Nie za bardzo podoba mi się dość powszechne wśród przeciwników tego ruchu dorabianie KOD-owi gęby „odrywanych od koryta resortowych sierot”. Nie podoba mi się bo z trudnej do zanegowania i obalenia przesłanki wyciągany jest kompletnie alogiczny wniosek.
Trudno nie zauważyć, że kiedy patrzy się na demonstracje i zgromadzenia KOD, nie przychodzi do głowy myśl, że „to idzie młodość, młodość, młodość i śpiewa”. Zauważają to także sami przywódcy ruchu co wnoszę choćby z tematyki ostatniego zgromadzenia, które miało przekonać Naród, że właśnie mu zabierają internet. Było to bez wątpienia obliczone na zanęcenie tych wszystkich, którzy swego czasu w wielkiej masie wyszli demonstrować przeciwko ACTA. Tu taka uwaga, że jakby na przeszkodzie przekazu troski ruchu o wolność w sieci stoi najświeższe wyznanie Mateusza Kijowskiego, który na pytanie Rymanowskiego gdzie był w czasie protestów przeciw ACTA wyjaśnił, że w domu albo w pracy. Pozwolę sobie na przejaw złośliwości i wrednie zauważę, że niemałym zaskoczeniem dla mnie była informacja, że Kijowski „był w pracy”. Ale nie przejmował bym się tak bardzo ówczesną biernością obywatelską (wynikającą jakże paradoksalnie z aktywności zawodowej) Kijowskiego zważywszy, że ani dla Kijowskiego ani dla jego współpracowników czy zwolenników nie stanowi problemu to, że kiedyś nie protestował bo „nie pomyślał o tym”.
Ale wróćmy do tematu. Te usilne ale chyba nie do końca jeszcze skuteczne zmagania o obniżenie średniej wieku protestujących sprawiają, że KOD kojarzy się głownie ze starszymi paniami. I (co jest już efektem złośliwej propagandy przeciwników) z panienkami, które piszą na fejsie, że ze strachu przed inwigilacją nie wiedzą co pisać na fejsie. A cała Polska to czyta na jej fejsie i stara się zgadnąć po co panna pisze na fejsie skoro ma to pozostać jej tajemnicą. Panienki zostawmy z boku a wróćmy do tych pań i do stawianych ruchowi o ten „resort” i te „koryta” zarzutów.
Ja oczywiście nie wykluczam, że wśród setek i tysięcy manifestantów są tacy, którzy kiedyś z oddaniem pracowali na chwałę ludowej ojczyzny. Gdzie ich w końcu nie ma? Ale kiedy z anonimowego tłumu wylania się ktoś z imieniem i nazwiskiem (pomijam pana, który swego czasu bronił poczty przed Solidarnością) to najczęściej jest to osoba z przeszłością opozycyjną a już w wolnej Polsce najczęściej podążająca dość popularnym szlakiem. Przez Unię Demokratyczną, Unię Wolności, Platformę i przy okazji jakiś klub tej ostatniej partii w mniej lub bardziej lokalnym samorządzie.
I właśnie ta przesłanka pozwala mi przypuszczać, że przyjemniej większość owych starszych pań, które niczym rodzynkami są na manifestacjach poprzetykane celebrytami w rodzaju różnych Marków Kondratów, Jacków Kawalców i im podobnych, to dość niespodziewany powrót „ciotek rewolucji”, o których kiedyś się mówiło przy okazji relacji ze spotkań Adama Michnika i reszty tuzów jego środowiska. Nie wiem czy tylko ja zwracałem wtedy uwagę na pojawiające się w opisach panie, które z nabożnym skupieniem chłonęły każde słowo swoich idoli i pierwsze ruszały do ataku gdy na widowni ośmielił się ujawnić jaki wróg. Wiem, że po latach taki schemat przylgnął do „Rodziny Radia Maryja” czy „Klubów Gazety Polskiej” ale te od Michnika i „mumii wolności” były pierwsze.
Kto wie, czy nieoczekiwany sukces KOD i jego niespodziewana żywotność (wszak miało to „zdechnąć” zaraz po pierwszej demonstracji) nie wynika z faktu, że owe „ciotki rewolucji” znów poczuły, że mają rację i „moralną przewagę” nad adwersarzami. Po latach pozostawania w defensywie nie oddadzą tej pozycji tak łatwo! I mają na to mocne, przynajmniej w ich ocenie, argumenty. No bo „wolność”, bo „demokracja”. „Przebijcie nas!”
I to jest paradoksalnie większy kapitał niż ci wypatrywani z tęsknota i coraz większą determinacją młodzi. Młodzi są zdecydowanie bardziej konkretni i w tydzień czy dwa nie da się z nich zrobić „rycerzy ojca Mateusza”. W tydzień czy dwa można natomiast ich stracić. Ich interesują konkrety a jeśli zaczynają popierać jakąś ideę to po latach ciężkiej pracy tych, którzy na walkę o dusze młodych się zdecydowali. No i idea musi być tego warta.
Z „ciotek rewolucji” jednak też jest pożytek. Mają czas, nie za bardzo mają w zwyczaju rozgrzebywać rację bo wiedzą, są pewnie że jest przy nich.
I teraz jeszcze o drugiej „łacie”, przyszywanej KOD-owcom. O „odrywaniu od koryta”. Ja sądzę, że narodzinom KOD-u towarzyszyły faktycznie spore nadzieje sierot po PO. Ale z czasem pojawiły się pierwsze sygnały dystansowania się liderów ruchu od tej upadającej formacji. W końcu po co dzielić się z kimkolwiek nadspodziewanym sukcesem. Nikt oczywiście nie przegna Lisa, „lepszego” Kurskiego Szeinfelda czy Budki a niedługo pewnie Kraśki i Lewickiej z pierwszego szeregu manifestacji. Ale chyba tylko przez próżną przyjemność pokazywania się ze „znanymi i lubianymi”. Czy tam „znanymi”. Oscylowanie średniej wieku czynnych wojowników KOD-u koło 50 – 60 lat czyni zarzut „odrywania od koryta” absurdalnym. Bo o jakim korycie i jakim odrywaniu mówimy jak to ponoć sami emeryci?
Na koniec jeszcze przestroga dla tych, którzy przez niechęć do KOD ową średnią wieku traktują jako powód do radości. Przypomnę, że na podobnej podstawie wieszczono „koniec PiS”, którego istnienie i poparcie rozwiązać miała biologia.
I jeszcze, tytułem uzupełnienia, znaleziony w trakcie pisania tekst na temat wieku KOD:
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/511262,rewolucja-srebrnych-glow-kod-manifestacje-polityka-polityka.html
Inne tematy w dziale Polityka