Odkryłam fantastyczne kosmetyki. Fantastyczne dlatego, że mnie nie okłamują, a działają. Nie okłamują mnie dlatego, że nie drą się do mnie z bilboardów, z telewizora i z gazet. Nazywają się może infantylnie, bo "bebeauty", ale jakie to ma znaczenie wobec skuteczności i komfortu cielesno-psychicznego. Wolę to od "laszys speszyl maks ekstra wolume skin".
Życzę wszystkim kandydatom na cokolwiek, żeby ich odkryto bez ściemy i wmawiania, że dzięki nim będzie się miało o 400% pogrubione rzęsy, do 90% mniej wypadających włosów i będzie stawał wszystkim bez pocenia nawet przy rzucaniu palenia.
No... To tak chciałam tylko zaznaczyć, że uznane marki jak najbardziej tak, ale jak się tak człowiek w dyskoncie zagłębi i sprawdzi na własnej skórze coś mało okrzyczanego, to mogą z tego wyjść nieoczekiwanie zadowalające efekty.
Inne tematy w dziale Rozmaitości