Człowiek to się ciągle musi bać. Musi się bać 30 litrów deszczu na metr kwadratowy, gradu, jazdy pociągiem, wycieczki autokarowej, Al Kaidy, oszustw "na wnuczka", ameby w basenach, cholesterolu, pijanych kierowców, bezpańskich psów i miliona innych rzeczy, które przyczajone nie wiadomo kiedy się ujawnią.
Teraz jednak jestem spokojniejsza.gdyż wiem kogo i kiedy mam się bać. Otóż 11go listopada 2013 roku mam się bać ONZ'etu. To kojące, że znam wroga i wiem kiedy zaatakuje. Powiedziano mi jasno, że nie będę mogła spokojnie obchodzić Święta Niepodległości mojej Ojczyzny, ponieważ spisek ponad stu państw uszykował rozmowy o klimacie i będą przebywać w kraju, który w tym czasie powinien dyskutować którędy jaka manifestacja ma spacerować, żeby się przypadkiem nie spotkały oraz kogo przez granicę nie wpuścić, żeby nie poszli na azymut.
To jest bardzo budujące. Stworzenie na siłę atrmosfery strachu i negacji w związku z 11 listopada (zwłaszcza, że mamy dopiero sierpień) oraz spiskowa teoria dziejów jest majstersztykiem (meisterstuckiem). Wiele razy wyrażałam podziw dla prezesa, ale tego chyba nigdy dość.
Inne tematy w dziale Rozmaitości