Kurier z Munster Kurier z Munster
959
BLOG

Najważniejszą cechą elitarności jest wolne myślenie!

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 1

Pokaż profilPolskie społeczeństwo, a zwłaszcza społeczeństwo lokalne, na tak zwanej prowincji nie toleruje (czy mówiąc precyzyjniej – słabo toleruje) sposób myślenia pozostający w mniejszości. A więc piętnuje taki zestaw poglądów, który jakby wychodzi na przekór opisowi rzeczywistości istniejącemu w głównym nurcie dyskursu publicznego. Inaczej mówiąc – odmawia się słuszności myśleniu (nazwijmy to) niemainstreamowemu. Tymczasem pogląd pozostający w mniejszości, niemainstreamowy może być – nie tylko racjonalny, ale także poprzez swoją osobliwość – elitarny, może pozostawać bliżej realnego świata niż poglądy powszechne, masowe, dominujące w debacie publicznej. Tego jednak waloru myślenia niemainstreamowego się nie zauważa.


W polskim życiu publicznym, czy dokonując eksplikacji tego zagadnienia w szerszym kontekście – również w życiu społecznym doszło do jednego wielkiego nieporozumienia. Otóż wydaje się, że dla ludzi w Polsce elitarne jest to, co dysponuje walorem większości, swego rodzaju powszechności, masowości; czy w innym ujęciu – to co jest lansowane przez najważniejsze ośrodki opiniotwórcze, główne media. Jest to poznawczy błąd popełniany już w punkcie wyjścia. Poglądy dominujące, powszechne, masowe (świadomie używam słowa mainstreamowe) nie muszą być i w praktyce rzadko kiedy są poglądami elitarnymi. Często jest tak, iż rację posiadają Ci, którzy pozostają w mniejszości. Aby to dobrze zilustrować najlepiej powołać przykład trochę z innej sfery. W Polsce dynamicznie przyrasta odsetek ludzi kończących wyższe studia, mogących wylegitymować się wyższym wykształceniem, uzyskanym tytułem magisterskim, bądź licencjackim. Ale przez to właśnie redukuje się status wyższego wykształcenia z poziomu elitarnego do poziomu powszechnego. To co powinno dysponować cechami pewnej osobliwości, unikalności staje się masowe, a więc nieelitarne. Tymczasem już z samej definicji pojęcia wyższego wykształcenia wynika, że musi być ono zjawiskiem elitarnym, pozostającym we względnej mniejszości, ale wyróżniającym się właśnie wysokim poziomem wartości intelektualnej. Przykład ten świetnie pokazuje logiczny błąd w jaki wpadła polska świadomość społeczna.


Destruktywna funkcja konformizmu

Jest w polskim życiu publicznym (ale także i społecznym) coś, co osobiście nazywam pułapką elitarności... Co to oznacza? Otóż ludzie, którzy głoszą poglądy niemainstreamowe, próbują trzeźwo diagnozować rzeczywistość społeczno-gospodarczą, czy polityczną, demaskują rozmaite afery bądź patologie nie natrafiają – wbrew swoim oczekiwaniom – na zrozumienie w szerszym wymiarze społecznym, u masowego odbiorcy społecznego. Wręcz przeciwnie niejednokrotnie stają się ofiarą drwin, gwałtownych ataków, czy postępującego procesu deprecjonowania. Zostają zepchnięci do defensywy, na tak zwany margines życia publicznego, włożeni w rolę wroga publicznego numer jeden.

W języku potocznym funkcjonuje powiedzenie, że szlachetna ryba pod prąd płynie. Tyle tylko, że w Polsce ta zasada uzyskała charakter precedensowy. Za szlachetnego uważany jest ten, który płynie z prądem, a więc nomen omen z głównym nurtem debaty publicznej, czyli ktoś, kto prezentuje poglądy dominujące, mainstreamowe. Tymczasem osoby oraz środowiska artykułujące inne zdanie niż większość, czy mówiąc precyzyjniej – dominujący nurt – uważane są za oszołomów, dewiantów, szkodliwych kontestatorów. Ludzi tych często poddaje się publicznym szykanom, zagania do konta, piętnuje i szkaluje, uderza w ich godność – bez wchodzenia w analizę wartości intelektualnej głoszonych poglądów. Na tym polega destrukcyjna siła konformizmu, że prowadzi on nieuchronnie do dewaluacji zjawiska elitarności, do jego dewastacji i degradacji, a także do wyeliminowania poglądów, które wbrew pozorom oraz obiegowym opiniom są bliższe prawdzie niż pogląd mainstreamy.


Syndrom politycznej niepoprawności

Dobrym przykładem opisującym ten proces jest PiS. Przy całej kontrowersyjności poglądów prezentowanych przez tę partię (wiele jest zapewne niebezpiecznych dla demokracji) formułuje ona również tezy zgodne z trzeźwym oglądem rzeczywistości, bliskie wymiarowi realnemu. Zasadniczy problem Prawa i Sprawiedliwość polega na tym, iż jego diagnoza sytuacji społeczno-politycznej jest niezgodna z opiniami mainstreamowymi, ustawiona w opozycji do głównego nurtu debaty publicznej, wychodząca daleko poza obszar politycznej poprawności. PiS nie jest atakowany za to (a przynajmniej nie w pierwszej kolejności), że głosi poglądy niebezpieczne dla demokracji, dla praworządnego systemu sprawowania władzy, lecz przede wszystkim dlatego, że posługuje się sposobem myślenia pozostającym w zdecydowanej mniejszości. PiS przełamał pewne tabu, postanowił w wielu sprawach iść pod prąd i stoczył się (czy został zepchnięty) na margines życia publicznego, znalazł się w obszarze potężnych procesów deprecjacji.

Czy jednak problem dotyczy jedynie PiS-u? Absolutnie nie! W pewnym sensie, w latach dziewięćdziesiątych poglądy niemainstreamowe prezentowały również Unia Demokratyczna, Kongres Liberalno-Demokratyczny, czy z drugiej strony także Konfederacja Polski Niepodległej. Dziś żadne z tych ugrupowań już nie istnieje. Ich sposób postrzegania rzeczywistości poniósł porażkę, mimo iż był racjonalny, trzeźwy, w wielu przypadkach wartościowy intelektualnie, bliski wymiarowi realnemu. Ale przegrał, gdyż był niezgodny z głównym nurtem debaty publicznej.

W przypadku UD i KLD sytuacja jest nieco bardziej złożona. Akurat były to ugrupowania politycznie względnie poprawne, ale niepoprawne socjotechnicznie – pozostawały w swego rodzaju dysonansie poznawczym – z jednej strony prezentowały poglądy mainstreamowe, zgodne z narracją centralnej przestrzeni świata medialnego, a więc czołowych ośrodków kreujących opinię publiczną; a z drugiej niemainstreamowe, gdyż niepodzielane przez większość społeczeństwa i nie dominujące w głównym nurcie życia społecznego. UD i KLD, później również UW, w jakiejś części AWS reprezentowały elitarny sposób myślenia, ale nie był on popularny, poppolityczny, wychodził na przekór najsilniejszym trendom społecznym.


Inercja świadomości – syndrom postkomunizmu

Pułapka elitarności polega na tym, że myślenie elitarne utożsamia się, czy pretenduje do myślenia mainstreamowego. Na oczekiwaniu, że pewien słuszny, aczkolwiek niezgodny z powszechną opinią zespół ocen zostanie pozytywnie zweryfikowany przez społeczeństwo, że przewartościuje społeczną świadomość. Czyli, że ogół społeczeństwa podzieli poglądy jakiejś awangardy. Wiele polskich elit politycznych popełniło ten błąd. Zaś społeczeństwo w Polsce odruchowo (bez wchodzenia w meritum) deprecjonuje poglądy mniejszościowe, bynajmniej istnieje silna skłonność do takiego deprecjonowania. Wiąże się z tym zjawisko świadomościowej inercji, a więc silnego stanu świadomościowej bezwładności, a z drugiem wysokiego poziomu społecznego konformizmu, który tę sytuację utrwala. Jest to w jakiejś mierze pozostałość postkomunistycznego systemu, objawiająca się w niechęci do wolnego myślenia w ogóle, jak i ludzi potrafiących myśleć w sposób wolny... Tymczasem wolne myślenie jest najważniejszą cechą elitarności. Elita musi umieć myśleć w sposób wolny. Niestety w Polsce ryba, która płynie pod prąd nie jest uważana za szlachetną...


Roman Mańka

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka