13 grudnia 1981 roku w miare pamiętam, choć nie było to przeżycie traumatyczne zwłaszcza dla 11latki. Wozy pancerne były jedynymi, które dawały radę przejechać przez ówczesne śniegi i to nawet była pewnego rodzaju atrakcja dla patrzącego przez okno. Nie wiem co przeżywali rodzice, bo byłam jakoś od tego odizolowana (nie mylić z internowana, co w przeciwieństwie do Prezesa nie wprawiło mnie w niemiłe zaskoczenie). Taty chyba nie było, bo pojechał do siebie do pracy. Mama raczej nie rozpaczała. W każdym razie nie pamiętam zapłakanej histerii. Nie wiem też jak dowiedziała się o tym, że w poniedziałek mam nie iśc do szkoły oraz jak długo mam do niej nie chodzić. Na pewno jednak było tak, że kilka dni później w dniu moich urodzin (bo ja z grudnia jestem) zjawiły się babcie, ciotka, chrzestny i kilka innych osób, którzy spali u nas na wszelkich wolnych meblach i na podłodze w śpiworach, co było fajne i stanowiło pewnego rodzaju rozrywkę, ale nie pytałam przecież dlaczego nie mogą po 22giej iść do domu. Wlaściwie jakby wpadły jakieś służby, to mogło to wyglądać podejrzanie. Nie wiem, czy było tyle osób, żeby można to uznać za zgromadzenie. Wigilia i Sylwester też wyglądały podobnie, co zmuszało do wprowadzenia pewnego rygoru korzystania z łazienki (zwłaszcza rano). No w każdym bądź razie było interesująco. Poza tym w mojej klatce schodowej ogrzewali się przy kaloryferze chłopaki z patroli, które krążyły tutaj non stop. Dla mnie wówczas stare dziady - każdy po jakieś 20 lat. Sini, zmarznięci, przestraszeni. Mama kazała mi znosić im a to herbatę, a to zupę, a to miskę sałatki w Nowy Rok. Takiej wdzięczności nigdy w żadnych ludzkich oczach nie widziałam. To zapamiętam na zawsze.
Potem zima zelżała i chyba musiałam wrocić do szkoły i żadnych innych spektakularnych wydarzeń odciśniętych na mojej skórze nie pamiętam.
Tym samym przepraszam, że nie walczyłam z komunizmem oraz, że nie jestem zawiedziona oraz zdziwiona, iż nie zamknięto mnie ani moich rodziców w żadnych kazamatach, ani nawet w hotelach dla internowanych, w których podobno dawano szampana i czekoladę.
Jakoś z tym muszę żyć.
Inne tematy w dziale Rozmaitości