10 godzinne posiedzenie zarządu Platformy Obywatelskiej przedstawiane było, tak jeszcze w trakcie jego trwania jak i po zakończeniu, jako radykalny zwrot w strategii wyborczej partii. Nowy kształt list nazwany został nawet rewolucją choć śmiesznym wydaje się to określenie w kontekście przesuwania regionalnych baronów partii z „jedynek” na miejsca drugie oraz zrzucania niektórych istotnych polityków do okręgów, w których nigdy nie kandydowali a być może nawet w życiu nie byli.
Działanie to miało chyba czymś wstrząsnąć. Domniemywam, że albo scenę polityczna albo opinia publiczną. Szybko okazało się, co zresztą niektórzy od początku zapowiadali, że wstrząsnęło to jak na razie samą Platformą. I to w sposób, którego pewnie zarząd partii nie zakładał. A już na pewno nie powitał z radością.
Pierwszym objawem wstrząsu był foch pana Pawła Zalewskiego, któremu nagle przestało podobać się wsparcie PO dla Romana Giertycha i przyjęcie na listy Michała Kamińskiego. Co prawda niektórzy zwrócili uwagę, że to zaczęło przeszkadzać Zalewskiemu dopiero wtedy, gdy Kamiński znalazł się o miejsce wyżej od Zalewskiego na tej samej liście. Trudno nie wytykać panu Zalewskiemu tego, że ten sam Michał Kamiński jako kandydat na europosła mu nie przeszkadzał.
Po Zalewskim obraził się poseł Stuligrosz z Poznania, któremu nie pasuje, że „jedynką” w stolicy Wielkopolski ma być mistrz rzutu młotem Szymon Ziółkowski. „Jestem po 1 rzuvie młotkiem. Nie trafiłrm w gwóźdź. Za mały łepek. Nie wiem czy mój czy gwoździa. Nadal upalnie. Gorąco gratuluję” (pisownia oryginalna) – napisał na twitterze a dziennikowi „Polska. The Times” przyznał, że rezygnuje z kandydowania bo 9 miejsce na liście go nie satysfakcjonuje.*
Trudno uwierzyć, że takich reakcji więcej nie będzie.
Zatem po co była ta „rewolucja” przeprowadzona przez Ewę Kopacz? Zdaję sobie sprawę, że wielu obserwatorów sceny politycznej niespecjalnie ceni potencjał, także intelektualny Ewy Kopacz. Sam do takich należę ale nie sadze by było aż tak źle i nie zdawała sobie pani Premier sprawy z tego jak skończy się jej eksperyment. A może skończyć się długotrwałym stanem wojny w PO sprawiającym, że żadna opozycja nie będzie musiała tej partii pozbawiać władzy bo ona sama zrobi to bardzo skuteczne.
O co zatem mogło chodzić Ewie Kopacz? Ciekawą tezę w sprawie „autorskiej propozycji list wyborczych” przedstawionej przez Ewę Kopacz i przyjętej przez zarząd partii przedstawił Michał Szułdrzyński w programie „Loża prasowa” w TVN24. Stwierdził on, że listy przyjęte przez PO są listami na przegraną. Ich celem nie jest tak naprawdę walka o zwycięstwo lecz o stworzenie na nadchodzące czasy, zapewne w opozycji, „drużyny Ewy Kopacz” złożonej z ludzi, którzy wszystko w polityce będą jej zawdzięczać.
To ciekawa i dość trzymająca się kupy hipoteza. Takie rozwiązanie może faktycznie uratować pozycję Kopacz w partii gdy partia będzie rozliczać swą wyborczą porażkę. Być może na dłużej zapewni Kopacz dominację w partii. Można powiedzieć, że przyniosła pani Ewa Kopacz na zarząd plany swego „przetrwalnika” a zarząd je przyjął.
To krok dla PO w jakimś stopniu… Może nie samobójczy a raczej będący aktem samookaleczenia. Stworzenie od nowa partyjnej elity, przynajmniej takiej pokazowej, z ludzi w większości mało doświadczonych i mało w polityce bywałych grozi zaprezentowaniem w najbliższych latach mało zachęcającego oblicza Platformy. A im więcej będzie narzekań na PO jako partię opozycyjną tym bardziej prawdopodobny będzie powrót do gry „spółdzielców” i reszty odsuniętych baronów. I nastąpi w PO „wielka smuta” z której partia raczej ma małe szanse wyjść obronną ręką.
Taki „plan pani Kopacz” to byłaby oczywiście dobra wiadomość dla PiS. I nie tylko dla tej partii. Gdyby tak rzeczywiście było, PiS może spokojniej patrzeć w przyszłość. Podobnie jak ewentualne „Platformy Bis”, dla których mogą nastać znakomite perspektywy. Im gorzej będzie prezentować się PO jako opozycja tym większe będzie zapotrzebowanie na inną „alternatywę dla PiS”.
Być może to będzie ostatnia „misja PO”, w którą tym tytułowym „przetrwalnikiem” przyniesionym na zarząd przez Ewę Kopacz wyruszy partia. Misja, która realizować się będzie już bez PO. Nie miałbym nic przeciwko temu.
* Czytaj więcej: http://www.polskatimes.pl/artykul/5428074,posel-po-wypilem-whisky-jak-dowiedzialem-sie-ze-mlociarz-jest-nasza-jedynka,1,id,t,sa.html
Inne tematy w dziale Polityka