Dołożyłam się dzisiaj do zrzuty na goniącego w piętkę faceta w białym, dość komicznym kaszkiecie pomieszanym z cyklistówką.
Stało sie bowiem otóż, że umarł mi glonojad..
Nie pozostało nic innego, jak wrzucić go do muszli klozetowej i uruchomić mechanizm pozbywania się zawartości.
Smutne, ale konieczne.
Żeby w chałupie nie śmierdziało.
Inne tematy w dziale Rozmaitości