Interesująca sprawa z tym Panem Grzegorzem Gilewiczem, który wziął i wypiął się na tekst ślubowania gdańskiej ASP. Poraził go konkretnie fragment dotyczący wierności ideałom demokracji i humanizmu. Pan ten, będący zwolennikiem monarchii konstytucyjnej, podobno pod czymś takim nie może się podpisać.
Sytuacja jest kuriozalna przynajmniej z dwóch przyczyn.
Po pierwsze - ponieważ bohater na studia się dostał, więc jest studentem tej Akademii, ale w związku z odmową ślubowania - jest pozbawiony praw studenta. Cokolwiek to znaczy. Być może nie dostanie numerka w szatni, albo wywalą mu auto z parkingu. Nie wiem. Mało tego... Oni też nie wiedzą co z tym zrobić. Nawet Rzecznik Praw Obywatelskich nie wie.
Po drugie - zastanawia mnie dlaczego Pan Gilewicz nie zdawał np. na ASP w Madrycie. Monarchia jest, konstytucja jest... Wszystko co by chciał. Ponadto zdając na państwową uczelnię w polsce chyba godził się na wejście w grono żaków podlegających strukturom państwa, w którym żyje i którego wartości są zapisane w Konstytucji RP. Może nie zauważył, że podpisując się na wniosku o dowód osobisty, w paszporcie, na prawie jazdy czy kwicie z gazowni - wbrew pozorom podpisuje się pod podobnym ślubowaniem, które sam zakwestionował.
W każdym bądź razie węszę tu małe qui pro quo... Pan Grzegorz Gilewicz - aspirujący do miana artysty, o czym może świadczyć sam fakt zdawania i dostania się na ASP - pretenduje do miana artysty przez duże "A". Problem w tym, że nie każdemu chce się studiować, a istnieć w blichtrze się chce.
Nie wiem, czy długo kombinował, czy to był impuls, ale coś czuję, że już wszedł fantastycznie tylnymi drzwiami na galerie i salony wyzwolonych i zbuntowanych twórców niezależnej sztuki. Rewelacyjny wist.
Inne tematy w dziale Rozmaitości