Roman Mańka (autor zdjęcia – Jerzy Mosoń)
Roman Mańka (autor zdjęcia – Jerzy Mosoń)
Kurier z Munster Kurier z Munster
1567
BLOG

Polacy nic się nie stało?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 12

Celowo w tytule postawiłem pytanie, bo po ostatecznej utracie szans polskiej reprezentacji piłkarskiej na awans do mistrzostw świata w Brazylii, intrygują mnie dwie kwestie: po pierwsze, czy rzeczywiście nic się nie stało (?); pod drugie, czy ta pieśń – przegranych – nie jest w istocie echem głębszego sensu, i czy nie odzwierciedla pewnej filozofii; czy nie jest podwersją paradygmatu "ciepłej wody w kranie", forsowanego w Polsce od wielu latl; czyli czegoś w rodzaju ogólnie obowiązującego sposobu myślenia (?) – jesteśmy słabi, a więc nie oczekujemy zbyt wiele.

W psychologii podobną postawę nazywa się demotywacją albo mechanizmem obronnym; w kryminalistyce – alibi; w socjologii można opisywać ją z punktu widzenia minimalistycznych koncepcji społecznych: demobilizacji oraz obniżenia aspiracji. Niezależnie od perspektywy, jest to postawa destruktywna.

Istnieje kilka poziomów tego stanu rzeczy. W ujęciu publicystycznym nie jestem w stanie wymienić wszystkich, więc wspomnę tylko o tych kluczowych.

Brak wizji. To jest szerszy problem. Reprezentacja narodowa stała się metaforą zjawisk, które obserwujemy w Polsce, czyli czegoś co można podsumować wspólnym określeniem: wielowymiarowego upadku.

Przychodzi nowy prezydent, premier, burmistrz w mieście, wójt w gminie, czy tak jak w tym przypadku trener/selekcjoner, i okazuje się, że król jest nagi, nie ma wizji tego co chce zrobić. Mało tego, ten intelektualny deficyt próbuje zneutralizować poprzez rzucanie rozmaitych inwektyw wobec ludzi, którzy pod tym względem, są bardziej kompetentni od niego albo deprecjonowaniem samego pojęcia wizji.

Czyli nadaje pejoratywny sens tym cechom, których mu samemu brakuje. Rekompensuje psychiczne deficyty (kompleksy).

Kiedy popatrzymy na grę naszej drużyny piłkarskiej, to tam nie ma żadnej myśli przewodniej, nic nie funkcjonuje, trudno wyodrębnić jakąkolwiek formację. Poczynaniami zawodników rządzi przypadkowość.

Brak kulturowej zdolności (gotowości) do zwyciężania. Teoria gier mówi, że wygrywa ten, kto najlepiej zmobilizuje posiadane zasoby; kto racjonalniej nimi zarządza.

Pamiętam gdy zaczynało się Euro2012. Polska wraz z Ukrainą była gospodarzem tej imprezy. Jakie pytanie wówczas dominowało? Czy Polska wyjdzie z grupy?  W ten sposób jeszcze przed startem najważniejszego wydarzenia sportowego w historii naszego kraju, obniżono społeczne aspiracje oraz oczekiwania. Jednak ten mechanizm implementuje się w szerszym kontekście: również na polach politycznych, gospodarczych, i kulturowych.

W socjologii sportu istnieje pojęcie determinacji zwycięscy, cechy która składa się na mentalność zwycięzców. Problem wydaje się banalny, ale w gruncie rzeczy jest głęboki: wygra ten, kto chce wygrać; kto lepiej zmobilizuje posiadane zasoby, wykorzystując własny potencjał w większym stopniu.

Zwycięstwo może się wiązać z pewnym ciężarem psychicznym, a nawet napięciem kulturowym, przy głębszym rozumieniu pojęcia kulturowości. Najprościej rzecz ujmując: ludzie boją się wygrywać.

Przy wyrównanych predyspozycjach czysto sportowych, czynnikiem kluczowym staje się nastawienie psychiczne.

Dysfunkcjonalność systemu. Zawodzi system. Struktury ujawniają głęboką inercję. To też jest szersze zagadnienie, i można je rozciągnąć na obszary pozapiłkarskie. Polacy przyczyn sukcesów albo porażek, tryumfów bądź katastrof, atutów lub mankamentów doszukują się w pierwiastku osobowym, indywidualnym, czy charyzmatycznym. Tymczasem Pele, Diego Maradona Lionel Messi, rodzą się w jednym i tym samym kraju, raz na… jakiś czas. Poza tym, choć dają drużynie przewagę, wartość dodaną; bez ich obecności Brazylia czy Argentyna prawdopodobnie nie zdobywałyby tytułów mistrzów świata, to jednak sami przecież nie wygrywają meczów.

W Polsce mówimy często: „Lech Wałęsa obalił komunizm”, „Piłsudzki wygrał wojnę Polsko-bolszewicką”. To są pewne stereotypy, personifikujące fakty, na które złożył się wysiłek całej wspólnoty.

Piłka nożna podobnie jak i polityka, jest grą zespołową. Potrzebny jest lider, ale i drużyna. Obie kategorie składają się na sukces.

Błędem jest nadmierne pokładanie nadziei w czynniku osobowym. Słabość należy do części składowej definicji człowieka. Doskonałość jest przymiotem Boga. Popatrzmy na piłkę nożną, sport, politykę, gospodarkę przez pryzmat funkcji a nie osób. Dajmy pierwszeństwo czynnikowi funkcjonalnemu a nie ludzkiemu.

Trzeba tworzyć struktury, uwypuklać rolę funkcji, zinstytucjonalizować cechy indywidualne, minimalizować znaczenie kategorii osobowych, natomiast zwiększać rolę systemu. Mówi się, że w Stanach Zjednoczonych prezydentem może zostać wybrany idiota (szczerze mówiąc: kilku o to podejrzewam), bo amerykański ustrój wymyślił geniusz.

Dobry trener to taki, który z przeciętnych zawodników zrobi wielki zespół, implementując system, filozofię, zaś w szerszym ujęciu, kulturę gry.

Niewłaściwa selekcja. Nie zawsze ilość przechodzi w jakość. Holandia, Belgia, Portugalia, Urugwaj posiadają niskie wskaźniki ludności, natomiast znakomitych piłkarzy. Potrafią wyszukiwać perły a następnie je szlifować.

Analogicznie w polityce, ważny jest model selekcji elit. Wg jakich kryteriów oraz mechanizmów kreujemy nasze elity. Reguła krążenia elit Vilfredo Pareto, to bardzo zdrowa koncepcja.

Niestety na wyżyny sportu, polityki, czy kultury dostaje się najgorszy chłam. Działa prawo Kopernika-Greshama, mówiące, że lepszy pieniądz jest wypierany przez gorszy.

Jeżeli piłkarz (tak jak Wojtkowiak w meczu z Ukrainą) popełnia błędy na poziomie szkolnym, nie umie prawidłowo "przeczytać" dystansu do przeciwnika oraz zachowania piłki w powietrzu, to oznacza ze system selekcji w polskich warunkach bardzo źle funkcjonuje. Skąd taki zawodnik wziął się w reprezentacji? A podobnych przykładów jest wiele.

Kiedyś długo zastanawiałem się, czego brakuje polskim piłkarzom, że nie potrafią osiągnąć sukcesu? Po głębokim namyśle doszedłem do wniosku, że jest taka jedna cecha, która ma kluczowe znaczenie i wychodzi na pierwszy plan: brakuje im inteligencji.

Identycznie politycy, którzy zasiadają w Sejmie i nie potrafią odpowiedzieć na proste pytania: ile dni trwało powstanie warszawskie albo jaki jest w Polsce poziom PKB. Skąd oni się tam wzięli?

Magia nazwisk nie wystarczy. Nazwiska grają na papierze. Na boisku potrzebni są profesjonaliści. Samo zawołanie „Lewandowski” nie zadziała niczym zaklęcie: „Sezamie otwórz się”. Ileż to znamy z przeszłości wybitnych przykładów, – piłkarzy, znakomicie grających w barwach klubowych, zaś absolutnie nie sprawdzających się w reprezentacji: Okoński, Furtok, „Gucio” Warzycha. Mógłbym tak długo wyliczać. U mądrego szkoleniowca, Lewandowski nie siedziałby nawet na ławce rezerwowych; o graniu w pierwszym składzie nie wspominając.    

W pewnym sensie piłka nożna upodabnia się do hokeja na lodzie. Pojęcie podstawowej jedenastki ewoluuje w stronę szerokiej jedenastki oraz dużej fluktuacji sposobu gry, zarówno w znaczeniu personalnym jak i funkcjonalnym (systemowym).

Absurdalność współczesnych czasów polega na tym, że dla sportowców, polityków, ekonomistów, muzyków, części analityków, dziennikarzy, rola stała się ważniejsza od funkcji; chętniej wchodzą w pozycje celebrytów niż artystów albo rzemieślników, wiernie i rzetelnie wykonujących własne profesje.

Polacy miejcie ambicje, podnieście poziom aspiracji, ceńcie się! Podnieście głowy do góry!!!

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka