Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak
222
BLOG

Miłosierdzie po trąbie powietrznej

Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak Polityka Obserwuj notkę 1

Kiedy ta trąba zagra, to ludzie nie mają ochoty na taniec. Rozlega się płacz i zgrzytanie zębów. W ciągu paru minut żywioł niszczy nieraz cały dorobek życia. Czy Polacy są przygotowani na tego rodzaju niespodzianki? Na wichury, ulewy i powodzie? Raczej nie bardzo. Trzeba tu przypomnieć napoleońską maksymę Włodzimierza Cimoszewicza, który kiedy był premierem powiedział wprost do powodzian: „Trzeba się ubezpieczać”. Takie rady polityka pod adresem utrudzonego i gnębionego od lat narodu polskiego od razu budzą nieskrywaną nienawiść. Ubezpieczenia nadal kuleją. Po co się ubezpieczać, skoro inny polityk, który chce być lepszy od polityka-biurokraty, obiecuje pomoc dla nie ubezpieczonych i daje taką pomoc, oczywiście nie z własnej kieszeni, tylko z budżetu państwa, z naszych podatków.

 
Huraganami, ulewami, powodziami, gradem wielkim jak kurze jaja, zapewne zarządza sam Pan Bóg. Dlatego jedna kobieta ze wsi pod Zieloną Górą mówi, że to kara Boska. Przedstawiciel Siły Wyższej na Polskę, premier Donald Tusk, zapewnił poszkodowanych, że wszyscy otrzymają pomoc finansową, również ci, którzy nie ubezpieczyli swoich domów, swoich upraw, swoich szklarni. Już pojawiły się głosy, że premier wspiera badylarzy pieniędzmi z kasy państwa, a dług rośnie. Mamy do czynienia z miłosierdziem na dużą skalę. Zjawisko to nie działa wychowawczo. Firmy ubezpieczeniowe chyba zaczną plajtować.
 
Ogrom zniszczeń pokazały wszystkie stacje telewizyjne. Prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. Co to za domy? Co to za dachy? Jakaś architektura z 19 wieku.  Jawi się na ekranach drewniana parterowa polska Ameryka. Gdyby dachy były płaskie a mury solidne żaden wiatr by ich nie zerwał. Gdyby rzeki były pogłębiane, wały wystarczająco mocne, a do tego zbiorniki retencyjne – woda zalewała by tylko Warszawę. Jak to jest, że w naszym kraju można ubezpieczyć szklarnie, a nie można ubezpieczyć upraw w tunelach krytych folią? PJN powinien napisać krótką ustawę w tej sprawie. Zyskałby sporo  głosów wyborczych.    
 
Na głowę premiera Donalda Tuska spadł też jak grom z jasnego nieba list prezesa PiS. Jarosław Kaczyński traktuje Salon24 jak gazetkę ścienną. Blogerzy znaleźli się w swoim żywiole.   Miło poczytać komentarze. Prezes Kaczyński napisał: „Sytuacja w polskim rolnictwie staje się tragiczna. …Zagrożone jest wręcz bezpieczeństwo żywieniowe Polaków”.
 
I tu szef PiSu przesadził. Straszy Polaków na zapas. Ale jakich Polaków. Hipermarkety w stutysięcznym powiatowym mieście są pełne polskiej żywności. Ogromny wybór mięsa i wędlin, na każdą kieszeń. Na placach targowych nowoczesne pawilony handlowe pękają w szwach od dobrego zaopatrzenia. Wszedłem do takiego jednego marketingowego cacka na rynku i pytam, proszę pani, czy są parówki drobiowe dla Żydów? Oczywiście, jakie tylko pan chce. Czy jest salami dla Niemców? Naturalnie! Na poczekaniu biją  maszynowo kotlety schabowe. Nie trzeba mieć w kuchni nawet tłuczka. Tak jest na ziemiach zachodnich  odzyskanych poniemieckich. Tak powinno być w całej Polsce.  
 
 
 

Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka