Ronald Lasecki Ronald Lasecki
388
BLOG

Julius Evola - Swastyka

Ronald Lasecki Ronald Lasecki Kultura Obserwuj notkę 0

Różni autorzy pisali na temat symbolu, który nowe Niemcy obrały sobie za godło. Podejmujemy tu ten temat tylko dlatego, by potraktować go z osobliwej strony, dokładnie rzecz biorąc, rozważając pierwotne tradycje i uniwersalne wyższe znaczenia potencjalnie w tym symbolu zawarte.

Po pierwsze, skąd pochodzi swastyka? I czy prawdą jest, że jest ona symbolem określonej rasy, konkretnie rzecz biorąc rasy aryjskiej, czy też indogermańskiej? W to właśnie wierzono w pewnych kręgach w XIX wieku, i niektórzy nawet dziś zakładają że tak jest. Ernst Krause1 i Ludwig Müller argumentowali, że symbol ten w starożytnych czasach był specyficzny dla ludów indogermańskich. Dowiedziono jednak, że jest to teza nie do obrony. Dowodem jest rozprzestrzenienie symbolu, unaocznione przez późniejsze badania. W 1896 r. Amerykanin Thomas Wilson2 sporządził mapę która jasno pokazuje, że swastykę znaleźć można nawet w miejscach – w Kalifornii, Korei, Mezopotamii, Ameryce Środkowej, Japonii, Afryce Północnej i tak dalej – które z pewnością nie mają związku ze starożytnymi siedzibami rasy indogermańskiej, tak jak wówczas to sobie wyobrażano. Nie powinniśmy też zapominać że rozważany symbol znaleźć można w prehistorii Italii (wyryty, na ten przykład, na pewnych rytualnych toporach znalezionych w Piemoncie i Ligurii) na długo przed pojawieniem się ludów germańskich, i pojawia się on także w Rzymie, nawet na niektórych monetach imperialnych.

Poza tym, wziąć musimy pod uwagę, że każdy prawdziwy symbol jest z natury uniwersalny. Choć więc dany symbol może być w przeważającej mierze używany przez daną rasę lub religię, użycie takie nigdy nie tworzy monopolu. Tyczy się to symboli takich jak koło z punktem w swoim centrum, pięcio- lub sześcioramienna gwiazda (niesłusznie uważana za symbol wyłącznie żydowski), prosty krzyż, i tak dalej, włączając w to swastykę czy też łamany krzyż (niemieckie hakenkreuz), czy jakkolwiek ktoś chciałby to nazwać.  Jeśli kwestia miałaby dotyczyć tego, która rasa jako pierwsza zaadaptowała ostatni z wymienionych symboli, to zamiast odwoływać się do rasy indogermańskiej, indoeuropejskiej, czy (w ogólnym sensie) aryjskiej, należałoby odwołać się do jeszcze bardziej starożytnej i pierwotnej rasy ludzkiej, którą niektórzy nazywają pranordycką, my zaś nazywamy ją hiperborejską. Rasa ta sięga wiele tysięcy lat wstecz przed naszą erę, i rzeczywiście, niektórzy, nie bez powodu, nazywają swastykę das Gletscherkreuz, „krzyżem lodowców”, gdyż znak ten rzeczywiście pojawia się w końcówce epoki lodowcowej, gdy rozpoczęły się migracje wspomnianej rasy hiperborejskiej. Migracje te, w stopniu w jakim możemy je zrekonstruować z określonym prawdopodobieństwem, częściowo wyjaśniają obecność swastyki na obszarach które zostały później zasiedlone przez rasy inne niż pierwotna rasa ludzka. Można zatem przyjąć, że w pewnych przypadkach symbol był przekazywany, podczas gdy w innych przedstawiał się ludzkiemu duchowi niezależnie, dokładnie rzecz biorąc przez wzgląd na wspomniany wcześniej uniwersalny i obiektywny charakter każdego prawdziwego symbolu.

Przechodzimy teraz do znaczenia swastyki. Zgodnie z najnowszymi interpretacjami, jest to symbol solarny i symbol ognia. Uważa się, że jako symbol solarny wyraża obrotowy ruch Słońca. Uważa się, że jest symbolem ognia, ponieważ jej kształt ma przypominać kształt drewnianych narzędzi przy pomocy których, poprzez tarcie, ogień był w dawnych czasach rozpalany przez pewne ludy aryjskie. Jest to najbardziej powierzchowna interpretacja, może ona jednak służyć za podstawę dla wyższego rzędu interpretacji, ponieważ każdy tradycyjny symbol zawsze zawiera w sobie hierarchię znaczeń.

Po pierwsze, swastyka jako symbol solarny prowadzi nas do kultów solarnych. Pojawia się wówczas na przykład jako symbol Wisznu, znajdujemy ją także na prehistorycznych przedmiotach rytualnych, związanych z „uranicznymi” (niebiańskimi) kultami, takimi jak na przykład kult pioruna. Musimy jednak w tym miejscu ustrzec się podejścia „naturalistycznego” - mianowicie tezy, jakoby wielkie starożytne cywilizacje dokonywały w swych religiach prostej deifikacji zjawisk przyrodniczych. Prawda jest dokładnie przeciwna: w tych starożytnych kultach, te zjawiska natury były jedynie potężnymi symbolami sił duchowych – i jedynie „pozytywistyczna” tępota doprowadziła ludzi do wiary w coś innego, pomimo wielkiej ilości dokładnych i zgodnych dowodów, które w tym względzie znaleźć można pośród najbardziej różnorodnych cywilizacji.

Wychodząc od tej obserwacji, kult solarny rozumieć powinniśmy jako odnoszący się do świetlistej siły duchowej, tej samej dzięki której, posługując się analogiczną symboliką, możemy mówić o życiu które jest „światłem człowieka”. I w wyobrażeniach romańskich znajdujemy swastykę związaną z „Drzewem Życia”. Ta religia światła – z regularnym powrotem do motywu „solarnego”, i, w jej najwyższych formach, do motywu olimpijskiego – jest charakterystyczna dla wszystkich głównych cywilizacji aryjskich stworzonych przez wspomnianą wcześniej rasę hiperborejską. Religia światła jest przeciwieństwem „tellurycznych”, demonicznych, „żeńsko-naturalistycznych kultów ludów niearyjskich, skoncentrowanych przede wszystkim na niewidzialnych siłach symbolizowanych przez żywioły, ziemię, świat zwierzęcy, oraz chtoniczną wegetację.

Idźmy teraz krok dalej, na początek odnotowując, że uważano zawsze iż bliska relacja łączy Słońce i boski ogień, jak potwierdzają to aryjskie świadectwa na Wschodzie i Zachodzie. Po drugie, przywołajmy inną relację, istniejącą pomiędzy – z jednej strony – panowaniem, ogólnie rzecz biorąc funkcją suwerenności (imperium), cechą charakterystyczną dominującej rasy lub kasty – z drugiej strony – motywem solarnym. W tradycjach pierwotnych pojawia się to bardzo wyraźnie: mamy tam solarny „mistycyzm” panowania i chwały. Jak agni-rohita, wedyjski ogień, jak znany w starożytnym Egipcie ânshûs, „królewska siła zdobywcza”, ognisty fluid mocy i życia będący atrybutem królów, i jak indoaryjskie hvarenô będące niebiańskim płomieniem, solarnym ogniem przynależącym całej rasie aryjskiej, który jednak przede wszystkim koncentruje się w jej przywódcach. Cumont3 wskazał że mała złota statuetka, która przekazywana była od jednego rzymskiego imperatora do drugiego jako symbol władzy, jest uosobieniem tej samej mistycznej mocy fatum, która wśród Hellenów była postrzegana jako siła decydująca o „przeznaczeniu” miasta lub narodu. 

W oparciu o te idee, natychmiast ulega rozjaśnieniu jedno z wyższych znaczeń symboliki swastyki: odnosi się ona do zasady stwarzającej ogień i płomień – ale w wyższym sensie; są to ten płomień i ogień które prowadzą nas do aryjskich kultów Słońca i światła; jest to ten symboliczny płomień, który odgrywał tak istotną rolę w starożytnym patrycjuszowskim kulcie ognia; jest to wreszcie ogień mistyczny, który swój najwyższy wyraz znajduje w przywódcach i władcach.  W najwyższym więc sensie, swastykę, „krzyż lodowców”, nazwać możemy mistycznym zapieczętowaniem samej Tradycji Pierwotnej, która przejawiała się i rozpalała w rożnych dominujących kastach i rasach, utwierdzających się w obliczu niższych sił i ras przez cały historyczny cykl starożytnych cywilizacji. Jedynie zatem pośrednio odnosić ją możemy do materialnego narzędzia używanego niegdyś do rozpalania ognia i płomienia. Znaczenie sakralne i duchowe jest podstawowe.
Musimy w związku z tym powiedzieć coś teraz o swastyce jako o „symbolu polarnym”. Szybko przestrzeżmy czytelnika, że choć mówiliśmy o rasach hiperborejskich i o lodowcach, to nie mówimy tu o regionach arktycznych.  Odnosimy się tu natomiast do symboliki bieguna, który w pierwotnych tradycjach jest też ściśle połączony z ideą suwerena. Wedle tego poglądu, władca reprezentuje stabilny, nieruchomy punkt, wokół którego zachodzi uporządkowany ruch sił od niego zależących. I tak, na przykład, w tekście Konfucjusza czytamy: „Ten, kto dominuje poprzez niebiańską cnotę, przypomina gwiazdę polarną: stoi ona pewnie na swoim miejscu, podczas gdy inne gwiazdy obracają się wokół niej”. Widzimy jak arystotelesowskie pojęcie „nieruchomego poruszyciela” wyraża tę samą ideę w kategoriach teologicznych (tego, który wprawia w ruch, samemu pozostając w bezruchu): ideę którą, ponadto, znajdujemy w konkretnej doktrynie aryjskiej, tej o cakravarti.
Cakravarti reprezentuje swego rodzaju bezgraniczność idei imperialnej. Jest to postać „uniwersalnego suwerena”, czy też, ogólnie, „króla świata”. Termin ten jednak dosłownie oznacza „tego, który obraca kołem” - co w tym kontekście oznacza koło regnum (królestwa, cesarstwa, Rzeszy) – samemu pozostając centrum, biegunem, lub określonym punktem, na którym opiera się regularny ruch koła. Mamy zatem podwójny motyw: z jednej strony ideę ruchu obrotowego, w niektórych przypadkach jawiącego się też jako nieodparta i przytłaczająca siła (wedle tej starożytnej doktryny, przeznaczeni do panowania doświadczają wizji wirującego niebiańskiego koła); z drugiej strony, ideę „polarną”, tak więc nieruchomego punktu, czegoś spokojnego, idealnie uporządkowanego, „olimpijskiego”, o wyższej naturze. 

W znaku swastyki znajdujemy dokładnie te dwa elementy. Jak trafnie zauważył Guénon, jeśli nawet w pewnym sensie może zostać ona uznana za symbol ruchu, to nie jest to kwestia po prostu ruchu, jak twierdzą niektórzy, lecz ruchu obrotowego wokół centrum lub nieruchomej osi: i to właśnie ten określony punkt jest najważniejszym elementem do którego odnosi się omawiany tu symbol. To samo należy odnieść do przypadku, gdy ruch dotyczy Słońca: nie jest to symbol historii wiecznych narodzin i śmierci światła, lecz znak wyobrażający istnienie poza tym cyklicznym ruchem Słońca czegoś centralnego, niezmiennego, czy też olimpijskiego, punktu będącego – jeśli by tak zachcieć – swego rodzaju antycypacją nowożytnej wizji kopernikańskiej, do której jednak dochodzimy poprzez znaczenia religijne. Niezależnie od tego, znaczenia już wspomniane wyżej znajdują w tym symbolu potwierdzenie. Jest to także symbol „polarny”. Od najdawniejszych czasów, niósł on ze sobą te nieprzejawione znaczenia, które miały zostać odsłonięte w rozjaśniającym je cyklu aryjskich mitologii i władztw – lub, jeśli nie aryjskich, to w każdym razie wywiedzionych ze wspomnianej wcześniej tradycji pierwotnej.

Można też zauważyć, że symbolizm „polarny” był też tradycyjnie odnoszony do określonych cywilizacji i organizacji, gdy nabywały one w historii jako takiej znaczenia „centrów”. Jak wszyscy zatem wiemy, starożytne Cesarstwo Chińskie nazywane było „Królestwem Środka”, góra Meru, Olimp Indoaryjczyków, była, jako siedziba boskich sił, uważana za „biegun”Ziemi; symbolizm tak zwanego omfalos, który odnosił się do centrum starożytnej dorycko-apollińskiej tradycji Grecji, do Delf, prowadzi nas do tego samego znaczenia; Asgard w tradycji nordycko-germańskiej, który uważany był za mistyczną ojczyznę nordyckich dynastii królewskich aż do Gotów, jest identyfikowany z Midgardem, który oznacza dokładnie „mieszkanie”, lub „ziemię”, w centrum. Nawet nazwa Cuzco, centrum solarnego imperium Inków, wydaje się wyrażać, tak jak omfalos Hellenów, ideę „centralności”. Elementy te proszą się o rozwinięcie w ramach czegoś, co nazwać moglibyśmy „geografią sakralną”. W każdym razie, ważne jest by zauważyć bliską relacje pomiędzy tymi różnymi przejawami a jedną, fundamentalną ideą.

Wracając zaś do dwoistości elementów tworzących swastykę, jak również podobne znaki (trzyramienne koło triskelionu, jak również pewne różyce w oknach gotyckich katedr są śladami tej samej symboliki), to kwestię tę podsumować możemy, wskazując najwyższe duchowe znaczenie symbolu: obracająca się swastyka ukazuje dynamizm nawracającej i przytłaczającej siły (koło), będącej źródłem światła i ognia, „uranicznego” płomienia, solarnego płomienia, pozostając, w swym centrum majestatycznym spokojem, niewzruszoną stabilnością – to drugie, odnosi się do podstawowego stanu każdego prawdziwego regere (łac. „rządzić”, od protoindoeuropejskiego korzenia „reg” - „poruszać w linii prostej”w przeciwieństwie do wspomnianego wyżej ruchu obrotowego) i każdej wielkiej organizacji sił w historii.

Możemy zadać sobie teraz pytanie, w jakim stopniu wiedza o tych wyższych znaczeniach i, ogólnie ujmując, o tradycjach do których się tu odwołaliśmy, odegrały rolę przy wyborze swastyki jako symbolu niemieckiego narodowego socjalizmu. W decyzji tej, jesteśmy przekonani, odegrała rolę przede wszystkim „podświadomość” - i nie jest to jedyny dziś przypadek, gdy dzięki odruchom elementarnego instynktu, pierwotne symbole po raz kolejny ujrzały światło dzienne i nadano im nowe życie, bez żadnego udziału wiedzy na temat ukrytych w nich głębszych znaczeń. Przeciwnie, w procesach tego rodzaju, całkowicie wtórne elementy często grają rolę „przypadkowych przyczyn”, co jednak jedynie z powierzchownego punktu widzenia pomniejsza wartość rezultatów. W przypadku Niemiec, nie ma wątpliwości że omawiany tu symbol, pierwotnie zgłoszony został przez pewne nurty antyżydowskie, które broniły bardzo uproszczonej i wojowniczej adaptacji mitu indogermańskiego i aryjskiego, w jego jednowymiarowej formie, którą oceniono już w poważnych badaniach jako przestarzałą. O ile też Hitler, podczas pisania Mein Kampf , wierzył że będzie mógł posłużyć się swastyką jako symbolem „misji walki prowadzonej dla zwycięstwa Aryjczyka, jak również zwycięstwa idei twórczej pracy, co zawsze, jako takie, było i będzie antysemickie”, o tyle widzimy że nie wyszedł on poza relatywnie podrzędny poziom rozważań. Tak więc w Niemczech symbol ten został zaadaptowany nie z perspektywy jedynie czysto politycznej. Rzadko jednak był rozpatrywany w jego najbardziej uniwersalnych znaczeniach: rzeczywiście, na ile to dziś wiemy, to nie Niemcy najczęściej podkreślali najbardziej interesujące aspekty „krzyża lodowców”. Będąc uczciwym, trzeba powiedzieć że to samo tyczy się pewnych innych, na równi pierwotnych symboli, jak na przykład symbol topora w fasces, co zostało przejęte przez faszyzm. Ujmując rzecz jeszcze raz: wydaje się to rzeczą raczej instynktu i „rasy”, niż konkretnej wiedzy. Byłoby więc interesującym, czy okoliczności i powołanie zapewnią, że najbardziej odpowiednia, duchowa zawartość rozpatrywanych tu znaków obudzi odpowiadające jej siły, tak by symbole aktywnie działały w historii.

W sanskrycie słowo „swastyka” może być także odczytywane jako monogram ułożony z liter tworzących przebłagalną formułę suasti. Znaczenie tej indoaryjskiej formuły to ekwiwalent łacińskiego bene est, lub quod bonum fastumque sit – co oznacza: „niech będzie to, co dobre i pomyślne”. Tak więc omawiany symbol zawiera również wyobrażenie powodzenia, które odnieść da się do przyszłego rozwoju wielkiego światowego ruchu przyniesionego przez dwa narody Osi, wzrastającego ponownie pod znakami Topora i „krzyża lodowców”.

Julius Evola

Pierwodruk: „Augustea”, czerwiec 1942
Tłumaczenie z języka angielskiego: Ronald Lasecki
Źródło:  https://www.counter-currents.com/2018/09/the-swastika/ (29.10.2018)

Od tłumacza: Tekst powstał w okresie wojennych zmagań faszystowskich Włoch i nazistowskich Niemiec z radzieckim komunizmem i anglosaskim demoliberalizmem. Orężna klęska ani ujawnione po niej niemieckie zbrodnie nie skompromitowały wówczas jeszcze ani ruchu narodowosocjalistycznego, ani znaku swastyki którym się on posługiwał. Tragiczny przebieg II wojny światowej dodał dziś swastyce kolejne znaczenia – istotne szczególnie w tak ciężko doświadczonej niemiecką okupacją Polsce, których Autor cytowanego tekstu nie mógł uwzględnić podczas jego pisania. Dziś te wojenne obciążenia niemal całkiem przysłoniły nam oryginalne znaczenie swastyki.  Warto je w tym miejscu przypomnieć, co jednak bynajmniej nie powinno usuwać w cień znaczeń najnowszych. Jedne i drugie powinny być nam znane, by odsunąć groźbę powtórzenia tragicznego doświadczenia nazizmu. (R.L.)

Publicysta obecny w niszowych publikatorach internetowych i papierowych, zwolennik tradycjonalizmu integralnego i propagator idei tożsamościowej. Zainteresowany filozofią polityczną i geopolityką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura