Michał Rulski Michał Rulski
278
BLOG

Antydemokraci stojący na straży władzy ludu.

Michał Rulski Michał Rulski Polityka Obserwuj notkę 2

           Demokracja jest systemem politycznym, w którym podobno przystało nam żyć. Dotyczy to również innych narodów, zbiorowisk ludzkich, państw, gdyż  tendencja do układania relacji społecznych w ten sposób staje się coraz bardziej popularna. Obowiązuje przecież istny etos demokracji. Mówi się też, iż  sam proces demokratyzacji powinien obejmować nie tylko sferę władzy, ale rozszerzać się na ogólny dialog społeczny. O ile nie praktycznie, to na pewno w sposób deklaratywny i teoretyczny ma to miejsce, dlatego też można zauważyć problem w przełożeniu tych założeń w życiu codziennym.

Jedną z patologii obecnego życia politycznego we wspomnianym wyżej systemie jest zjawisko obrony tego stanu rzeczy oraz wykorzystywania jego ram przez jednostki czy grupy osób działających w dużej mierze antydemokratycznie. W ten sposób, posługując się płytkim rozumieniem demokracji wraz z doszywanym do niej określeniem- liberalnej, można nie tylko zaszkodzić spójności całego systemu oraz sprawności państwa, ale również zatruć życie osób funkcjonującym w takim otoczeniu politycznym. Warto na wstępie zaznaczyć, jak ja rozumiem takowy system, który w gruncie rzeczy bazuje na egzekwowaniu pewnego sposobu władzy oraz organizacji życia w określonych ramach instytucjonalnych. Owa władza dotyczy oczywiście uświęconej przez niektórych pseudodemokratów ,,woli ludu”, która wyraża się głównie podczas wybierania swoich przedstawicieli do poszczególnych organów państwowych, samorządowych, ponadnarodowych itd. I tyle…bądź aż tyle. W rzeczywistości jednak, wszystko co o niej myślimy pochodzi w naszych przemyśleń, postaw społeczno- politycznych oraz kultury organizacyjnej. Dlatego też dodaliśmy do niej określenie ,,liberalna”, które moim zdaniem poważnie komplikuje postrzeganie, ocenianie a nawet funkcjonowanie w takim otoczeniu.

Ochrona praw jednostki powinna być naturalną regułą, urzeczywistniającym się w funkcjonowaniu w tak zwanym państwie prawa lub w walce z reżimem niedemokratycznym, podważającym owe normy, jak i godność obywatela. Tym nie mniej w wielu przypadkach zaciera się granica pomiędzy urzeczywistnianiem swoich praw oraz ich ochroną, a dążeniem do zdobywania nowych przywilejów bądź zabieraniem innych praw w imię demokracji. W takim systemie (pseudo) liberalnym bardzo łatwo jest określić pomniejsze grupy społeczne, których należy bronić przed wyalienowaniem, dyskryminacją bądź całkowitym pozbawieniem praw. W tym aspekcie chciałbym zaznaczyć pewien patologiczny proces, niekoniecznie skupiając się na sztucznym wyselekcjonowaniu owej grupy uciśnionej pod względem płci, orientacji, rasy, etniczności itd., tak jak ułomnie czynią to tak zwani obrońcy demokracji.

Zwolennicy takich rozwiązań mają zatartą granicę pomiędzy równością głosu poszczególnych obywateli podczas głosowania i równością wobec prawa, a wymyślonym przez siebie stanem koślawej hybrydy demokracji z egalitaryzmem dla wybranych. Owa pseudointeligencka utopia ma być oczywiście wdrażana odgórnie, przymusowo, przez same organy, będące w zamyśle ostoją demokracji, wybierane w drodze głosowania większościowego lub kontrolujące cały system polityczny.  Lansowanie takiej aktywności państwa jak zakaz, nakaz, delegalizację, wykluczenie przeciwników takiego stanu rzeczy, stało się kwintesencją działalności owych obrońców demokracji lub piewców takiego reżimu, którego i tak nie rozumieją lub zrozumieć nie chcą. To sprawia, iż pojęcie władzy ludu jest wypisywane na sztandarach ludzi lub środowisk działających w totalnej sprzeczności z kwintesencją tego reżimu, niszcząc pluralizm i zaśmiecając obecny dyskurs polityczny.

Oczywiście bardzo łatwo jest zrozumieć motywy takiego postępowania, uwzględniając toczącą się walkę polityczną oraz wykorzystywanie wszelkich sposobów na deprecjonowanie swojego przeciwnika. W tym sensie należy zatem rozgraniczyć, co jest medialnym przesłaniem oraz PR-owym show serwowanym wyborcom, a co jest realnym załamaniem systemu demokratycznego oraz podważeniem jego zasad, w większości zamieszczonych w ustawie zasadniczej. Jednakże moim zdaniem najniebezpieczniejsze jest kształtowanie u obywateli nawyku mówienia o demokracji w sposób byle jaki i partykularny, robiąc im po prostu wodę z mózgu. W tym wypadku można wdrożyć każde rozwiązanie prawne czy instytucjonalne mające bronić demokratycznych praw społeczeństwa, które w gruncie rzeczy będzie wymierzone przeciwko wolności myślenia i wolności obywatela. Dlatego też tak istotnym jest zrozumienie, iż to lud jest suwerenem tej władzy, a nie elity opowiadające się za ukrytym dyktatem w imię stabilnej, liberalnej rzekomo demokracji.

Reasumując, pragnę podkreślić, iż system społeczno- polityczny w którym żyjemy i w którym możemy realizować nasza podmiotowość polityczną rodzi się przede wszystkim w naszych głowach oraz wyobrażeniach o owej strukturze organizacyjnej, wyborczej, regulującej. W innym wypadku będziemy mieli do czynienia z iluzją sytemu demokratycznego nie lubiącego woli ludu. Co więcej, pozostaje pytanie gdzie jest nasza wolność, interes grup społecznych do których należymy oraz całej wspólnoty?

Idealistyczny, poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka