Pan Poseł Artur Górski przyprawił mnie dzisiaj o wizję. Powstała ona w związku z jego wypowiedzią utkwioną w temacie przepisów antyaborcyjnych, a dotyczyła jego żony. Oświadczył bowiem, że gdyby została ona zgwałcona, to kazałby jej urodzić, bo zdrowe i normalne kobiety kochają swoje dzieci nawet jeśli zostały poczęte w wyniku czynu zabronionego.
No tak powiedział, a wywiad chyba był aytoryzowany.
Wizja moja była krótka: telefon z komendy do Pana Posła, że znaleziono Panią Górską w parku, jest w szpitalu po brutalnym napadzie i gwałcie, jej stan określono jako ciężki, ale stabilny... Parlamentarzysta oczywiście udaje się do placówki i po rozmowie z lekarzem odwiedza zmaltretowaną żonę w sali... Uścisnąwszy jej dłoń i zapytawszy jak się czuje mówi "Ale urodzisz i bez dyskusji!! Weź sie w garść kobieto!!!!".
To może nie byłoby jeszcze takie dziwne, gdyby wziąć pod uwagę wyrażenie przez Pana Artura woli zajęcia się zarówno dzieckiem jak i zdrowiem fizycznym i psychicznym żony, ale takiej nie zadeklarował. Stwierdził, że ... no w razie czego są przecież "okna życia" i można takie dziecko oddać.
No można, ale rozumiem, że w okresie połogu, gdy połowica będzie dochodzić do siebie cieleśnie i umysłowo - sam będzie przemykał się opłotkami około północy, by niemowlę podrzucić do dziury w murze, tak? Czy może wyśle Panią Górską?
Na tym moja wizja się urwała, ponieważ niestety wyobraźnia nie ogarnia podobnych idiotyzmów. I dla jasności - zupełnie nie podejmuję tu wątku aborcji.
Powołuję tu ewentualne wrażenia na temat stwierdzenia "kazałbym rodzić nawet własnej żonie po gwałcie".
Ze szczególnym zwróceniem uwagi na słowo "kazał", bo już nawet wszystko jedno, czy chodziłoby o siostrę, matkę, czy szwagierkę.
Tym samym proponuję zmianę zwyczajów narzeczeńskich. Bo to wiadomo... Jak już jest na etapie mocno zaawansowanym, to pojawiają sie rozmowy typu "A w jakim kolorze byś chciała kuchnię?", albo "Gdzie pojedziemy w podróż poślubną?" ... Teraz z tym koniec! Teraz pierwszym pytaniem dla kandydata będzie "Czy każesz mi urodzić jak mnie zgwałcą?". Jest to o tyle istotne, że jak kandydat na kandydata zostanie mężem (również stanu - sic!), to trzeba wiedzieć czego można się spodziewać po przeczytaniu jakiegoś wywiadu.
Pani Górska - moje wyrazy współczucia.
PS. No i się narobiło! Pan Poseł jak widać już ma dzisiaj wolne, bo czyta S24 i pisze na S24. Zamieścił właśnie list wysłany ro redaktora "SE" z oczekiwaniem sprostowania jego słów. Dla mnie są trzy opcje: albo trzeba myśleć, albo uważać co się mówi, albo nie udzielać wywiadów w niektórych gazetach.
A najlepiej proponuję wszystkie trzy opcje połączyć (sugeruję zacząć proces łączenia od daty listu, bo mamy 2012... Pan Poseł jest dwa lata do tyłu).
Inne tematy w dziale Rozmaitości