Przyznam na wstępie, iż aktualna kampania wyborcza nie budzi we mnie wielkich emocji. Jestem – przyznam ze wstydem – tym faktem szczerze zasmucony, wszak będziemy wybierać głowę naszego państwa. Cóż jednak robić, kiedy nie ma wśród kandydatów osoby na którą bez wahania oddałbym swój głos.
Premier Donald Tusk słusznie postąpił wycofując się z prezydenckiego wyścigu, który w wyniku katastrofy rządowego Tupolewa przekształcił się w sprint, tyle że szynszyli, które większą część swego życia drzemią. Tusk wie, iż realna, i co ważniejsze pozytywna władza spoczywa w rękach rządu. Wydaje się, iż wiedzą również to wszyscy kandydaci na urząd Prezydenta RP. Tłumaczyłoby to w sposób jednoznaczny tempo i przedmiotowość kampanii, a właściwie ich brak.
Jest jeszcze jedno, o czym należy w tym miejscu napomknąć. Kandydaci. Otóż ci panowie nie jawią się jako mężowie stanu nawet na urząd, który faktycznie nie ma formalnie i rzeczowo kolosalnego znaczenia ustrojowego. Może kandydaci to pierwsza liga polskiej polityki, ale to i tak mierna pociecha. To jakby porównywać dokonania Wisły Kraków z Realem Madryt. Abstrahuję w tym miejscu od tradycji, przywiązania Polaków to tego urzędu i ogólnie rzecz biorąc emocji jakie ów budzi w społeczeństwie. Powódź która doświadcza nasz kraj pokazała jednoznacznie, iż nawet w sytuacjach kryzysowych państwo funkcjonuje niejako obok prezydenta. Wprawdzie Marszałek dzielnie w gumowcach podróżował w ślad za falą powodziową, ale jego wizyty nie obniżyły lustra wody, ani worków z piachem nie przybyło. Po wprowadzeniu reformy samorządowej sprawami codziennymi w wymiarze formalnoprawnym zajmują się gminy i powiaty, a władza prezydencka to jakby inna galaktyka lub z film futurystyczny wielością efektów komputerowych. Lud coraz bardziej będzie domagał się by gmina była bardziej samorządna, by nasz ustawodawca dał gminom więcej pieniędzy na wykonywanie zadań. To między gminami toczy się rywalizacja. To w gminach (miastach) wygrywają coraz częściej – aczkolwiek za rzadko – ludzie kompetentni, dobrzy włodarze, którzy realnie mają wpływ na infrastrukturę, estetykę i ogólnie rzecz ujmując komfort życia w małych ojczyznach. Prezydent RP może zawetować ustawę, zwołać Radę Gabinetową, wygłosić orędzie do Zgromadzenia Narodowego lub wystąpić w telewizji z życzeniami noworocznymi. Posiada on oczywiście inne kompetencji i prerogatywy, ale faktycznie wszystkie te kompetencje można by rozłożyć na inne organy trzech władz konstytucyjnych.
Stąd moje niewielkie pobudzenie obywatelskie. Dużo ciekawsze wydarzenia nastąpią jeżeli w pałacu zamieszka Jarosław Kaczyński. Również dlatego, co by nudą nie wiało, po raz kolejny deklaruję, iż mój głos oddany zostanie na Jarosław Kaczyńskiego.
P.S.
Proszę mi wierzyć, politycy PO wiedzą, iż wygrana Bronisława Komorowskiego może oznaczać porażkę w wyborach parlamentarnych.
Inne tematy w dziale Polityka