rozum rozum
346
BLOG

PRYWATYZACJA PZU – krok w stronę wolnego rynku

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 5

Dziś PZU zadebiutował na giełdzie, co oznacza, iż państwo oddało część swojego majątku właścicielom prywatnym. Prywatyzacja poprzez giełdę jest najbardziej przejrzystą i odporną na siły zewnętrzne formą zbywania majątku państwowego.

Pamiętam jak dziś słowa polityków, którzy przestrzegali społeczeństwo przed wpuszczeniem na polski rynek ubezpieczycieli z zagranicy.  Tylko państwo może zagwarantować wypłacenie należnej sumy w przypadku kradzieży lub kolizji – dało się słyszeć z ust państwowców. Okazało się, iż te twierdzenia nie są prawdziwe, a konkurencja spowodowała podwyższenie jakości usług i spadek cen. Jest to dobry przykład na podkreślenie sensu prywatyzowania.
Wielokroć słyszałem: Państwo powinno dać ludziom pracę. Jak ma dać skoro państwo nie ma pieniędzy? Państwo jest dysponentem naszych pieniędzy i na podstawie prawa je wydaje. Państwo nie może zatem tworzyć miejsc pracy. Państwo powinno dbać, by prawo fiskalne było przestrzegane, by obywatele nie tracili swych pieniędzy na niedochodowe inwestycje. Nie rzadko państwo postępuje dokładnie odwrotnie. Tym bardziej należy się cieszyć, iż powoli proces prywatyzacji przez giełdę przyśpiesza. Głosiciele prawd wszelakich ponownie podnosili, iż państwo winno być jedynym właścicielem PZU. Nie znajduję argumentów broniących tej hipotezy. Zadziwiające jest, iż obrońcy własności państwowej to często zacięci antykomuniści, przeciwnicy własności kolektywnej – wydawać by się mogło.
Liberalizmowi, doktrynie opartej o własność prywatną, zarzuca się brak wrażliwości na biedę. Jest to zarzut niesłuszny. To wolny rynek stwarza możliwości do mnożenia kapitału, a zatem i zatrudniania pracowników, czego skutkiem jest pojawienie się terminu pensja. Państwo, wprowadzając pewność zatrudnienia przepisami kodeksu pracy zniewoliło rynek, wprowadzając do obrotu fikcyjną kuratelę nad ludem pracującym miast i wsi. Faktycznie taki zabieg był nonsensowny, ale jego sens tkwi w uzasadnieniu istnienia takiego a innego modelu państwa. Jest to rozumowanie godne owcy. Te przemiłe zwierzęta muszą mieć pasterza, który dba o nie, pilnuje co by stado trafiło do domu. Państwo stosuje instrument zwany elektrycznym pastuchem. Stworzono bardzo szerokie pojęcie własności państwowej, własności lepszej niż prywatna. Dlaczego lepszej? Ja nie wiem. Wszak im tej kolektywnej własności więcej, tym więcej państwo będzie musiało na zabrać społeczeństwu by ta wspólna własność żyła. Wiek XIX – wiek kapitalizmu – jednoznacznie przekonuje, iż to kapitalizm przynosi bogactwo, a kolektywizm biedę. Niestety, wiedzy się nie dziedziczy i każde pokolenie musi samo przekonać się o wyższości własności prywatnej nad własnością zbiorową.
W poprzedni akapicie nie wskazałem wprost, iż to kapitalizm polepsza byt człowiek, a socjalizm wpędza w biedę. Wiem, wskazanie państw zamożnych nie jest argumentem doskonałym, ponieważ ludzie w Skandynawii czy Szwajcarii żyją w dostatku mimo sytemu socjalistycznego. To prawda, ale trzeba pamiętać, iż są to państwa które dostały, niejako w prezencie, ogromne zapasy pieniążków, w postaci złóż, lub specyficznemu systemowi bankowemu, który umożliwił chociażby kumulowanie kapitału w trakcie II Wojny Światowej. Nie ma jednak co narzekać, inni mają gorzej. Pracownicy chińskich fabryk, na przykład. Ci biedni ludzie zarabiają 10 USD na dobę. Co prawda, nim w Chinach zapanował państwowy kapitalizm ci biedni ludzie zarabiali 2 USD na dobę, a samo państwo nie było najpotężniejszym dysponentem publicznych skryptów dłużnych Stanów Zjednoczonych, ale to fakty mało popularne. Również przykład Hongkongu – umiłowanego przez ex posła Gadzinowskiego – musi nasuwać pewne refleksje. Przywołane Stany Zjednoczone rozwijały się prężenie, aż ktoś wpadł na pomysł, iżby rynek co raz to bardziej regulować, ergo uderzyć w fundamenty kapitalizmu. Efekt jest taki, że „rząd” USA rozpoczął nacjonalizować, ingerować, dopłacać, nakazywać bankom udzielania kredytów, których spłacić kredytobiorca nie jest w stanie. Wszystko w imię obrony i ochrony biednych. I tu wracam do początku. Państwo nie tworzy miejsc pracy, nie ma swoich pieniędzy, może jedynie manipulować i przemieszczać kapitał który dzierży.
Prywatyzacja PZU to krok w dobrym kierunku. Jedynie krok i aż krok. Być może w świadomości ludzkiej pojawi się potrzeba zamyślenia nad prostym problem: czy ja jestem człowiek czy owca?
Pozdrawiam   
 
 
rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka