Rymasz Rymasz
2710
BLOG

DOWÓD NA ISTNIENIE BOGA

Rymasz Rymasz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 159

Dla kogoś żyjącego w kręgu cywilizacji białego człowieka, najsensowniejszym pomysłem na życie jest chrześcijaństwo. I nawet gdy się nie wierzy w Boga, warto żyć tak, jakby się wierzyło.

 

Każdy jakiś sens życia musi mieć. Czyli musi go sobie wymyślić lub też skorzystać z jakiegoś dostępnego na rynku idei. Dziś króluje na nim jeden uniwersalny, przez tysiąclecia przetestowany i współcześnie akceptowany przez dziewięćdziesiąt kilka procent populacji: wiara w Boga lub w bogów.

Nie sposób tego nie dostrzec, choć niektórym co bardziej zaczadzonym ateistom co rusz się udaje. Jednak człowiek uczciwy intelektualnie i ciekawy świata, nie może ignorować oczywistości: dla większości ludzi wiara w Boga jest tym, co nadaje ich życiu sens.

Moim zdaniem (a wymyśliłem to po latach bycia ateistą), bez odwołania do Absolutu nic nie jest w stanie nadać sensu życiu. To, że ja sobie jakiś sens wymyślam (np. miłość do dziecka i troska o jego dobro) to zwykłe intelektualne oszustwo i taki tam erzatz sensu. Dostojewski to już dawno temu zwerbalizował w genialnym bon mocie: Skoro Boga nie ma, to wszystko wolno. Dodam więcej: skoro Boga nie ma, skoro życie ma tylko materialny wymiar, skoro jesteśmy tu tylko przez chwilę, to na co to wszystko? I jak motywować się do czegokolwiek?

Ateizm jest beznadziejną filozofią życiową, bo nie daje człowiekowi absolutnie żadnej nadziei.

 

„BÓG ISTNIEJE” ANTONY FLEW

 

Pewnie dlatego ateizmem poczułem się niedawno ciut jakby przesycony. Czytanie podobnych niczym krople wody kolejnych wykwitów myśli wojujących ateistów nie jest specjalnie fascynującą przygodą intelektualną dla ciekawego świata człowieka. Zechciałem czegoś więcej. I znalazłem.

Antony Flew to czołowy ateistyczny filozof XX wieku. To on stworzył filozoficzne podwaliny ateizmu – by na koniec zostać deistą i uwierzyć w Boga. Na drodze czysto rozumowej, pozostając wiernym zasadzie, że za danym rozumowaniem należy iść, dokądkolwiek prowadzi, stwierdził, że Bóg musi istnieć. Co ciekawe, do zmiany stanowiska nie skłoniło Flewa żadne objawienie – do końca życia był przekonany, że nie ma życia po śmierci.

Antony Flew był filozofem, który przez większość swego życia w każdej kolejnej publikacji dowodził, że Boga nie ma. Na rozmaite sposoby. I o tym traktuje pierwsza część jego ostatniej książki, zatytułowanej “Bóg istnieje”.

Druga połowa jest o tym, co doprowadziło autora do odkrycia Boga na drodze czysto naturalnej, bez odwoływania się do jakichkolwiek zjawisk nadprzyrodzonych. Flew dokładnie precyzuje, że odkrycie to było owocem dociekań, które tradycyjnie nazywano teologią naturalną. W ogóle nie wiąże się z żadną z religii objawionych. (...) moje odkrycie Boga wynikło z pielgrzymki rozumu, a nie wiary.

Co zatem zamieniło ateistę w deistę?

 

NA CZYM POLEGA POCZĄTEK

 

Po pierwsze, refleksja nad prawami przyrody. Naukowe odkrycia wskazują na to, że natura wszechświata jest logiczna i uporządkowana. Prawa przyrody są matematycznie ścisłe, ogólne i wzajemnie związane. A na pytanie co jest źródłem takiego porządku w naturze jest jedna odpowiedź: Umysł Boga. I jest to wniosek wielu wybitnych naukowców badających naturę wszechświata.

Po drugie, wszechświat jest precyzyjnie dostrojony. I to w taki sposób, który umożliwia powstanie życia. To zasada antropiczna. Wszystkie prawa natury wszechświata są tak “dobrane”, że umożliwiają powstanie życia i inteligencji. I jest ich naprawdę, bardzo, bardzo dużo. Jedynym zadawalającym wyjaśnieniem pochodzenia “wewnętrznie celowego i rozmnażającego się życia”, jakie istnieje na Ziemi, jest nieskończenie inteligentny Umysł.

Po trzecie, nie może powstać coś z niczego – i tu Flew znowu podpiera się nauką, kosmologią dokładniej. Otóż gdy Flew tworzył filozoficzne podstawy ateizmu, wszechświat traktował jako nie mający końca i początku, a zatem jego istnienie było faktem ostatecznym. Ale potem pojawił się Big Bang i okazało się, że wszechświat ma początek. A skoro tak, to trzeba zapytać, na czym polegał ów początek.

