Dwie konkretne sprawy są doskonałym punktem wyjścia do tytułowej dyskusji o tym kto jest a koto nie jest zależny. I od kogo.
Jak wiadomo jednym z (jak się okazało robiącym mniejsze niż oczekiwano wrażenie na wyborcach) motywów kampanii prezydenckiej a teraz także i parlamentarnej była i jest niesamodzielność Andrzeja Dudy i Beaty Szydło. Którzy są, jak się tu i ówdzie mówi, marionetkami, którym za sznurki pociąga Jarosław Kaczyński.
Oczywiście jeszcze nikt tych sznurków nie zlokalizował a dowody sprowadzają się głownie do przypuszczeń jak to będzie wkrótce i do idiotycznych wynurzeń Kazimierza Marcinkiewicza. Który to twierdzi, że to oczywiste bo Kaczyński taki już jest i inaczej być w PiS nie może. Oraz równocześnie zapewnia, że jako jedyny premier z czasów PiS inny niż Kaczyński był kompletnie i w 100% niezależny od Kaczyńskiego.
Ewa Kopacz ze „sterowania z tylnego fotela” zrobiła czy raczej próbuje zrobić ostatnią „wunderwaffe” która miałaby odmienić losy wojny. To jest kampanii. Oczywiście dotąd chodziło o to, że to konkurencja ma z tym „sterowaniem” problem.
Od jakiegoś czasu różne wróble czy wiewiórki donoszą, że rzecz może wyglądać zupełnie inaczej. I że „sterowanie z tylnego fotela” ma być sposobem na doprowadzenie pani Kopacz może już nie do wyborczego zwycięstwa ale do jakiejś umiarkowanie kompromitującej klęski wyborczej. Zaś sterowany z tego „fotela” ma być nie kto inny tylko sama pani Kopacz.
Nie dalej niż w miniony weekend, zaraz po tym jak Ewa Kopacz dokonała „rewolucji” przedstawiając „autorską wersję propozycji” list wyborczych w Warszawę ruszyła plotka, że na te 10 dramatycznych godzin miał się w stolicy i (tylnym wejściem) w KPRM czy też w innym miejscu należącym do RM pojawić sam Donald Tusk.* Nie byłby to pierwszy przykład wpływu „tylnego fotela” ulokowanego w Brukseli na działania rządu. Tego, o którym u jego zarania pani Ewa Kopacz powiedziała „to mój rząd Donaldzie”.**
Druga kwestia związana z naszą zależnością i niezależnością rozgrywa się w sferze mentalnej. Kiedy zachodnie media zaczęły pisać o zagrożeniach, jakie niesie prezydentura Dudy, niektórzy rodzimi krytycy popadli niemal w ekstazę. Szczególne znaczenie miał artykuł w „Süddeutsche Zeitung" sugerujący, że Duda może zniweczyć „kompromis z Newport”. Co ciekawe (to zarzut także i dla mnie) nikt nie zastanawiał się (że wyrażę się brzydko) WTF jest ów „kompromis z Newport”, kto go zawarł i na jakiej zasadzie oraz w jakim zakresie ma nas obowiązywać. Na tę niewiedzę zwraca uwagę Michał Szułdrzyński, starając się przy okazji dociec o co teraz chodzi Niemcom. *** Dość ciekawe jest pytanie o ów „kompromis” ze strony dziennikarza jednej z istotniejszych na naszym rynku gazet. Jeśli on nie wie to chyba mało kto wie. Jak dalece nie wie nasza klasa polityczna jest jeszcze ciekawsze.
Wróćmy jednak do tej mentalnej zależności. Pomijając tych, którzy cieszą się z krytyki płynącej pod adresem Dudy z zachodnich mediów bo mogą ją wykorzystać instrumentalnie cała reszta uradowanych nie zdaje sobie sprawy, że hołdują w ten sposób durnej zasadzie „im gorzej tym lepiej”.
Nie da się zaprzeczyć, że prezydentów wybieramy nie po to by byli z nich zadowoleni Niemcy, Brytole, Ruscy czy ktokolwiek inny niż my sami. I nie po to by jego troską były jakieś ustalenia między Berlinem i Moskwą. Tych, którzy po rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich publicznie obnosili się ze „wstydem przed Europą” albo i „Światem” jest mi w jakiś sposób żal. Bo oni oczywiście nie są świadomi tej swojej ociężałości intelektualnej, polegającej na tak dalekim uzależnieniu od opinii innych. Nie mam pojęcia jak daleko to sięga i to, co im powiedzą inni ma dla nich decydujące znaczenie tylko przy wyborze Prezydenta RP czy także koloru sandałka przed wyjściem z domu. To taki przyczynek także w dyskusji o tym kto tak naprawdę ma kompleks wobec Zachodu.
* http://www.fakt.pl/polityka/tusk-widzial-sie-z-kopacz-przed-ulozeniem-list-,artykuly,565048.html
** http://m.fakt.pl/polityka/politycy,7r0dqb
*** http://www4.rp.pl/Komentarze/308109847-Szuldrzynski-Niemcy-wysylaja-sygnal-Dudzie.html
Inne tematy w dziale Polityka