"Spadochroniarz z Częstochowy, który w niedzielę zginął w pobliżu piotrkowskiego lotniska był żołnierzem GROM-u. To kolejny wypadek z udziałem żołnierza tej jednostki
 
 
Michał J. miał za sobą 2000 skoków ze spadochronem i m.in. misję w Afganistanie. W Strefie Zrzutu PeTe Skydive w Piotrkowie Trybunalskim (Łódzkie), gdzie organizowane są m.in. kursy spadochronowe i skoki w tandemie, dorabiał jako kamerzysta i fotograf skoków - informuje "Dziennik Polski".
 
 
Feralnego dnia prawdopodobnie nie otworzył mu się spadochron główny, a linki zapasowego zaplątały się w kamerę. Mężczyzna runął na ziemię z wysokości 4000 m. Przyczyny wypadku bada policja pod nadzorem prokuratury. Wczoraj Dowództwo Wojsk Specjalnych oficjalnie potwierdziło, że Michał J. był żołnierzem GROM-u.
 
 
Seria tragicznych zdarzeń z udziałem komandosów pierwszej polskiej jednostki specjalnej zaczęła się wiosną br., gdy podczas szkolenia w jeziorze Czos, na terenie Wojskowego Ośrodka Szkoleniowo-Kondycyjnego w Mrągowie (Warmińsko-Mazurskie), utonął doświadczony płetwonurek, uczestnik 5 misji bojowych w Iraku i Afganistanie (w GROM-ie służył od 14 lat).
 
 
Inna tragedia wydarzyła się 30 kwietnia w polskich Tatrach. Jadący w kierunku Czarnego Stawu na nartach 38-letni żołnierz GROM-u wjechał w grupę turystów i wraz z jedną z turystek runął kilkaset metrów w dół. Oboje zginęli.
 
 
GROM jest jedną z niewielu, jeśli nie jedyną z tak aktywnych jednostek specjalnych na świecie, która nie straciła dotychczas żołnierzy podczas działań bojowych. Giną, ale realizując swoje pasje, czyli sporty ekstremalne - czytamy w gazecie."
 
 
PAP. 
 
Pisałem jakiś czas temu o „Kaśce” i „Żuku” … dwóch chłopakach z GROM którzy po przejściu do cywila zatrudnili się w „Blackwater” i ponieśli śmierć w czasie wykonywania obowiązków służbowych w Iraku.
 
Powyższe  wydarzenia  stanowią w mojej ocenie kolejne  potwierdzenie zasady ,że "komandos żyje szybko i umiera młodo"…
 
Odchodzi elita tej armii.
 
Eh …
Żal.
									
		
		
			
			
	
	Inne tematy w dziale Rozmaitości