Skoro z niczego powstało coś, to musi być jakieś źródło tego czegoś.

Nie uważam powyższego wywodu za ostateczny dowód na istnienie Boga, choć przemodelował on moje rozumowanie na Jego temat. Mamy bowiem do wyboru alternatywę:

1. Albo bezrozumne prawa natury, które nie wiadomo skąd się wzięły, ale które doprowadziły niechcący do powstania ludzi.

2. Albo Absolut, który stworzył wszechświat z ludźmi na pokładzie.

Oba te twierdzenia są jednakowo nie do udowodnienia, a to, które wybieramy, jest tylko i wyłącznie kwestią wiary. Niczym więcej i niczym mniej.

Zatem mamy do czynienia z Tajemnicą.

Mamy TYLKO wiarę do rozstrzygania takich wyborów. Nie mamy narzędzi, którymi możemy badać co było przed powstaniem wszechświata. I nie będziemy mieć. Zwyczajnie nie ma takiej możliwości, byśmy mogli zacząć umieć naukowo badać coś ponad czasem, przestrzenią i energią, której popularną emanacją jest materia między innymi.

 

COŚ Z NICZEGO

 

Nie ma niczego. Nie w tym rozumieniu, że niczym jest na przykład pustka między cząstkami elementarnymi. Taka pustka jest czasem i przestrzenią, częścią wszechświata.

Wedle precyzyjnej definicji katolickiego filozofa Stanisława Judyckiego, przedstawionej w rozprawie "Bóg i inne osoby": Nicość jest tym, co nie istnieje, a nie quasi-istniejącą otchłanią, z której mogą wyłaniać się przedmioty. (...) nie da się stwierdzić, iż nic nie istnieje: gdy ktoś próbuje twierdzić, że nic nie istnieje, to uznaje, że istnieje przynajmniej to właśnie zdanie, to znaczy zdanie stwierdzające, że nic nie istnieje.

Nic to nieistnienie czasu i przestrzeni. Jeśli nie ma niczego, to nie ma też konstatacji faktu nieistnienia. Nie ma “potencjału przestrzeni”, bo nie ma przestrzeni. Nie ma przyczyny, nie ma skutku. Z niczego nie wynika nic.

A tu bęc! – i z niczego jest coś! Nie ma czasu, przestrzeni, praw natury, bęc! – jest to wszystko. Z niczego. Coś z niczego. Co to jest?

Stworzenie. Kreacja.

Ateiści nie mają żadnego wyjaśnienia tego faktu.

Ostatnio nagłośnione stwierdzenie Stephena Hawkinga, że istnienie wszechświata doskonale tłumaczy się z prawa grawitacji jest idiotyczne. Grawitacja to atrybut naszego wszechświata, zatem Hawking tyle “wytłumaczył”, że grawitacja wzięła się z grawitacji. To ma sens tylko wtedy, gdy przyjmiemy, że grawitacja jest wieczna i ponad wszechświatem.

Ale czy to nie są przypadkiem atrybuty Boga teistów?

Ateistyczna buta w pewności co do nieistnienia Boga, to jedynie wyraz braku głębszej refleksji nad istotą tego łez padołu, a ateistyczni guru z tą niepohamowaną pewnością biorący się za bary z filozofią teizmu (Dawkins, Dennet, czy Hitchens) raczej się kompromitują.

Fizyków, którzy na temat powstania wszechświata z nicości fantazjują ile wlezie, niby cały czas pozostając w obrębie paradygmatu materialistycznego, Flew trzepie na odlew w potylicę: multiplikacja wszechświatów nie jest fizycznym wyjaśnieniem początku wszechświata.

Fizycy fantazjują, że z niczego powstało coś. A potem czują dyskomfort. I fantazjują na temat wiecznego wszechświata, który to się rozszerza, to kurczy do punktu i znów eksploduje (kosmiczna inflacja wszystko nam zgrabnie tłumaczy). I tak w kółko Macieju. A potem znów o strunach dziesięciowymiarowych piszą. I o tym, że jak struny na siebie niechcący wpadną, to powstaje czas, przestrzeń i energia. Ot tak.

Ale w jaki sposób przy tym fantazjowaniu dyskomfort poznawczy znika, dalej nie pojmuję, bo to jest w dalszym ciągu tłumaczenie praw rządzących wszechświatem, prawami rządzącymi wszechświatem.

 

NIC TO NIE JEST PRÓŻNIA

 

Jeśli, fizyku, jakieś prawo przyrody traktujesz jako wieczne i niezmienne, to dowiedz się fizyku, żeś temu prawu nadał atrybuty jakie teiści swojemu Bogu nadają. I jeśli w dalszym ciągu wydaje ci się, że ty jesteś naukowiec, a oni to otumaniona religijnie tłuszcza bezrozumnych fanatyków, to jesteś głupi co najmniej tak samo jak Richard Dawkins, który jest znakomitym ewolucjonistą i niewiarygodnie fatalnym filozofem. Szkoda tylko, że pisząc o ewolucji, filozofuje ile wlezie.

Dowody Flewa opierające się na zasadzie antropicznej i istnieniu życia (nieszczęsny Inteligentny Projekt) ateiści łatwo obalają. Np. tu: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5119/q,Bledna.nauka.Flewa

Ale z tym jednym sobie dać rady nie mogą. Stenger pisze na zakończenie swojej krytyki: nasz stosunkowo złożony wszechświat mógł powstać z bytu, który jest najprostszy i najbardziej bezmyślny ze wszystkiego – z próżni. Czym jest próżnia w rozumieniu Stengera? Cholera wie, najprawdopodobniej przestrzenią i czasem. Stenger nie rozumie raczej, że nicość to jest nic, a nie próżnia.

Powtórzę. Wszystko jedno czy powstanie czegoś z niczego postuluje teista czy ateista. To jest w dalszym ciągu to samo.

Kreacja.

Szczerze mówiąc, postulowanie bytu wszechmogącego, wiecznego i nie potrzebującego wobec tego żadnej przyczyny powstania, bo będącego źródłem wszelkich przyczyn, brzmi lepiej, niż powstanie czegoś z niczego sauté, choćby tabuny fizyków tłumaczyły to anomalią nicości. Dużo lepiej. Jak nie ma niczego, to nie ma mowy o żadnej anomalii.

 

I jeszcze jedno. Chociaż Flew chrześcijaninem nie był, to chrześcijaństwo uważał za najlepszą religię, w przeciwieństwie do islamu, przed którym ostrzegał (podobnie jak inna znana ateistka Oriana Fallaci). W dodatkach do swojej książki zamieścił laurkę chrześcijaństwa (najsilniejszy argument na rzecz prawdziwości wierzeń chrześcijaństwa, z jakim się zetknąłem) anglikańskiego biskupa Nicolasa Thomasa Wrighta.

Deista Flew zostawiał sobie furtkę: Odkrycie zjawisk takich jak prawa przyrody (…) skłania naukowców, filozofów i innych ludzi do uznania istnienia nieskończenie inteligentnego Umysłu. Niektórzy twierdzą, że nawiązali z nim kontakt. Ja jeszcze nie. Ale kto wie, co przyniesie przyszłość? Być może i ja usłyszę Głos, który zapyta: “Słyszysz mnie teraz?”.

Czy usłyszał, nie wiadomo. Antony Flew zmarł 8. kwietnia 2010 roku.

 

KONIECZNOŚĆ WIARY
 

Czysty materializm, materializm pozbawiony transcendentalnej refleksji, nic nie jest wart. Nie daje odpowiedzi na żadne z fundamentalnych pytań, na które wcześniej czy później próbuje odpowiedzieć myślący człowiek. I żeby było jasne – wypieranie się wiedzy o świecie, której w wielkiej obfitości przybywa dzień w dzień, również uważam za kompletną bzdurę. Fundamentalizm religijny jest równie niebezpieczny i bezsensowny co materialistyczny. Natomiast ideałem byłoby, gdy oba punkty widzenia na świat się uzupełniały, zamiast zwalczać.

To, że Bóg w którego nie wierzę, ale w którego wierzą teiści, jest wszechmogący, znaczy tyle, że Bóg potrafi stworzyć kamień, którego nie potrafi podnieść, a potem bez problemu ten kamień podnosi. I nie ma tu żadnej sprzeczności, bo Bóg jest wszechmocny, a to, że ludzie tego nie mogą zrozumieć świadczy o tym jedynie, że ludzie na wszechmoc zadatków nawet nie mają.

Wszechświat musi mieć jakąś przyczynę, która nie posiada konieczności powstania, czyli konieczności posiadania przyczyny, czyli taką, która jest ponad czasem i przestrzenią.

Czy zostałem deistą jak Flew? Nie wiem, bo etykietki nie mają dla mnie znaczenia. Jestem ateistą, bo nie wierzę w żadnego Boga i nie interesuje mnie, czy to przypadkiem nie agnostycyzm, bo przecież uczciwie przyznaję, że NIE WIEM czy istnieje Bóg. Ale zacząłem się też zastanawiać, czy lepiej niż ateista nie pasowałoby do mnie określenie “katolik przechodzący poważny kryzys wiary”? Bo uświadomiwszy sobie intelektualną nędzę ateizmu, jego fatalny i rujnujący wpływ na naszą cywilizację, jego beznadziejność jako filozofii życiowej, uświadomiwszy sobie powszechność wiary w Boga, którą da się rozsądnie wytłumaczyć tylko KONIECZNOŚCIĄ człowieczej wiary w transcendencję dającą nadzieję (tę konieczność rozumiem jako immanentną cechę świadomości), WIEM jedno: nawet gdy się nie wierzy w Boga, to warto żyć tak, jakby się wierzyło, a dla kogoś żyjącego w kręgu cywilizacji białego człowieka, najsensowniejszym pomysłem jest chrześcijaństwo.

Amen.

Rymasz
O mnie Rymasz

Motto: "To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje" John Steinbeck "Tortilla Flat"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (159)

Inne tematy w dziale Technologie