Plan Nawrockiego nie jest planem PiS

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 93
Karol Nawrocki nie zamierza być prezydentem podporządkowanym woli Nowogrodzkiej. Jarosław Kaczyński już się przekonał, że drugiego Andrzeja Dudy nie będzie miał w Pałacu - pisze Mariusz Kowalewski.

Karol Nawrocki został prezydentem dzięki PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego dała mu pieniądze i odpowiednie merytoryczne wsparcie. Dzięki temu szerzej nieznany urzędnik pokonał w wyborach na prezydenta Polski Rafała Trzaskowskiego. W zamierzeniu Nowogrodzkiej wygrana Nawrockiego ma być początkiem marszu PiS po władzę. Jarosławowi Kaczyńskiemu chodzi nie tyle o powrót do samej władzy, co o rozliczenie Koalicji Obywatelskiej, a szczególnie Donalda Tuska.

PiS najchętniej zrealizowałby ten scenariusz przez rząd techniczny i przyspieszone wybory. Ale ten scenariusz wcale nie jest na rękę Nawrockiemu. – Trwanie obecnej koalicji to dla prezydenta elekta najlepsze, co mogło mu się przydarzyć. Może na tym kontraście budować swoją pozycję. To podejście nie jest zbieżne z interesem PiS – mówi nam jeden z dobrze poinformowanych bywalców Nowogrodzkiej.

Tu rządzi Nawrocki, nie PiS

Rozmawialiśmy z kilkoma politykami PiS. Chcieliśmy się dowiedzieć, co myśli partia, ale też sam Jarosław Kaczyński przed zbliżającym się wielkimi krokami Zgromadzeniem Narodowym, podczas którego Nawrocki złoży ślubowanie.

Usłyszeliśmy opowieść, która daleka jest od sielanki. Między PiS a Nawrockim może nie trwają przepychanki, ale prezydent elekt nie daje sobie narzucić woli Nowogrodzkiej. – Jest bardzo asertywny wobec Kaczyńskiego. Zupełne zaprzeczenie Andrzeja Dudy. Obecny prezydent, zanim lekko się usamodzielnił, we wszystkim słuchał Kaczyńskiego. Nawrocki słucha, ale ma własne zdanie – i to PiS musi akceptować jego wolę – słyszymy od posła PiS.

Zacznijmy od spotkań i narad w sprawie obsady stanowisk w Pałacu i Kancelarii Prezydenta RP. Według naszych rozmówców narady odbywają się w siedzibie IPN. To nie Nawrocki jeździ na Nowogrodzką, a Nowogrodzka pielgrzymuje do Nawrockiego – opowiada nasz rozmówca z PiS. – Jest inaczej niż w przypadku Dudy, który błagał wręcz o spotkanie z Kaczyńskim.

Z tego powodu Duda stał się powodem drwin. W „Uchu Prezesa” przedstawiono go jako człowieka, który wiecznie czeka na audiencję w siedzibie PiS. Jarosław Kaczyński miał przyjmować wszystkich, tylko nie prezydenta Polski. Ten karnie siedział na krzesełku przed jego gabinetem.  


Spotkania w IPN

Obóz Nawrockiego całą sytuację przedstawia trochę inaczej. – Spotkania w IPN były prostsze logistycznie. Prezydent ma tam po prostu swoje biuro. Jak dostał gabinet od obecnego prezydenta to spotkania przeniesiono do niego – opowiada nam osoba związana z obozem Nawrockiego.

Duda, kiedy wygrał wybory w 2015 roku, też dostał gabinet. Mimo to jeździł po wytyczne na Nowogrodzką. – Przejmował urząd po Komorowskim. Będąc na jego miejscu też jeździłbym na Nowogrodzką – słyszymy w odpowiedzi.

– Nawrocki nie boi się mówić tego, co myśli. Mówi wprost, czego chce. Stawia swoje warunki – dodaje inny nasz rozmówca i opisuje dwie historie. Jedną już znaną z mediów – z Przemysławem Czarnkiem – i drugą ze spotkania Nawrockiego z urzędnikami obecnego prezydenta.

W pierwszym przypadku Kaczyński chciał niejako narzucić Nawrockiemu szefa Kancelarii. Zabieg był dość cwany. Wypychając Czarnka do prezydenta, Kaczyński pozbywał się go z partii. Rozpoznawalny i cieszący się coraz większą sympatią polityk PiS nie miałby czasu na budowę struktur ani własnej frakcji. Ale plany pokrzyżował Nawrocki. Jak pisał Onet – i potwierdził to sam Czarnek – przyszły prezydent chciał, by poseł zrezygnował ze wszystkich funkcji politycznych w partii.

– Nawrocki nie chciał Czarnka u siebie. Nie chciał, by wyrósł mu wiceprezydent. Dlatego postawił twarde warunki, których Czarnek nie mógł spełnić, bo jego ambicje sięgają dalej niż praca w Kancelarii Prezydenta – mówi nam polityk PiS.

Tym samym jednym ruchem Nawrocki pokrzyżował plany Kaczyńskiego, któremu nie udało się wypchnąć Czarnka z partii.

Teraz druga historia. Kilka dni po wygranych wyborach Nawrocki odwiedził Andrzeja Dudę w Pałacu. Spotkał się wtedy z pracownikami obecnego prezydenta. – Nie certoli się w tańcu. Powiedział wprost, że tylko część z obecnej kadry znajdzie zatrudnienie. Reszta będzie musiała szukać sobie pracy. Jasno i wyraźnie, bez owijania w bawełnę, bez mówienia, że to się zobaczy – opowiada nasz rozmówca. 


Tusku, trwaj jak najdłużej

Co może zaskakiwać, nasi rozmówcy twierdzą też, że istnieje rozbieżność między planem Kaczyńskiego a planem Nawrockiego na obecną koalicję. Pierwszy chciałby jak najszybszego odsunięcia Tuska od władzy i powołania rządu technicznego, docelowo prowadzącego do wcześniejszych wyborów.

Nawrocki też chciałby odejścia Tuska, ale nie tak szybko, jak chce tego Kaczyński. – On na słabnącej PO chce budować swoją pozycję – słyszymy od naszych rozmówców.

– Nawrocki nie chce się odcinać od PiS, ale ma chęć budowania swojej bazy, swojego zaplecza. Może to robić tylko wtedy, gdy rządzi Koalicja 13 Grudnia. Jak czarne i białe. Będzie ich recenzentem, będzie ich zasypywał propozycjami ustaw – opisują nam rozmówcy z PiS. – Z Tuskiem może walczyć, z nami nie. Tusk przy władzy, de facto, wszystko mu ułatwia.

Dlatego też – jak twierdzą nasi rozmówcy z PiS – Nawrocki nie będzie napierał na upadek rządu Tuska. – To może się wydarzyć tylko niejako przy okazji. Jego plan jest inny niż plan PiS. W partii już panuje zdziwienie, że jest tak bardzo asertywny – kończy nasz rozmówca z PiS.  

Fot. Jarosław Kaczyński, prezes PiS/Karol Nawrocki, prezydent elekt/PAP arch.

Mariusz Kowalewski 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj93 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (93)

Inne tematy w dziale Polityka