Bardzo spodobała mi się nowa inicjatywa naszych rodzimych kolei. Nie wiem której spółki, bo pogubiłam się która ma być ta tańsza mimo, że jest droższa, która od pociągów ziuuu-ekspresowych, jaka od szyn tudzież od górek rozrządowych i przewodów elektrycznych, ale w którejś wymyślili otóż bardzo praktyczną rzecz edukacyjno-higieniczną: ni mniej ni więcej - toalety będą wyposażone w szczotki do czyszczenia muszli klozetowych.
Argumentacja pani rzeczniczki tychże linii obejmowała właśnie te plusy dodatnie koncepcji oraz uwydatniała aspekt psychologiczny, którym ma być zakorzenienie w śmiadomości pasażera faktu iż sama obecność wyciora podkorowo wymusza wydalanie kulturalne, bądź sugeruje ochetanie po sobie przybytku. Rozmowa z przedstawicielką spółki nie do końca mnie jednak usatysfakcjonowała, bo nie dopytano co w sytuacji, gdy wchodzi się do wagonowej toalety po kimś, kto nie przyswoił pod- tudzież nadkorowo sugestii patrzącej na niego szczotki, a tym samym jej nie użył. Nie wiem również przez co chwycić przedmiot niewątpliwie już macany, bo nie wspomniano o wyposażeniu dodatkowym w postaci rękawiczek vel papiru toaletowego, a i gwarancji wody w kranie nie wypowiedziano.
No w każdym bądź razie gdyby ktoś z podróżnych zobaczył w toalecie kolejowej szczotkę do czyszczenia muszli klozetowej, to proszę sie dwa razy zastanowić dlaczego jeszcze nikt jej nie ukradł.
Inne tematy w dziale Rozmaitości