Dlaczego w Polsce nieprzerwanie od prawie sześciu lat rządzi Platforma Obywatelska? Gdy toczy się debata publiczna nad poprawą jakości państwa, trzeba w ślad za wybitnym włoskim politologiem, Giovannim Sartorim, wyjaśnić sobie, wg jakich kryteriów dokonujemy selekcji klasy politycznej, zdemaskować podstawowe mechanizmy dominujące w procesie wyborczym.
Po pierwsze, wybieramy elitę w pozytywnym tego słowa znaczeniu, a więc delegujemy do władzy najlepszych z najlepszych; predysponowanych do sprawowania ważnych funkcji publicznych ze względu na kwalifikacje merytoryczne i etyczne. Niestety w postkomunistycznych demokracjach taki tryb wyboru jest rzadkością. Szum marketingu politycznego, jazgot rozmaitych celebrytów oraz błędne procedury wyborcze, wszystko to zakłóca wyborcom możliwość prawidłowego odczytu jakości poszczególnych polityków.
W tym miejscu pojawia się pytanie, czym jest bądź czym powinna być elita? To grupa ludzi posiadająca kwalifikacje i przymioty aby stać na czele społeczeństwa, unikająca postaw populistycznych i popularnych, zdolna do myślenia niezależnego od rozpowszechnionej mody lub trendów. Członkom elity z uwagi na posiadany status oraz zajmowaną pozycję wolno mniej od reszty wspólnoty społecznej, zaś oczekiwania wobec nich są większe.
Po drugie, wybieramy na zasadzie podobieństwa, czyli delegujemy do władzy ludzi w jakimś sensie podobnych do nas; np., jeżeli większa część społeczeństwa jest skorumpowana, również korupcja osób pełniących albo ubiegających się o ważne stanowiska państwowe nie będzie bulwersowała, ale nawet natrafiała na pewną wyrozumiałość i aprobatę.
Warto zwrócić uwagę, że korupcyjny wyczyn byłej posłanki PO, Beaty Sawickiej, raczej pomógł Platformie zdobyć władzę niż zaszkodził.
W społeczeństwie funkcjonują powiedzenia typu: „wszyscy biorą”, „tylko ryba nie bierze”.
Jeżeli większość ludzi kradnie, wówczas w ramach wyboru przebiegającego na zasadzie identyfikacji, wybierani mogą być złodzieje, a przynajmniej wybór ich do rządzenia nikogo nie bulwersuje.
Trzeci rodzaj wyboru odbywa się w oparciu o kryterium odległości do przestrzeni władzy. Decyduje dystans do tzw. koryta. Popieramy tych polityków, którzy gwarantują nam skrócenie dystansu do władzy; którzy będą skłonni przybliżyć nas do tzw. żłobu.
Ten typ selekcji klasy politycznej nazywa się fachowo w politologii wyborem w trybie altymetrycznym i jest on najgorszą formułą wyborczą jaką można sobie wyobrazić.
Jak tryb altymetryczny wygląda w rzeczywistości? Na problem można spojrzeć z dwóch perspektyw, w skali mikro ale również makro; dla celów analityczno-poznawczych należy te dwie przestrzenie rozróżnić.
W wymiarze lokalnym istnieje bezpośredni styk pomiędzy wyborcą a osobą pretendującą do władzy. Jeżeli np. o funkcję wójta gminy ubiega się pięciu kandydatów, to obywatel poprze tego z konkurentów, który po objęciu władzy zatrudni go w strukturach samorządowych – jego samego, ewentualnie któregoś z członków jego najbliższej rodziny.
W wymiarze ogólnokrajowym (globalnym) bezpośredni styk pomiędzy wyborcą a pretendentem do struktury władzy jest utrudniony. Dlatego potrzebne są ogniwa pośrednie. Dostęp do władzy zapewnia się tym, którzy posiadają potencjał opiniotwórczy, czyli zdolność do mobilizowania elektoratu i kształtowania określonych postaw.
Współcześnie w rolę pośrednich ogniw altymetrycznych wchodzą najczęściej celebryci. Stąd obecna władza zleca intratne zajęcia różnego rodzaju błaznom, w postaci Wojewódzkiego czy Figurskiego, co miało miejsce podczas uroczystości z okazji obejmowania przez Polskę prezydencji w Unii Europejskiej czy Euro 2012.
Należy pamiętać, że w otoczeniu (w orbicie) władzy działają rozmaite grupy nacisków i interesów. Stanowią one swoiste status quo, do którego każda władza musi określić swój stosunek. Skrócenie grupom interesu dystansu do władzy będzie mobilizować poparcie na rzecz rządzących; chociaż w tym przypadku może wystąpić również precedens w drugą stronę – szeroki społeczny bunt przeciwko elitom.
Z wyborem w trybie altymetrycznym (kryterium dystansu do koryta) wiąże się pojęcie sieci klientelistycznych. Grupy nacisku, wpływu, oraz interesów układają się w strukturę klientelistyczną. Charakteryzuje się ona dwoma głównymi cechami, z których pierwsza jest mniej a druga bardziej istotna:
Po pierwsze, już sama struktura klientelistyczna stanowi policzalne, materialne zaplecze wyborcze; zazwyczaj samo w sobie nie wystarczające do przejęcia bądź utrzymania władzy, ale mogące dawać poważny handicap wyborczy;
Po drugie, sieć klientelistyczna szeleści, jest ośrodkiem opiniotwórczym; posiada zdolność do wytwarzania określonych narracji i mobilizowania elektoratów; jest czymś w rodzaju pasa transmisyjnego pomiędzy władzą a społeczeństwem, może nawoływać do określonych zachowań czy postaw.
To cecha kluczowa z punktu widzenia skuteczności walki o władzę
Dlatego obecnie zarówno PO, jak i PiS tak bardzo starają się zagospodarować przestrzeń opinii publicznej, utrwalając relacje z mainstreamowymi ośrodkami przekazu lub budując tzw. drugi obieg. W polityce każdy układ stara się stworzyć swój salon i go karmić. W ten sposób powstaje sfera stosunków zinstrumentalizowanych.
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka