich nie zdołał zmobilizować. Wniosek z tej sytuacji jest bardzo prosty. Jest to populacja permanentnie kontestująca klasę polityczną.
Czy ludzie Ci posiadają swoje poglądy polityczne? Nie w rozumieniu tradycyjnego rozróżnienia lewica-prawica... Pod tym względem są raczej amorficzni politycznie. Jedyny wyrażany przez nich pogląd, to zaprzeczenie polityce. Charakteryzują się bojkotowaniem życia publicznego. Nie uczestniczą w nim, ani przy wykorzystaniu czynnego, ani biernego prawa wyborczego.
Jest jednak jedna cecha, która pozwala środowisko to dość precyzyjnie zidentyfikować. Osoby te nie doświadczają wartości prawicowych, czy lewicowych, ale doświadczają lewicowych potrzeb. Mogą być więc wrażliwi na postulaty socjalne.
Sondaż „Wprost” ujawniający rzekome tendencje popierania Bronisława Komorowskiego wśród wyborców nie biorących udziału w pierwszej turze wyborów jest prawdopodobnie obarczony tym samym błędem, co inne sondaże. Nie uwzględniono w nich skali konformizmu, czyli faktu, iż respondenci w interakcji sondażowej deklarują odmienne poglądy od tych, które rzeczywiście posiadają. Czasy komunizmu pozostawiły w społeczeństwie pewną charakterystyczną skłonność. Nie artykułuje się postaw krytycznych wobec władzy.
„Klucz” do zwycięstwa w drugiej turze wyborów prezydenckich, to dotarcie do nieobecnego podczas pierwszego głosowania elektoratu. Większe pole manewru posiada w tym kontekście Jarosław Kaczyński. Decyduje o tym jego negatywny stosunek wobec elity oraz posługiwanie się socjalną retoryką.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka