Dzisiejszą konferencją prasową Jarosław Kaczyński powrócił do znanych mu doskonale form prowadzenia polityki. Zdanie: „jeśli Komorowski usunie krzyż, będzie jasne kim jest i po której jest stronie”, jest ewidentnym przykładem kreowania polityki podziałów. Ta strategia pozwoliła Lechowi Kaczyńskiemu wygrać wybory prezydenckie, a Jarosławowi Kaczyńskiemu wybory parlamentarne, ale czy uda się i tym razem?
Twierdzę, że nie. Twierdzę również, iż Jarosław Kaczyński nie ma innego wyjścia. Polityka dialogu doprowadziłaby do przejęcia starszego lewicowego lektoratu PiS przez SLD, a młodszego centrowego przez inny polityczny byt. Tylko precyzyjnie zdefiniowany przeciwnik, który jest winny czegoś strasznego, ma stworzyć szanse na polityczny i wyborczy sukces. Stąd deklaracja opublikowania białej księgi, która będzie zawierała alternatywne – jak sądzę – przyczyny katastrofy. Jeżeli faktycznie tak się stanie, PiS będzie mogło forsować tezy niosące daleko idące zarzuty pod adresem rządu, nie wyłączając zarzutów z pogranicza political fiction.
Zadziwiającym zbiegiem okoliczności jest to, że uaktywnienie się prezesa PiS zbiegło w czasie z pojawieniem się w mediach przeciekiem o odczytaniu kolejnych fragmentów zapisu z czarnych skrzynek. Prezes PiS z powodów politycznych i osobistych nie może pozwolić by, społeczeństwo otrzymało komunikat, że na załogę mogła być wywierana presja. PiS od początku wykluczyło taką tezę. Dlaczego? Ponieważ oznaczałby to kolejną katastrofę, polityczną i nieodwracalną klęskę PiS. Dlatego właśnie jedyną polityczną możliwością Jarosława Kaczyńskiego jest powrót do przeszłości, ergo wojna. Jest to wybór bardzo pragmatyczny, ale i ostateczny.
Jest to również wybór raniący wybierającego. Jarosław Kaczyński udowodnił, iż będąc skrajnie pragmatycznym politykiem, opanował doskonale dostosowywanie swego wizerunku do okoliczności. Kiedy trzeba polityczni oponenci stoją tam gdzie stało ZOMO, a kiedy indziej Józef Oleksy jest politykiem lewicowym itd. Teraz czas na wojnę. Tego jestem pewny.
Pomimo tego, że stawianie proroctw politycznych jest wielce ryzykowne, zaryzykuję. Uważam, iż wybierając drogę wojny PIS przegra nadchodzące wybory parlamentarne. Nic dwa razy się nie zdarza, PiS już rządziło. PiS posiadało pełnię władzy. Wypowiadanie wojny tuż po przegranych kampaniach do PE, parlamentu krajowego, samorządu, na urząd prezydenta jest w sytuacji PiS bohaterskim aktem, bohaterskim ale politycznie samobójczym. Czas na wojnę polsko-polską.
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka