Rozgadywacz Rozgadywacz
429
BLOG

"Gdy to samo śpiewa dwóch, to nie to samo znaczy"

Rozgadywacz Rozgadywacz Polityka Obserwuj notkę 2

W polityce język jest traktowany jako podstawowe narzędzie gry politycznej. To za pomocą języka polityk określa się wobec swoich przyjaciół oraz wrogów. Biorąc pod uwagę naturalną niedookreśloność języka, może on być także cennym narzędziem manipulacji. Skrajnym przykładem może być tu orwellowskie "Ministerstwo Miłości", lecz rzeczywistość dostarcza nam również wielu przejawów takiej manipulacji i instrumentalnego odwracania znaczeń.

Inspiracją do tej notatki jest używane (niekiedy w podtekście) sformułowanie "dobry" lub "zły" Europejczyk. Mówi się więc, że jeżeli ktoś opowiada się za przekazaniem maksimum władzy do Brukseli jest tym "dobrym", a jeżeli ktoś podkreśla wagę interesów narodowych, jest "złym". Niestety, Polacy dość często padają ofiarą odwrócenia tych pojęć, co z kolei odbija się negatywnie na ich rzeczywistych interesach.

Dwa podstawowe założenia:

1) Unia Europejska jest i jeszcze długo będzie forum gry interesów narodowych. O rzeczywistej integracji, zwłaszcza w ramach procesów decyzyjnych myśli garstka idealistów i być może grupa "wypranych mózgowo" urzędników instytucji unijnych. Jednocześnie w niektórych sferach doszło do rzeczywistego przekazania władzy organom ponadnarodowym, które (trzeba przyznać raczej mało konstruktywnie) hamują rozgrywki międzypaństwowe.

2) Najsilniejsze państwa UE, zwłaszcza Francja i Niemcy, ale także Włochy, Wielka Brytania i Hiszpania, grają przede wszystkim na siebie, a jako państwa starej Unii, od lat wymoszczone w koleinach brukselskiej biurokracji doskonale orientują się w jej mechanizmach. Poza tym, wiele z ich interesów jest wspólnych, a przy tym stojących kontra interesom państw słabszych, lub, jak Polska, aspirujących.

Na podstawie tych założeń można przyjąć, że zachowanie Polski nie może i nie powinno być takie samo, jak państw starej Unii. Kiedy więc one głoszą ideały integracyjne, mogą to czynić szczerze, gdyż każdy gram rzeczywistej władzy przekazanej do Brukseli oznacza wzmocnienie ich pozycji w procesach decyzyjnych. Doskonale to widać na przykładzie relacji między ambitną treścią Traktatu Lizbońskiego co do Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, a praktyką widoczną w powołaniu raczej miernych polityków na kluczowe dla tej Polityki stanowiska. W przypadku Polski, sytuacja ma się odwrotnie. Gdy my szczerze opowiadamy się za pogłębieniem integracji i przekazaniem kompetencji na rzecz Unii, to w istocie godzimy się na wzmocnienie pozycji państw, które tam dominują. W przypadku Francji czy Niemiec "dobry Europejczyk" gra na rzecz interesów swojego państwa, w przypadku Polski na rzecz państw innych. Dlatego w przypadku Służby Działań Zewnętrznych, państwa starej Unii mogą podkreślać rolę kompetencji osobistych, uczciwego charakteru konkursu itp. I tak będą miały zapewnioną odpowiednią reprezentację.

Niektórzy polscy politycy mają tego świadomość, stąd też wybrali pozycję "złego Europejczyka", akcentując przewagę interesu narodowego nad wspólnym. Efektem tego były upokorzenia i wyśmiewanie przez "dobrych Europejczyków". Takie zachowanie bywa niestety kontrproduktywne, gdyż obśmiany polityk jest znacznie mniej efektywny od polityka umoszczonego w głównym nurcie.

Dlatego też Polacy powinni przede wszystkim podkreślać rolę uczciwego podziału kompetencji między Unię i państwa członkowskie i w obu przypadkach podkreślać wagę zobowiązań. Dotyczy to też recenzowania zachowań innych, np. Sarkozy'ego w odniesieniu do Romów, czy Słowaków w odniesieniu do pomocy dla Grecji. W takich przypadkach powinniśmy przyłączać się do chóru "dobrych Europejczyków" i czynić to wiarygodnie. To wymaga konsekwencji i strategii. Znam tylko jednego polskiego polityka, który myśli w tych kategoriach...

Oczywiście przykładów słów o takim, podwójnym znaczeniu, jest więcej, że wymienię "autorytet", "intelektualista", "oszołom" itp. Dlatego też proponuję pamiętać o zacytowanym w tytule fragmencie piosenki Młynarskiego.

 

Rozgadywacz
O mnie Rozgadywacz

Ciekawy świata i ludzi. Wydaje mi się, że typ państwowca, który traktuje swoje życie jako pewną powinność wobec państwa i społeczeństwa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka