Szykują ustawę o zakazie palenia tytoniu w restauracjach, urzędach, miejscach publicznych. Orędownikiem takiego zakazu jest lekarz, skądinąd znany ze skrobanek, który publicznie omal nie rozpłakał się nad swoim fachem. Opowiadał, jak to kobiety rozpaczały podczas zabiegu aborcji. Ten bezczelny teraz polityk przeprosił za unicestwianie życia poczętego. Nadal lansuje się w mediach. Tym razem w walce o zakaz palenia. Sam przyznał, że tkwi w nałogu po uszy. Pali codziennie od 15 do 25 papierosów. Coś przebąkiwał, że ta ustawa może jemu samemu ułatwi rzucenie palenia.
Palenie zabija – piszą producenci na paczkach papierosów. Palenie powoduje raka płuc. A rak wyniszcza społeczeństwo. Pochłania koszty leczenia. Ale czy urzędowy zakaz palenia w restauracjach, klubach, kafejkach naprawdę poprawi zdrowie narodu? Myślę, że nie. Klucz do rozwiązania problemu każdy z nas nosi we własnym mózgu. Wybitny kardiochirurg prof. Zbigniew Religa palił do końca życia, mimo że umierał na raka płuc. Człowiek musi wiedzieć, co robi i czy stać go na kosztowne powolne umieranie.
Dopóki jesteśmy młodzi – nic nam nie szkodzi. W ferworze wolności i radości życia popełniamy nieraz karygodne błędy dietetyczne. Jemy tygodniowo ponad kilogram gorzkiej, czekolady, 70-procent kakao, boczek wcinamy zamiast chleba i popijamy ciekłym smalcem. A to wszystko dobrze jeszcze zalać alkoholem. Potem zdziwienie, że mamy woreczek żółciowy pełen kamieni, żyły zatkane cholesterolem, a wątrobę z początkiem stłuszczenia co prowadzi w prostej linii do marskości i zgonu.
Moim zdaniem z nałogu palenia można wyjść przy pomocy silnej woli. Paliłem czterdzieści lat luksusowe najbardziej rakotwórcze papierosy z amerykańskiego aromatyzowanego tytoniu. Paliłem w czasie pracy, przy służbowych rozmowach z ludźmi, przy kawie. Częstowałem papierosami i sam byłem częstowany. Żyć nie umierać. Po wypiciu w różnych miejscach pięciu szklanek kawy i wypaleniu prawie paczki papierosów prowadziłem samochód w takiej euforii, że zdawało mi się iż wkrótce wzbiję się wraz z pojazdem wprost w chmury. Ale ile można palić pieniędzy?
Mój znajomy prokurator, z którym przegadałem wiele wieczorów, w kafejce sinej od dymu, mówił mi, żebym rzucił palenie. Nic do mnie nie docierało. Pewnego razu zapytał, czy widziałem płuca palacza podczas sekcji? Skąd, gdzie miałem widzieć? Otóż płuca palacza wyglądają tak jak lufka, w której kiedyś paliło się papierosy, czyli cała wewnątrz zasmolona. Tak, dał mi do myślenia. Po co mi smoła w płucach? Pewnego dnia skończyłem definitywnie z paleniem papierosów.
Prokurator, który nigdy nie palił dawno już nie żyje. Ja dalej chodzę po tym Bożym świecie. Czasem myślę o smole w płucach. O tysiącach spalonych papierosów. O zapalniczkach, najpierw benzynowych, potem na gaz. To były prawdziwe gadżety. Znanych światowych firm. Te urocze drobiazgi odeszły w niepamięć, podobnie jak wieczne pióra ze złotymi stalówkami, na tłoczek i atrament. Dziś mam przed sobą klawiaturę. Zimny kościotrup komputera. Kiedy patrzę w swoją przeszłość palacza słyszę spoza mgły wspomnień słowa piosenki „nie pal gnojku, nie pal”… No, więc wciąż nie palę.
Zbigniew Ryndak
Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka